*jakiś, nie długi ale jednak, czas po zgromadzeniu, może kilka dni? Idk*
Wstała wcześnie rano. Większość kotów spała jeszcze na swych legowiskach, a senność czuć było w powietrzu. Tak samo jak wilgoć po ulewie która miała niedawno miejsce. Zaranna Zjawa spojrzała na Naparstnicę śpiącą na swym legowisku. Dzięki temu, iż zostały tymczasowymi medyczkami miały przyjemność korzystać z takiego przywileju, jakim było spanie w legowisku medyka, gdzie nikt poza nimi i ewentualnie pacjentami nie sapał, nie chrapał, nie gadał. Bura ziewnęła przeciągle, następnie przeciągając się. Spojrzała na wyjście z legowiska. Widziała lekkie światło nadchodzącego dnia.
Po uporządkowaniu swego futra, a następnie sprawdzeniu, czy na pewno, tak na sto procent nikt niczego nie ukradł, zwłaszcza trucizn, wyszła z siedziby uzdrowicieli Klanu Wilka.
Tuż po wyjściu jej oczom ukazała się czarna uczennica, która zdawała się poddenerwowana.
— Zaranna Zjawo... — jęknęła Mroczna Łapa cicho, gdy tylko dotarła do córki Szakal. — Ja chyba mam kleszcza! —westchnęła, jakby to był koniec świata.
Musiała przyznać, to było ciekawe, że taka uczennica martwiła się, że raz kleszcz ją dorwał. Ot, niedogodność jak każda inna, z którą szło się do medyka. Zaranna przyzwyczaiła się już jednak do tego, iż Mroczna Łapa była specyficzna i czasami zachowywała się nie tak, jakby tego większość się spodziewała.
— Cóż, w takim razie trzeba będzie się go szybko pozbyć — miauknęła, po czym podeszła do stosu zwierzyny. Następnie usiadła i wyjęła z niego mysz, dając znak ogonem czarnej, by podeszła — Pokaż, gdzie się ukrył.
— Gdzieś na głowie! — jęknęła córka Błękita.
Zaranna Zjawa zbliżyła pysk, i po dłuższej chwili znalazła kleszcza. Nieźle się maskował przez kolor futra Mrocznej Łapy. Następnie rozcięła mysz pazurami i po szybkim skombinowaniu mchu nasączyła go żółcią zwierzyny, by następnie przyłożyć ją do kleszcza. Ten już po chwili odpadł. Jej uczennica wykrzywiła pysk z obrzydzeniem, kiedy pajęczak oderwał się od niej.
— Dziękuję — miauknęła już spokojnie — Możemy pójść na trening — stwierdziła, a po chwili dodała — Właściwie to czemu ty nie jesteś mistrzynią? — zapytała przechylając głowę.
W oczach Zarannej Zjawy błysnęło zastanowienie.
Dlaczego nie była mistrzynią? Dobre pytanie. Niby mieli już dwóch mistrzów, ale to nie było blisko maksimum kotów jakie można było na tej pozycji postawić. Może i nie cechowała się jakąś siłą od urodzenia, ale miała dużo wiedzy i innych metod na niej nie polegających, którymi to nadrabiała. Była porządną wojowniczką, lepiej wyszkoloną niż większość. Dlaczego więc nikt jej nigdy tej pozycji nie zaproponował?
Ano odpowiedź była jasna i na pewno się kotce nie podobała.
Przez to, jaka dawniej była. Kim była.
Jutrzenką.
— Cóż, o to trzeba by było zapytać lidera — stwierdziła, postanawiając nie dzielić się swoimi pochmurnymi przemyśleniami.
— Ja będę mistrzynią, a potem zastępczynią. Kiedy zostaje liderką mogę cię mianować — stwierdziła.
Typowa Mroczna Łapa, już była hop do przodu i zakładała, że osiągnie wszystko. Jednakże Zaranna doceniała mimo tej czasem irytującej cechy gest kotki.
— Miło — miauknęła, a jeden z kącików jej pyska wyraźnie drgnął do góry. Następnie ruszyły do wyjścia z obozu.
Ruszyły w teren. Tego dnia Zaranna Zjawa miała zamiar poćwiczyć z Mroczną Łapą tropienie przeciwnika. Była to ważna umiejętność, gdy goniło się na przykład dezertera, który wystartował wcześniej. Tak jak to było… z Nocnym Kwiatem. Poprosiła więc Szczurzego Cienia, by został ich dzisiejszą ofiarą. Kocur był dość posłuszny i szybko się zgodził.
Gdy dotarły w odpowiednie miejsce, stanęła, by następnie poinformować uczennicę o swoich planach.
— Dzisiaj poćwiczymy tropienie. Pewien wojownik zgodził się, by zostać twoją ofiarą. Masz za zadanie go wytropić.
<Mroczna Łapo?>
[549 słów]
[przyznano 11%]
Wyleczeni: Mroczna Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz