- Pamiętam! – oznajmiła uradowana, tym samym sprawiając, że na pysku młodszej pojawił się większy uśmiech – Naprawdę nie spodziewałam się, że to ty. Nawet cię nie poznałam! – zaśmiała się – To naprawdę niesamowite. Czas zdecydowanie za szybko leci... – westchnęła – I w takim razie opowiadaj, jak się czujesz? Jak ci jest w Owocowym Lesie?
- Naprawdę dobrze i dla mnie i dla mojej córki! – odparła Kajzerka z uśmiechem, pokazując małą kulkę futra. Sówka spojrzała na malucha, przypominając sobie, jak jej dzieci takie były.
- Naprawdę piękna – mruknęła – Cieszę się, że udało ci się do nas bezpiecznie trafić, zwłaszcza z dzieckiem.
- To wasza zasługa! – powiedziała, dalej ciągnąc rozmowę.
***
*Uwaga brutalna wskazówka*
Wszystko tak szybko się zmieniało. Nagle umarł Przebiśnieg, a jego ciało zaginęło. Sówka musiała przyznać, że nie spodziewała się takiego obrotu spraw. W końcu kto by chciał kraść ciało? To przecież bez sensu. Sówka nie wiedziała już, co o tym wszystkim myśleć. Czasem chciała po prostu odpocząć od tego wszystkiego. Oderwać myśli, które cały czas skupiały się na jakiś sprawach. Wcześniej śmierć Jarząb, martwienie się o swoje dzieci, zniknięcie medyków, a teraz jeszcze to. Może to nie było tak dużo, jednak czekoladowa miała wrażenie, że to wszystko się tak ciągnie i ciągnie bez końca. Jakby to naprawdę było coś związanego ze Wszechmatką. Rzadziej robiła niektóre rzeczy, jak chodzenie do drzewa z tabliczkami. Miała wrażenie, że traciła siły na to wszystko. Jakby nawet to, co robiła do tej pory, zaczęło ją męczyć.
- Powinnaś odpocząć – powiedziała Kaczka, wysłuchując całego monologu zastępczyni.
- Tu się zgodzę, ale na razie nie mogę. Obowiązki i cała reszta... A jeszcze zaraz muszę znowu wyjść – odparła czekoladowa, wzdychając cicho. Kaczka oparła się o nią lekko, dodając jej tym samym otuchy. Jak ona się cieszyła, że ma taką partnerkę! Uśmiechnęła się lekko.
- Jesteś super – miauknęła zadowolona i spojrzała w niebo. Przez chmury przedzierały się niepewne promienie słońca. Wszystko wyglądało dobrze, więc chyba powinni się zbierać. Rozejrzał się po obozie, w poszukiwaniu reszty swojego patrolu. Większość była blisko wyjścia. Ewidentnie myśleli podobnie.
- Muszę iść – powiedziała Sówka, przerywając ciszę. Uśmiechnęła się jeszcze do siedzącej obok wojowniczki i ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Po drodze złapała Jeżynę i Przepiórkę, rozglądając się dookoła za dwójką pozostałych członków. Na szczęście już po chwili udało się ich zlokalizować i wszyscy razem wyszli z obozu.
- Gdzie idziemy? – nagle zapytał Czereśnia, zwracając swoje żółte oczy w stronę zastępczyni. Ta zastanowiła się chwilę.
- W stronę Śliwowego Gaju – oznajmiła w końcu i zwróciła głowę w tamtym kierunku. Tak. To było najlepsze miejsce. Powoli ruszyła w tamtą stronę, prowadząc za sobą patrol. Słyszała z tyłu ciche rozmowy, jednak sama się nie odezwała. Rozglądała się za to, oglądając powoli zmieniające kolor liście. Już witała ich nowa pora roku, Sówki ulubiona. Pora Spadających Liści. Czekoladowa uśmiechnęła się, już wyobrażając sobie swoje poszukiwania. Na to musiała mieć siłę. Nawet nie zorientowała się, gdy znalazła się we właściwym miejscu, razem z patrolem.
- Jesteśmy? – zapytała wtedy Figa, przywracając zastępczynię do rzeczywistości. Sówka pokiwała głową i zaczęła się rozglądać. Wszystko dookoła wyglądało normalnie. Drzewa z różnymi owocami, żółto-zielony krajobraz, cisza, jak zwykle w tej części terenów Owocniaków. Śliwowy Gaj nie był tak popularny jak Owocowy Lasek, przez co cisza nie była tu niczym dziwnym. Sówka spojrzała w niebo. Robiło się coraz ciemniej przez chmury. Po chwili ruszyła dalej, rozglądając się. Nikt, nic. Jakby nic się nie stało. Podeszła pod kolejne drzewo, wlepiając swój wzrok w korzenie. Może tam było coś nie tak? Cokolwiek co by pomogło? Nie licząc trawy i kilku liści nic ciekawego jednak nie było. I wtedy kotka coś poczuła. Jakby kroplę deszczu? Odruchowo wzniosła głowę ku górze, chcąc znów zobaczyć niebo, lecz nie to rzuciło jej się w oczy. Przeleciała wzrokiem po gałęziach i wtedy cała się spięła. Nie potrafiła się przez chwilę odezwać. To wszystko już było za dużo. Oczy dalej wbite były w znalezisko, nie mogąc uwierzyć w ten widok. Po chwili dziwne zachowanie Sówki przykuło uwagę innego członka patrolu, Jeżyny. Kotka powoli podeszła do swojej matki.
- Coś się stało? – zapytała, wzrokiem ogarniając teren dookoła.
- Idź po resztę, ale trzymaj Figę dalej – rozkazała cicho, starając się panować nad ciałem i głosem. Jeżyna pokiwała głową i po chwili wszyscy znaleźli się obok. Zastępczyni wskazała powoli górę. Ich oczom ukazała się zakrwawiona skóra zająca, wisząca na grubej gałęzi. Skóra ze szkieletem w środku, co dało się zauważyć po obejściu konaru dookoła, jednak bez wnętrzności. Przez pierwsze uderzenia serca każdy milczał, nie wiedząc, co powiedzieć.
***
Wrócili do obozu później, niż przed patrolem zakładała Sówka. Przez resztę drogi zastępczyni mało się odzywała, marząc tylko o tym, by już wrócić. Wcześniej była zmęczona, do tego teraz doszedł ten widok... Nie rozumiała tego. Dlaczego to wszystko się działo? Nie miała pojęcia. Nikt nie miał. Po ogarnięciu wszystkiego Sówka szybko skierowała się w stronę legowiska. Chciała się przespać. Potrzebowała już tego. Jednak po drodze złapała kontakt wzrokowy z Kajzerką, kotką, którą kiedyś gadała na zgromadzeniu. Sówka musiała przyznać, że Kajzerka była dobrą towarzyszką, zwłaszcza do rozmów! Jednak podczas jej pobytu w Owocowym Lesie, Sówka zauważyła też, że Kaczka na jej widok dziwnie się zachowuje. Jakby zobaczyła ducha. Czekoladowa dziwiła się z takiego zachowania ze strony wojowniczki, lecz o to wcześniej nie pytała. Jednak na widok znajomej sylwetki nowej uczennicy Owocowego Lasu, to pytanie tylko wracało do głowy Sówki.
- Hej Sówko! – przywitała się szylkretka, od razu podchodząc do zastępczyni. Ta uśmiechnęła się lekko, starając się maskować zmęczenie i nie wspominać o zaistniałej sytuacji.
- Witaj Kajzerko. Jak tam? Jak ci idzie trening z Kaczką? – zapytała czekoladowa – Jest dobrą mentorką?
<Kajzerko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz