Zając zgrabnie wyminęła całą zgraję demonów, wręczając kuzynce posiłek. Potem próbowała się wycofać, ale ostatecznie omal nie zadeptała rudej kulki futra. Jego widok z lekka ją obrzydził, ewidentnie przypominał swojego ojca.
— Uh... — wyrwało się z jej pyska. To był kocur, co w jakiś sposób budowało w niej jeszcze większą niechęć. Może nie darzyła ich jakąś ogromną nienawiścią, ale zdecydowanie wolała unikać ich towarzystwa. — Uważaj, gdzie stajesz — palnęła jedynie, nie chcąc przy karmicielce obrażać jej syna.
Przeliczyła się, oczekując ze strony młodszego pokory. Zamiast się wycofać pod ogon rodzicielki, warknął na kotkę, wysuwając ostrzegawczo pazury.
— Uważaj, do kogo tak mówisz matole! — pisnął, gryząc ją niespodziewanie w łapę.
— Matole? — syknęła, delikatnie trzepiąc kończyną w kierunku kupki mchu, by dzieciak zbyt mocno nie uderzył o ziemię. Chciała go zrzucić, ale piekielnie mocno się jej uczepił. Daliowy Pąk wręcz sama zerwała się i podeszła do niej, odciągając od niej kocie i odstawiając je delikatnie na ziemię.
Zając żałowała, że jednak nie przywalił łbem w jakąś skałę.
— Uspokój się, mały agresatorze — poleciła, patrząc nieszczęśliwe na ślady po tych małych ząbkach. — Ja cię skrzywdzić nie chcę — rzekła, czekając, aż szylkretka cofnie się. No tak, żadnego przepraszam dla niej.
Kocurek za to fuknął na matkę, pokazując jej język. Dla liliowej był to kolejny dowód na brak wychowania. Po co kotka decydowała się na dzieci, skoro sobie z nimi nie radzi?
— Tak, na pewno! Ty brzydki pomiocie! Grrr! — zaczął na nią intensywniej warczeć. W każdym swym ruchu i słowie przypominał jej tego głupca, Niechcianego.
— Na pewno nie to ma na myśli — zapewniła Dalia, wracając ostatecznie na swoje miejsce i skupiając się na reszcie dzieci. Najwyraźniej do tego konkretnego sama nie miała sił.
Zając uderzyła gniewnie ogonem o ziemię. Czemu ją zostawiła z tym szatanem? Nie będzie robiła za niańkę, przynajmniej nie jego.
— Brzydki to jesteś ty — wyszeptała, wysuwając kły. — Fukaj, póki możesz. Jak zostaniesz uczniem, to za takie teksty ktoś ci wleje w pysk — burknęła. Co z tego, że mniejszy i słabszy? Zasługiwał za bycie smarkaczem.
— Nie, bo to ja będę innym dawał po moldzie, a w szczególności takim głupim idiotkom jak ty! Kotki powinny psede mną klękać! — pisnął, co totalnie wmurowało ją w ziemie. Dlaczego ten dzieciak mówił takie dziwactwa? Ona w jego wieku była znacznie bardziej kulturlana.
— O czym ty gderasz? — prychnęła. — Swojej matce też tak mówisz?
— Nie, bo to mama. Mam do niej sacunek, bo się postalała i ma dzieci! Wsystkie kotki się tylko do tego nadają! Ty będzies jesce lezeć i kwiceć, błagając o litość! Tak mi Nastlosony powiedział... On jesce cię zdominuje!
Potwierdziło się jej przypuszczenie. Niebieski mieszał w tym łapom i teraz miala przed sobą jego mini kopię.
— On? Mnie? — parsknęła śmiechem. — Jedyne, gdzie ma na to szanse, to we własnych snach.
— Nie! On jest mądly, nie to, co ty głupia idiotko! Nie mas ojca! — palnął głupio. — Nikt cię nie kocha!
— Mam za to przyjaciół. Czyli coś, czego ty nigdy nie będziesz miał, bo Niechciany jedyne co, to wykorzysta cię jako swojego sługusa, a nie będzie traktował cię z szacunkiem — odparła.
<Turkuć?>
[przyznano 5%]
wnoszę postulat o poświęcenie Wilczakom Niechcianego.
OdpowiedzUsuńAkceptuję
UsuńJestem bardzo za!
UsuńJest to najlepszy plan o jakim słyszałam, w końcu się go pozbędziemy, a Wilczakom się prezencik spodoba 😊😊😊😊
UsuńZostawcie mnie w spokoju! Jestem grzeczny!
Usuń