- Czemu ty się nigdy nie odzywasz?! - po raz kolejny mentor wkurzył się na Błysk. Nie była pewna, co ten kocur tu jeszcze robi, skoro wszystko go wyprowadza z równowagi. No nie do końca wszystko, ale kotka na pewno. Bluszczowy Poranek doskonale wiedział, że biała nigdy się nie odzywa, to po co się pyta? Gdyby mogła już dawno, by to zrobiła, choćby wypominając mu jego treningi. Nie no może, by tego nie zrobiła, bałaby się. Skuliła się i pełnymi strachu oczami patrzyła w oczy mentora. Czuła, jakby jej serce zaraz miało wyskoczyć z jej piersi i modliła się po cichu do klanu gwiazdy, by tylko mentor go nie usłyszał. Bluszczowy Poranek strzepnął nerwowo ogonem i obszedł wkurzony kotkę dookoła.
- Jak masz się czegoś nauczyć, skoro w ogóle mnie nie słuchasz? Mówię ci brzuch przy ziemi, a ty chodzisz tak wysoko, jakby jakiś ptak miał cię zaraz porwać! - Błyszcząca Łapa chciała w tej chwili wydać z siebie ciche "przepraszam", jednak nie mogła. Przeklęła w duchu i szybko starła łezkę, cisnącą się jej do oka.
- Nie ma co beczeć! Jeszcze raz pozycja łowiecka! - kotka posłusznie wykonała polecenie kocura. - Na klan gwiazdy brzuch niżej! - od razu w popłochu zrobiła, co kazał jej mentor i teraz wyglądała nieco jak pająk na czterech nogach. Otóż posiadała rozstawione łapy na wszystkie strony, by łatwiej było jej zniżyć brzuch. Jej plecy natomiast były tak wklęsłe, jakby usiadł na nich co najmniej jej wysoki mentor.
- Co ty zrobiłaś? - kocur już syknął z wściekłości - Co z ciebie za uczennica? Inni uczniowie w twoim wieku już polują, a ty nawet pozycji łowieckiej nie zrobisz! Łapy bliżej siebie! - biała zrobiła, jak jej kazał starszy, ale i tym razem go nie zadowoliła. Bluszczowy Poranek tracąc cierpliwość, podszedł do kotki i sam ją ustawił. - Tak ma być i to wreszcie zapamiętaj. - Błysk z przerażeniem spojrzała na kocura i pomachała twierdząco głową. Doprawdy ten oto kot nie powinien być jej mentorem. Ktoś tam dobierając ją do niego, był chyba zdrowo pod wpływem kocimiętki. Co oni tam wszyscy w tym klanie robili?
- Dobra koniec na dzisiaj, bo już całkiem stracę cierpliwość do ciebie. Wracamy. - I tak oto dwa koty doszły do obozu w milczeniu. Błysk chciała już stać się wojownikiem i sama udać się gdzieś daleko poza obóz i te wszystkie koty. Nie musieć ciągle słuchać, jak Bluszczowy Poranek się na nią denerwuje. Naprawdę tego nie chciała, ale miała chyba jakąś trudność w uczeniu się. Dodatkowo była pod presją, że inni uczniowie już coś umieją, natomiast ona stała w miejscu. Nie chciała być długo uczniem. Musiała jak najszybciej ukończyć trening i być niezależna.
- I widzisz, nawet nie masz swojej zdobyczy, aby zanieść karmicielkom, bądź starszym, a powinnaś wyrazić swój szacunek do nich. - Błysk westchnęła w odpowiedzi. - Dobra idź już. Spotykamy się jutro o tej samej porze. - kocur oddalił się, nawet nie oglądając na uczennicę. Stała sama przed wejściem do obozu. Znowu. Bała się tych wszystkich kotów i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Była głodna, tylko czy wolno jej coś wziąć ze stosu, skoro nic nie upolowała, a powinna? W końcu w kodeksie niejakiego wojownika pisze, że najpierw trzeba wykarmić klan. No ona tego nie zrobiła, a przecież powinna już coś umieć upolować. Jednak jej głupi mózg nie chciał tego pojąć. Chciała bardzo się przystosować do tych kotów, więc musiała go przestrzegać. Może wtedy ją polubią? Czyli jednak będzie głodować...
Rozglądnęła się po obozie. Nie miała do kogo podejść, nikogo nie znała. No oprócz karmicielki, która się nią zajęła po przeprowadzeniu jej do obozu, Szczawiowego Liścia, który zapewne jest zajęty, swojego mentora, który to nie wchodził w ogóle w grę oraz swojej siostry, ona również nie pałała do niej jakąś większą sympatią. W ogóle jej nie miała, nie oszukujmy się.
Nagle jej wzrok uchwycił jakiegoś miło wyglądającego osobnika, jedzącego właśnie piszczkę niedaleko stosu ze zwierzyną. Błyszczącej Łapie naleciała ślina do pyszczka. Taka soczysta zdobycz, kruche mięso i ten smak... Czemu ona nie umie czegoś upolować? Inaczej mogłaby coś zjeść!
W jej główce zaświtał nowy pomysł. A co jakby ten osobnik się z nią podzielił? Choć odrobinkę. Przecież chyba tego kodeks nie zabrania. Tylko czy będzie chciał dać cokolwiek takiemu na pozór obcemu kotu... Póki się nie zapyta, się nie dowie. Tylko jak się zapyta? Pomyśli potem.
Z nieco lepszym humorem podeszła do tej osobistości i wskazała na jedzenie, a potem na siebie. Może kot zrozumie? A jak sobie pomyśli, że Błyszcząca Łapa jest jakaś dzika? Przecież na stosie jest dużo piszczek. Westchnęła i usiadła naprzeciw osobnika, po czym owinęła swoje łapki malutkim ogonem. Bała się reakcji osobnika, ale miała nadzieję, że tego nie widać.
<ktoś chce dokończyć? Błysk musi poznać koty w klanie xD>
- Nie ma co beczeć! Jeszcze raz pozycja łowiecka! - kotka posłusznie wykonała polecenie kocura. - Na klan gwiazdy brzuch niżej! - od razu w popłochu zrobiła, co kazał jej mentor i teraz wyglądała nieco jak pająk na czterech nogach. Otóż posiadała rozstawione łapy na wszystkie strony, by łatwiej było jej zniżyć brzuch. Jej plecy natomiast były tak wklęsłe, jakby usiadł na nich co najmniej jej wysoki mentor.
- Co ty zrobiłaś? - kocur już syknął z wściekłości - Co z ciebie za uczennica? Inni uczniowie w twoim wieku już polują, a ty nawet pozycji łowieckiej nie zrobisz! Łapy bliżej siebie! - biała zrobiła, jak jej kazał starszy, ale i tym razem go nie zadowoliła. Bluszczowy Poranek tracąc cierpliwość, podszedł do kotki i sam ją ustawił. - Tak ma być i to wreszcie zapamiętaj. - Błysk z przerażeniem spojrzała na kocura i pomachała twierdząco głową. Doprawdy ten oto kot nie powinien być jej mentorem. Ktoś tam dobierając ją do niego, był chyba zdrowo pod wpływem kocimiętki. Co oni tam wszyscy w tym klanie robili?
- Dobra koniec na dzisiaj, bo już całkiem stracę cierpliwość do ciebie. Wracamy. - I tak oto dwa koty doszły do obozu w milczeniu. Błysk chciała już stać się wojownikiem i sama udać się gdzieś daleko poza obóz i te wszystkie koty. Nie musieć ciągle słuchać, jak Bluszczowy Poranek się na nią denerwuje. Naprawdę tego nie chciała, ale miała chyba jakąś trudność w uczeniu się. Dodatkowo była pod presją, że inni uczniowie już coś umieją, natomiast ona stała w miejscu. Nie chciała być długo uczniem. Musiała jak najszybciej ukończyć trening i być niezależna.
- I widzisz, nawet nie masz swojej zdobyczy, aby zanieść karmicielkom, bądź starszym, a powinnaś wyrazić swój szacunek do nich. - Błysk westchnęła w odpowiedzi. - Dobra idź już. Spotykamy się jutro o tej samej porze. - kocur oddalił się, nawet nie oglądając na uczennicę. Stała sama przed wejściem do obozu. Znowu. Bała się tych wszystkich kotów i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Była głodna, tylko czy wolno jej coś wziąć ze stosu, skoro nic nie upolowała, a powinna? W końcu w kodeksie niejakiego wojownika pisze, że najpierw trzeba wykarmić klan. No ona tego nie zrobiła, a przecież powinna już coś umieć upolować. Jednak jej głupi mózg nie chciał tego pojąć. Chciała bardzo się przystosować do tych kotów, więc musiała go przestrzegać. Może wtedy ją polubią? Czyli jednak będzie głodować...
Rozglądnęła się po obozie. Nie miała do kogo podejść, nikogo nie znała. No oprócz karmicielki, która się nią zajęła po przeprowadzeniu jej do obozu, Szczawiowego Liścia, który zapewne jest zajęty, swojego mentora, który to nie wchodził w ogóle w grę oraz swojej siostry, ona również nie pałała do niej jakąś większą sympatią. W ogóle jej nie miała, nie oszukujmy się.
Nagle jej wzrok uchwycił jakiegoś miło wyglądającego osobnika, jedzącego właśnie piszczkę niedaleko stosu ze zwierzyną. Błyszczącej Łapie naleciała ślina do pyszczka. Taka soczysta zdobycz, kruche mięso i ten smak... Czemu ona nie umie czegoś upolować? Inaczej mogłaby coś zjeść!
W jej główce zaświtał nowy pomysł. A co jakby ten osobnik się z nią podzielił? Choć odrobinkę. Przecież chyba tego kodeks nie zabrania. Tylko czy będzie chciał dać cokolwiek takiemu na pozór obcemu kotu... Póki się nie zapyta, się nie dowie. Tylko jak się zapyta? Pomyśli potem.
Z nieco lepszym humorem podeszła do tej osobistości i wskazała na jedzenie, a potem na siebie. Może kot zrozumie? A jak sobie pomyśli, że Błyszcząca Łapa jest jakaś dzika? Przecież na stosie jest dużo piszczek. Westchnęła i usiadła naprzeciw osobnika, po czym owinęła swoje łapki malutkim ogonem. Bała się reakcji osobnika, ale miała nadzieję, że tego nie widać.
<ktoś chce dokończyć? Błysk musi poznać koty w klanie xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz