Ostatnie ciepłe dni się skończyły. Wiatr, deszcz, a za chwilę pewnie i śnieg wyparły całkowicie ciepło słońca i pozostawiły w Oliwce tylko niesmak. Miał dzisiaj krótki trening, jak w sumie zazwyczaj, ale pomimo starań mentora, z czystej złośliwości lub buntowniczej natury udawał, że i tak zignoruje ten niewielki skrawek wiedzy jakiego dziś uświadczył na szkoleniu. Spacerował teraz brzegiem bajorka na nowym terytorium Klanu Klifu, polując dla zabawy na uciekające spomiędzy łap liście, testując przy okazji technikę, którą tak usilnie starał się na pokaz ignorować. Niech ci wszyscy mędliwi wojownicy sobie myślą, że on to nic nie umie i jeszcze dłużej opóźniają jego mianowanie, jasne! Uczeń był tak niezmiernie poirytowany, że jego rodzeństwo było już wojownikami, a on sam ciągle musiał męczyć się przy uczniowskich obowiązkach. To, że raczej zwykle ich nie wypełniał, nie było jego problemem, to oni za bardzo na niego naciskali! W dodatku był wręcz przekonany, o swoich wystarczających umiejętnościach łowieckich. Wytropił ładny, postrzępiony, czerwono-rudy liść, który przeciął mu drogę. Warknął cicho, pobudzony do działania. Wybił się na tylnej łapie i koślawo wylądował mniej więcej tam gdzie planował, obok swojego liścia, wgryzając się w jego delikatną powierzchnię, przy okazji nabierając w paszczę trochę ziemi. Uczeń lekko zaskoczony, że mu się udało za pierwszym razem, zwycięsko potrząsnął zdobyczą i wypluł pozostałości do brudnej wody, krztusząc się glebą, którą przypadkiem połknął. Uśmiechnął się dumny z siebie i kontynuował wędrówkę terenoznawczą, okazyjnie wypluwając grudki błota. Okrążenie całego zbiornika wodnego, zajęło najwyżej kilkanaście minut. Nie zatrzymywał się na oglądanie widoków, ani nic w tym rodzaju, patrzył pod nogi i starał się zapamiętywać ścieżkę, chociaż nie było to proste, same drzewa, krzaki, trochę wody i kamienie, wszystko wyglądało tak samo. W końcu, mając się już pożegnać z błotnistym bajorkiem, zauważył kogoś, przycupniętego zaraz nad jego brzegiem, moczącego łapy w wodzie. Zainteresowany, podszedł bliżej, by przyjrzeć się muskularnemu, buremu kotu, który wyglądał nieco jak kępka chwastów, z której wystaje pełno ciemnych, prawdopodobnie miękkich włosów. Śmieszny widok. Oliwce kojarzył się z kimś. Była ostatnio jakaś afera, że nowy kot dołączył do klanu… gdy kocur wysilił pamięć, uznał, że faktycznie coś takiego sobie przypomina. Podkradł się do wojownika. Nie był szczególnie uważny, a Niedźwiedź na pewno go usłyszał.
- Zgubiłem się, możesz pokazać mi drogę do swojego serca? - zapytał, z nadmierną pewnością siebie.
<Niedźwiedź?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz