Wróblowe Serce otworzył pyszczek by odpowiedzieć na jej mądrości.
- To jak, pomożesz mi? Jeśli postoję tu z tobą jeszcze trochę, mogę się przeziębić - kocur kichnął, potwierdzając swoje słowa. - W końcu nie mam takiego pięknego futerka jak ty.
Płomień zamrugała szybko. To przez nią teraz jest chory? Ale przecież ona chciała tylko poszukać czegoś do jedzenia i się z nim podzielić! Więc wina nie leżała po jej stronie, ha, proste!
Machnęła ogonem, stając wyprostowana przed burym.
- Znaj moją łaskę! - Miauknęła, kierując kroki do żłobka. - Pokażę Ci najlepsze kryjówki w całym żłobku, tylko nikomu nie mów!
Kocur wyglądał, jakby z ulgą szedł za kociakiem, jednak Płomień nie zwracała na to uwagi. W jej głowie rodziły się kolejne pomysły na wykorzystanie nowego kolegi. Może wraz z nią napadnie na Dym? Albo pobawi się w zapasy? Lub może będzie tak jak wcześniej komplementować jej futerko? Taaak! To ostatnie było najlepszym pomysłem!
Wkroczyła do żłobka, zostawiając za sobą zaśnieżone ślady. Jej matka, widząc córkę prychnęła krótkie "Gdzie byłaś bachorze?", i już chciała na nią wrzasnąć, jednak widząc Wróblowe Serce zacisnęła zęby. Przywitali się. Płomień miała w nosie te formalności.
Szukała wzrokiem brata, który musiał nieźle się schować, skoro teraz nagle jego rude futro znikło! Młoda nigdzie nie widziała schowanego pod ogonem matki kocurka.
- Ej ty! - Zaczęła, patrząc na burego. - Cho no tu.
Wróblowe Serce podszedł, siadając grzecznie obok małego knypka, który go zawołał.
Płomień zaczęła wciskać się w jedną z dziur, które stanowiły kryjówkę w żłobku.
- Widzisz?? - Zapytała, wystawiając łebek. - To najlepsza kryjówka. Możesz się schować jak chcesz!
Kocur zaśmiał się cicho.
- Chyba jestem za duży. - Miauknął po chwili z udawanym smutkiem.
Płomień zmarszczyła brwi. Zaczęła myśleć, jak inaczej mogą się pobawić. W końcu nie zamierzała marnować czasu na przybrane rodzeństwo albo na Dym.
- Chcesz się bić? - Zapytała go wesoło, stając do walki.
Kocur wyglądał na rozbawionego postawą kociaka, a gdy rudzielec skoczył na niego, Wróblowe Serce po prostu przygniótł ją łapą do ziemi.
Czując smak trawy, zaczęła się wiercić i denerwować. To nie tak miało być! Przecież Płomień jest bardzo silna, jakim cudem on ją pokonał?!
Posłała mu wkurzone spojrzenie, notując w głowie to wydarzenie.
~uuu czasy teraźniejsze~
Płonąca Łapa miała dosyć treningów w tym gorącu. Nie dość, że musiała szukać sobie sama wody, zamiast iść do strumyka, który teraz wysechl, to jeszcze była egzaminowana na każdym kroku. Poza tym ta wywłoka jej mentora non stop psuła tortie treningi. Płoszyła zwierzynę, albo dekoncentrowała przy tropieniu.
Baba wredna.
Tym razem, po skończonych lekcjach z pointką, postanowiła poszukać sobie towarzystwa. Z dala od Pierzastej Mordki oraz reszty wkurzających kotów.
Idąc przez obóz nie znalazła nic wartego uwagi, więc z niego wyszła. Minęła paru wojowników, którzy pytali, gdzie zgubiła mentorkę, na co ruda miała ochotę urwać im uszy. Nie zamierzała spędzać z kotką więcej czasu niż musiała!
Prychnęła pod nosem, dostrzegając pośród drzew bure futro. Zmarszczyła nos, a jej pamięć podsunęła imię tego jegomościa. Wróblowe Serce, zastępca ich klanu!
Skoro był tak wysoko postawiony, musiał być silny, co nie?
- Hej Wróblowe Serce!! - Zawołała z daleka, biegnąc do kocura. Gdy stanęła obok niego, zapytała z entuzjazmem - Chcesz się bić?
Bo o co innego mogła pytać, nie?
<Wróblowe Serce? ^^>
Uwielbiam ją xDDD
OdpowiedzUsuń