Droga Grzmotu w
pewnym miejscu przechodziła nad głębokim rowem. W tamtym miejscu dwunożni
stworzyli kładkę, a pod nią powstał dość duży tunel. Wiele księżyców wcześniej
Klan Cienia używał tego tunelu jako bezpiecznego przejścia do Czterech Drzew,
jednak teraz była to tylko zacieniona dziura nienależąca do żadnego klanu.
Wśród mroków właśnie tej dziury leżała szylkretowa kotka obgryzając królicze
kości.
Była to bardzo
ładna samica, o czarnym pysku i charakterystycznej rudej łapie. Jej żółte oczy
lśniły jak oczęta malutkiego kociaka, a nie była to przecież młoda kocica.
Leżała w ciszy machając delikatnie swoim łatanym ogonem, wyglądając pozornie
bardzo niewinnie. Pozornie, gdyż na imię jej było Pomarańczowa Stopa, a to imię
zostało splamione krwią już wiele księżyców wcześniej.
Pomarańczowa
Stopa była kiedyś liderką własnego, małego klanu, który sama zniszczyła
zabijając kilku z jego członków. Przez wiele lat koty omijały ją szerokim
łukiem, jednak poprzedniej nocy zrobiła coś niewybaczalnego – zamordowała własną
matkę. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że tej zbrodni Klan Gwiazd nigdy
już jej nie wybaczy. Miała to jednak głęboko gdzieś. W jej głowie zrodził się
plan, który chciała za wszelką cenę zrealizować. Chciała odrodzić Cztery Klany.
Jednak aby tego
dokonać, kotka musi najpierw pozbyć się obecnych klanów. Klany Wilka, Nocy,
Burzy i Klifu są duże i silne. Jak na razie zdołała zabić tylko dwa słabe koty.
Bezbronne kocię i półślepą staruchę! Jeżeli jej plan ma dojść do skutku musi
wybić całe klany, a samodzielnie togo nie dokona!
„Potrzebny mi
klan” – pomyślała. – „Klan, który z radością zniszczy pozostałe.”
Pomarańczowa
Stopa machnęła nerwowo ogonem. Wstała i powoli wynurzyła się ze swojej jaskini.
Znalazła się po tej stronie Drogi Grzmotu, po której rosły Cztery Drzewa.
Ruszyła w ich kierunku. Już poprzedniego dnia wyczuła w okolicy zapachy kotów
niebędących członkami Klanu Burzy, ani Klanu Nocy. Miała nadzieję, że wśród
samotników zdoła odnaleźć odpowiednich sojuszników, którzy pomogą jej w
realizacji misternego planu.
Gdy dotarła do
Czterech Drzew zaczęła dokładnie obwąchiwać polanę. Mieszały się na niej bardzo
stare zapachy, sprzed wielu księżyców, ale także dało się wyczuć trop innego
kota, samotnego kocura. Pomarańczowa Stopa uważnie obwąchiwała każdy kamień i
każdy pień. Wszystkie były oznaczone przez jednego kota.
Nagle do jej uszu
dotarł dźwięk łamanych gałęzi. Samotnik wraca! Kotka w chwilowej dezorientacji
rzuciła się na najbliższe z drzew i zaczęła się na nie wspinać. Weszła na
najniższą gałąź i zaczęła obserwować. Wielki, szary samotnik wszedł na polanę.
Wyglądał jak szkielet oklejony skórą, a cuchnął wronim jedzeniem nawet z
wysokości drzewa. Był krótko mówiąc brzydki i śmierdzący. Kot zatrzymał się
pośrodku polany i wciągnął nosem powietrze.
– Wiem, że tu
jesteś – powiedział z delikatnym pomrukiem radości. Mogła się tego spodziewać.
Powoli zbliżyła się do pnia i zeszła na dół. Po chwili stała przed kotem i
spostrzegła, że ten ma bardzo mocno poranione oczy.
– Na Gwiezdnych!
Kto ci to zrobił? – Głos kotki był łagodny, melodyjny i pełen troski.
– Kim jesteś? –
syknął kocur. Nie bił taką empatią, jak jej słowa.
– Nazywam się
Pomarańczowa Stopa – oznajmiła kotka zgodnie z jego wolą. – A jakie jest twoje
imię?
Kocur mruknął
nieufnie.
– Kamienny Pazur
– powiedział krótko, z wyraźną nieufnością.
– Tak, to imię
zdecydowanie pasuje do tak potężnego wojownika jak ty… – oznajmiła kotka powoli
okrążając wojownika. – Masz taką… twardą postawę. Wyglądasz jak głaz.
– O tobie nie
mogę powiedzieć tylu dobrych słów Pomarańczowa Stopo – mruknął. – Cuchniesz
dwunożnymi!
Kotka zaśmiała
się chicho i otarła ogonem pyszczek kocura.
– Masz rację.
Zbyt dużo czasu spędziłam w siedlisku dwunożnych. Teraz cuchnę jak jeden z ich
kociaków… – prychnęła tupiąc swoją rudą łapą. – Chciałabym znów należeć do
klanu…
– W okolicy jest
pełno klanów! Te wypłosze na pewno cię przyjmą!
– Na pewno… –
Kotka widząc, że jej rozmowa obiera inny kierunek rozejrzała się po polanie. –
Czyje to zapachy? Te stare?
– Pewnie Klanu
Wschodu – prychnął kocur. – Khe! Ten pchlarz Gromowa Gwiazda dał się zabić tej
głupiej Porannej Rosie!
Pomarańczowa
Stopa miała wrażenie, że już wcześniej słyszała to imię. Tak, jej matka mówiła
o niej ostatniej nocy. „Ta szara królowa zabiła lidera Klanu Wschodu. Może być dla
mnie niebezpieczna.” – pomyślała.
– Głupiej? Dzięki
niej masz dla siebie ten obóz! – kontynuowała rozmowę swoim słodkim tonem.
– Coś ty taka
dociekliwa? – syknął kocur. – Radzę ci się stąd wynosić! Albo i tobie wydrapię
oczy!
Kocur wygiął
grzbiet i przybrał bojową pozę. Pomarańczowa Stopa zaśmiała się kpiąco, a
zdenerwowany kocur skoczył w jej kierunku. Ta pochyliła się jednak i Kamienny
przeleciał nad jej grzbietem lądując pyskiem na ziemi. To jeszcze bardziej
rozbawiło kotkę.
– Nawet walczyć
nie umiesz, a śmiesz mi grozić! – prychnęła. – Wiesz co? Mam dla ciebie szansę
nie do odrzucenia. Ty będziesz moim klanem! Ta kotka, Poranna Rosa… To twój
słaby punkt!
– Ta nędzna
kocica śmiała rzucić mi wyzwanie! – zasyczał wściekle Kamienny Pazur. –
Szczęśliwie dokonałem jako takiej zemsty, ale teraz nie umiem oprzeć się myśli,
że mogła urodzić moje kocięta, a nie Czarnej Gwiazdy!
– Hmm… Rozumiem.
Sądzę, że nie tylko ty oddychasz nienawiścią do tej kotki. Mówiłeś, że zabiła
też lidera Klanu Wschodu…
– Ale nie ma kota,
który mógłby go pomścić. No chyba, że Onyks, ale to tylko potulny domowy
pieszczoch! Należał kiedyś do Klanu Wschodu, ale teraz żyje w Klanie Klifu. To
bardzo duży i silny wojownik, Poranna Rosa nie miałaby z nim szans!
– Poranna Rosa i
mnie zalazła za skórę – skłamała Pomarańczowa Stopa. – Wiem, jak ja zabić, ale
będę potrzebowała twojej pomocy. Zgadzasz się na sojusz?
– Najpierw
opowiedz mi swój plan! Zobaczymy, czy będzie warto…
– Zwabimy jakoś
Onyksa i Poranną Rosę w jedno miejsce, a on ją zabije! Wtedy my zabijemy
Onyksa. W ten sposób osłabimy Klany Nocy i Klifu odbierając im po członku, a
nasz mały klan stanie się większy.
– Skoro to będzie
klan, ja zostanę jego liderem! – oznajmił stanowczo Kamienny Pazur. Kotka lekko
się wzdrygnęła. Nie chciała oddawać tej pozycji komuś innemu. To ona miała być
liderem!
– Ależ
oczywiście! – zgodziła się. – A ja zostanę twoim zastępcą! Czyli, zgadzasz się
na ten sojusz?
<Kamienny
Pazurze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz