Chwycił ptaka w zęby i zaczął go zjadać. Oczy jeszcze mu się kleiły, przez co miał nieco zamazany widok. Smak mięsa był jednak dobrze wyczuwalny i z przyjemnością zajadał się tym posiłkiem. Chociaż... czasem czuł nutę czegoś innego. Może tak tu smakowały piszczki? To były w końcu nowe tereny. Przełknął ostatnie kęsy, po czym oparł się o ciało Miodunki z westchnieniem.
- Ktoś tu nadal jest śpiący jak widzę. - miauknęła - Ale niestety, za niedługo wszyscy biorą się do roboty i my też będziemy musieli... Bo inaczej ten głupi Szpak nam nie da spokoju.
Zaskomlał, oblizując pysk. Nie chciał nigdzie iść. Było mu tu tak dobrze. Tak przyjemnie. Praca nie brzmiała zachęcająco, skoro mieli się rozstać.
- B-bo ja... ja lubię tuli - burknął, chowając nos w jej sierści. - Nie lubię jak trzeba wstawać... B-bo nie jest już cieplutko.
- Wiem...ale musimy... Inaczej się do nas przyczepią... Zrobimy to co nam karzą i będziemy mieć spokój, potem będzie tuli - obiecała.
Skinął głową, unosząc się ciężko na łapy. Trzeba było to trzeba. Nie zamierzał się z nią o to wykłócać. Zresztą jak zrobią swoje, będą mogli wrócić w swoje objęcia. Owinął ogonek wokół jej ogonka, próbując zastanowić się co najpierw powinni zrobić.
- A co pomóc?
- Hm... może zapytajmy o to Szpaka? - zasugerowała - Skoro tak lubi dyrygować i pilnować wszystkich, to niech przynajmniej nam powie, co u licha mamy robić - Po czym ruszyła wraz z partnerem w stronę wspomnianego kocura, siedzącego przy stosie zwierzyny w oczekiwaniu, aż inni się pobudzą.
Nie chciał zbliżać się do wojownika, ale liliowa kazała, więc ruszył za nią. Niebieski spojrzał na nich z wyższością, zabierając głos.
- O co chodzi? Jak chcecie się wziąć do roboty, to trzeba pozbyć się ostu z okolicy obozowiska.
- Dobra - warknęła do niego, co go zdziwiło. Też go nie lubiła? - Gdzie ten oset? - spytała.
Wskazał ogonem miejsce, w którym rósł. Ruszył w tamtą stronę wraz z Miodunką, próbując zrozumieć, co właściwie mieli robić. Nie potrafił sobie przypomnieć co to słowo oznaczało. Brzmiało dziwnie.
- Co to oset? - zapytał się kotki, ponieważ wiedział, że była mądra i na pewno wiedziała o co chodziło niebieskiemu.
- Taka roślina. Kłuje, dlatego trzeba ją pewnie stąd usunąć, jest za blisko obozu. - wytłumaczyła, docierając z nim na miejsce.
Rzeczywiście... Było tu dość chwastów, które nie wyglądały zachęcająco, by je dotykać. Wojowniczka chwyciła roślinę przy ziemi po czym zaczęła ciągnąć, próbując ją wyrwać.
Widząc co robi, poszedł w jej ślady, wyrywając inną. Opierała się. Dość nieprzyjemna robota. Wciąż trzymał ją za ogon, nie mając zamiaru jej puszczać, więc gdy nieco odszedł, by wyrwać kolejnego chwasta poczuł, że dalej nie może iść, przez co się zatrzymał. Czując pociągnięcie z jego strony, Miodunka podeszła bliżej niego, zmniejszając dystans między nimi, by mógł kontynuować zadanie.
Wyrywał oset dalej, nagle pisząc i przyskakując do kotki.
- Ukuło mnie! - rzucił z pretensją, mordując roślinę wzrokiem.
- Oj, gdzie? - spytała z troską, oglądając go uważnie.
Pokazał jej łapkę, robiąc smutne oczy.
- O tu.
Polizała czule zranione miejsce.
- Wyrwiemy je tylko do końca i będziemy mogli wrócić do legowiska, może jeszcze coś upolujemy, żeby na pewno Szpak się nie przyczepił. - Polizała go jeszcze po czole.
Skinął jej łbem, po czym zajął się pracą, wracając później po pracowitym dniu do obozu.
***
Ryczał. Nie czuł łap, tylko przeraźliwy ból. Czemu on tu poszedł?! Czemu zostawił Miodunkę?! Ocaliłaby go, ocaliła, a teraz? Teraz nic go nie ocali. Zostanie tu na zawsze. Nikt go nie znajdzie. Wybuchnął większym szlochem. Był żałosny. Krwawnik miał rację. Nie nadawał się do niczego... Łapa go bolała, był cały poobijany, a słowa Lukrecji wciąż krążyły mu po głowie. Popełnił błąd, że się z nim związał. Okropny błąd!
Usłyszał szmer, a zaraz dojrzał zamazaną sylwetkę. Nie widział jednak wyraźnie, przez łzy, które zasłaniały mu widok. Kto to był? Ocali go? Nie mógł wyczuć zapachy obcego. Krew mieszała się z całym światem, a na dodatek w głowie mu szumiało. A może to Lukrecja? Wrócił, by go dobić? Zamknął oczy, czując jak przez jego ciało przebiegają dreszcze.
<Miodunko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz