Szylkretka odwróciła się w stronę kocura i uśmiechnęła wrednie.
— Nawet nie wiesz jak. — westchnęła rozmarzona. — Przebiegły lisi bobek w końcu martwy. Ah tyle księżyców musiałam się z nim użerać.
Biały spojrzał na nią nieodgadnionym spojrzeniem.
— Nie mogłaś go zatruć, czy coś. — mruknął.
Nostalgia spojrzała z nostalgią na grób.
— Ile to razy próbowałam. — miauknęła wzruszona, zupełnie jakby opowiadała o swojej pierwszej miłości, a nie próbach wykończenia ukochanego swojej ukochanej. — Ale słabo się znam na ziołach. Zwykle kończył ze sraczką. Poza tym jaka to zabawa, jakby od razu padł.
Bocian uniósł końcówki ust. Nostalgia westchnęła. Mimo wszystko brakowało jej ciutkę tego wypierzałego gnojka. Już nie miała na kogo prychać każdego dnia, ani podkładać łapę i śmiać się, patrząc jak się lisi bobek wywraca.
— Możliwe. — mruknął Bocian.
Nostalgia wbiła wzrok w niebo. Było takie przejrzyste. Jedynie nieliczne chmury ciągnęły się po nim ospale. Wzięła głęboki wdech. Właśnie nadszedł jej lepszy czas. Nie musiała więcej oglądać tego durnego pyska. Jego idiotyczny syn nieuk został w końcu wojownikiem. Jakiś ciężar z jej grzbietu został zdjęty. Mogła nareszcie zająć się sobą.
— Możliwe. — mruknął Bocian.
Nostalgia wbiła wzrok w niebo. Było takie przejrzyste. Jedynie nieliczne chmury ciągnęły się po nim ospale. Wzięła głęboki wdech. Właśnie nadszedł jej lepszy czas. Nie musiała więcej oglądać tego durnego pyska. Jego idiotyczny syn nieuk został w końcu wojownikiem. Jakiś ciężar z jej grzbietu został zdjęty. Mogła nareszcie zająć się sobą.
* * *
Ciepły dzień nastąpił w Owocowym Lesie. Nostalgia nie marudziła na taką Porę Opadających Drzew. Zdarzały się deszczowe dni, ale słońce też ich nie opuszczało. Szła powolnym krokiem z Golec u boku. Ich ogony lekko stykały się. Nostalgia uśmiechnęła się lekko, zaciągając się mocniej świeżym powietrzem. Golec zamruczała cicho. Szły w ciszy przed siebie.
— To nie Bocian? — mruknęła łysa.
Nostalgia spojrzała w tamtą stronę. Faktycznie Bocian szedł w głąb sadu zamyślony. Szylkretka nie mogła skłamać, że nie zainteresowało ją to. W końcu co takiego mógł tu sam robić wojownik? Oglądać jabłka? To nie było w stylu Bociana. Kotka pociągnęła lekko łysą w jego kierunku. Obydwie podążyły za kocurem. Nostalgia zaczęła wymyślać na szybko jakąś bzdurną historię, by wyjaśnić dawnemu uczniowi, czemu za nim podążają. Wiedziała, że ten prędzej czy później się zorientuje.
— Hej. — zawołała w stronę białego.
Kocur zastrzygł uszami i odwrócił się w ich stronę. Zielone ślipia zmierzyły je.
— Witam. — mruknął. — Chcesz czegoś?
Nostalgia pokręciła łbem, otwierając niepewnie pysk. Nic nie przychodziło jej do łba. Bocian trzepnął ogonem, trącając przypadkowo kamień. Coś poruszyło się w suchych liściach. Ujrzała brązowe łuski. Pamiętała je dobrze pomimo upływu tylu księżyców. Matka uczyła ją o wężach. Nadal pamiętała, które są jadowite i jak je łapać. Spojrzała na Bociana. Nie mogła pozwolić by historia zatoczyła krąg.
— Uważaj! — prychnęła, odpychając kocura. — Nie ruszajcie się.
Wbiła wzrok w liście. Nie widziała żmii. Jedynie złowrogie syczenie unosiło się. Trójkolorowy ogon kotki unosił się na boki w powietrzu. Nie podobało jej się to ani trochę. Nie tak miał wyglądać dzisiejszy spokojny dzień. Dostrzegła ruch kątem oka. Wyciągnęła pazury, by poharatać węża, ale ten był szybszy. Wyskoczył z liści i ugryzł ją. Uporczywy ból pojawił się w tylnej łapie. Pisnęła. Wzięła głęboki oddech. Nie mogła się denerwować. Wiedziała, że węże czasem nie wstrzykiwały jadu. Że wszystko mogło nadal być dobrze. Jedynie ją trochę poboli. Spojrzała na przerażoną Golec. Kotka z łzami wpatrywała się w nią. Nostalgia uśmiechnęła się słabo. Szybko jednak się skrzywiła od bólu. Bocian podszedł do niej, pozwalając się oprzeć kotce na nim.
— Nic mi nie będzie. — mruknęła do nich.
Zaczęła iść na trzech łapach.
— Widzicie? — miauknęła słabo, próbując zignorować ból. — Wszystko będzie d-dobrze.
Kulejąc podążała powoli do przodu. Zmartwieni wojownicy tuż koło niej. Podróż do obozowiska była męczarnią. Golec pobiegła do obozowiska, by Wschód naszykował zioła, a Nostalgia powoli kuśtykała z Bocianem. Było jej coraz trudniej. Ból nie chciał odejść. Serce coraz szybciej biło, a wzięcie oddechu stawało się z każdym uderzeniem serca większym wyzwaniem. Zdyszana usiadła. Mroczki latały jej przed oczami. Uporczywy ból zagłuszał jej wszystkie myśli. Nie potrafiła dalej iść.
— O-odpocznę chwilę. — mruknęła do kocura, kładąc się na ziemi.
Bocian usiadł koło niej. Jego pysk przedstawiał nieodgadnione emocje. Kotka ciężko oddychając, zmrużyła ślipia, by jeszcze raz spojrzeć na białego.
— Byłeś dobrym uczniem. — miauknęła cicho do niego i zamknęła ślipia.
— To nie Bocian? — mruknęła łysa.
Nostalgia spojrzała w tamtą stronę. Faktycznie Bocian szedł w głąb sadu zamyślony. Szylkretka nie mogła skłamać, że nie zainteresowało ją to. W końcu co takiego mógł tu sam robić wojownik? Oglądać jabłka? To nie było w stylu Bociana. Kotka pociągnęła lekko łysą w jego kierunku. Obydwie podążyły za kocurem. Nostalgia zaczęła wymyślać na szybko jakąś bzdurną historię, by wyjaśnić dawnemu uczniowi, czemu za nim podążają. Wiedziała, że ten prędzej czy później się zorientuje.
— Hej. — zawołała w stronę białego.
Kocur zastrzygł uszami i odwrócił się w ich stronę. Zielone ślipia zmierzyły je.
— Witam. — mruknął. — Chcesz czegoś?
Nostalgia pokręciła łbem, otwierając niepewnie pysk. Nic nie przychodziło jej do łba. Bocian trzepnął ogonem, trącając przypadkowo kamień. Coś poruszyło się w suchych liściach. Ujrzała brązowe łuski. Pamiętała je dobrze pomimo upływu tylu księżyców. Matka uczyła ją o wężach. Nadal pamiętała, które są jadowite i jak je łapać. Spojrzała na Bociana. Nie mogła pozwolić by historia zatoczyła krąg.
— Uważaj! — prychnęła, odpychając kocura. — Nie ruszajcie się.
Wbiła wzrok w liście. Nie widziała żmii. Jedynie złowrogie syczenie unosiło się. Trójkolorowy ogon kotki unosił się na boki w powietrzu. Nie podobało jej się to ani trochę. Nie tak miał wyglądać dzisiejszy spokojny dzień. Dostrzegła ruch kątem oka. Wyciągnęła pazury, by poharatać węża, ale ten był szybszy. Wyskoczył z liści i ugryzł ją. Uporczywy ból pojawił się w tylnej łapie. Pisnęła. Wzięła głęboki oddech. Nie mogła się denerwować. Wiedziała, że węże czasem nie wstrzykiwały jadu. Że wszystko mogło nadal być dobrze. Jedynie ją trochę poboli. Spojrzała na przerażoną Golec. Kotka z łzami wpatrywała się w nią. Nostalgia uśmiechnęła się słabo. Szybko jednak się skrzywiła od bólu. Bocian podszedł do niej, pozwalając się oprzeć kotce na nim.
— Nic mi nie będzie. — mruknęła do nich.
Zaczęła iść na trzech łapach.
— Widzicie? — miauknęła słabo, próbując zignorować ból. — Wszystko będzie d-dobrze.
Kulejąc podążała powoli do przodu. Zmartwieni wojownicy tuż koło niej. Podróż do obozowiska była męczarnią. Golec pobiegła do obozowiska, by Wschód naszykował zioła, a Nostalgia powoli kuśtykała z Bocianem. Było jej coraz trudniej. Ból nie chciał odejść. Serce coraz szybciej biło, a wzięcie oddechu stawało się z każdym uderzeniem serca większym wyzwaniem. Zdyszana usiadła. Mroczki latały jej przed oczami. Uporczywy ból zagłuszał jej wszystkie myśli. Nie potrafiła dalej iść.
— O-odpocznę chwilę. — mruknęła do kocura, kładąc się na ziemi.
Bocian usiadł koło niej. Jego pysk przedstawiał nieodgadnione emocje. Kotka ciężko oddychając, zmrużyła ślipia, by jeszcze raz spojrzeć na białego.
— Byłeś dobrym uczniem. — miauknęła cicho do niego i zamknęła ślipia.
Ostatnie co słyszała były czyjeś krzyki. Zbyt zmęczona nawet nie poznała głosu. Senność ogarnęła ją całkowicie i pochłonęła. Nostalgia nie protestowała. Przynajmniej wtedy nie czuła tego uporczywego bólu.
:(
OdpowiedzUsuń