***
Rozglądam się po obozie. Dym. Jednak co on zwiastuje? Było przecież dobrze! Słyszę poważny głos Mokrej Gwiazdy podnoszę głowę na niego. O czym on mówi?! Próbuje wziąć głęboki oddech. Pożar? O co chodzi? Rozglądam się niewyspana po kotach, ale jaki pożar? Przecież jest noc. Powinniśmy spać! A mamy uciekać. Rozszerzam oczy, możemy zginać?! O co im chodzi?! Czy to niebezpieczne?! Skoro koty mówią, że tak … a oni by nie kłamali! W końcu są dorośli! Muszą dużo wiedzieć! A co jeśli coś komuś się stanie. Nic się nie może dziać. To tylko żart, taki jak Tupot często robi! Jednak Mokra Gwiazda nie wygląda jakby żartował. Obracam głowę w tył, to jest … jasne! Jak słońce, to jest podobno ogień. Taki jak poparzył ogon mentora! Czemu gałązka się pa-ali?! Czuje pieczący ból to-o boli! Mój ogon! Macham ogonem w każdą stronę to boli! Co mam robić?! Uderzam ogonem o ziemię. Mój ogon … to boli! I to strasznie! Marszczę nos, czemu to tak boli?! Jak Mokra Gwiazda to przeżył?! Czuje zęby na karku, ktoś mi pomógł? Dziękuje klanu gwiazdy!
***
Podnoszę głowę i patrzę w stronę naszych terenów. Czemu my musieliśmy tak ucierpieć? I co z innymi? Wiele kotów nie ma z nami, mam nadzieję, że przeżyły. I jeszcze zachowałam się okropnie! Nie dałam rady sama uciekać tylko ktoś musiał mi pomóc! Zachowałam się gorzej od kociaków! Wlepiam spojrzenie w ziemię. Jednak z drugiej strony … nie moja wina, że mój ogon się zapalił. Powinnam udać się do medyków, bo on strasznie boli. Choć pewnie mają więcej roboty … nawet ziół pewnie nie mają. Było trzeba uciekać. Dociskam ogon do ciebie. Nikt nie musi go widzieć. Choć wygląda okropnie. Połowa niego wygląda okropnie! I boli. Strasznie boli. Nie ma na nim sierści! A była taka ładna … Otwieram pyszczek. Nawet ciężej się oddycha. I czy tutaj jest bezpiecznie? I czy wrócimy niedługo? Jakbyśmy wrócili niedługo to nie będę truć życia medykom.
– Klanie Burzy! – Podnoszę głowę w stronę głosu Mokrej Gwiazdy.- Od dziś będziemy mieszkać na tych terenach, póki nie będziemy mogli wrócić!
Patrzę na niego zdziwiona. Jednak kiedy my wrócimy? I jeszcze mamy tutaj być. To tereny starego klanu lisa, czy jak oni się nazywali. Choć chyba z tego, co mówią ich tutaj już nie ma. I jednak muszę iść do medyków. Podnoszę się. Boje się. Boje się, nie wiem czemu. Straciliśmy tereny, obóz pewnie spłonął. Wiem mogę chyba powiedzieć, że przez to. Podchodzę do innych spalonych kotów.
***
Patrzę na swój ogon. Wygląda … okropnie. Nie mam sierści na połowie. Medycy mówią, że nigdy nie będę już miała sierści na tej połowie, jakieś za poważne oparzenia. Jednak będę miała ogon cały! Tyle dobrego. Wciągam powietrze. Pachnie Lisem. Czuję jak sierść na karku mi się jeży, co jak lisy nas zaatakują? Nie widziałam Lisów w życiu. Jednak wojownicy kiedyś o nich mówili. Że są w stanie zabić nawet wojownika! Podnoszę się na równe łapy, bolą mnie. Ogon mnie boli. Rozglądam się po chorych czy poparzonych. Jeden pożar, a takie szkody. Czym my zawiniliśmy klanu gwiazdy?
– Jak się czujesz Niebiańska Łapo?- Obracam się w stronę głosu. Mokra Gwiazda, skąd on ma tyle powagi? Ja ledwo nie panikuje od smrodu lisów.
– Ogon-n mój-j nie będzie-e miał-ł do połowy-y sierści-i nigdy-y.– mówię przygnębiona.– A
<Mokra Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz