Żółte ślepia wpatrywały się w nią z przerażeniem. Jastrzębi Podmuch poczuła się nagle dużo wyższa i silniejsza niż w rzeczywistości. Uniosła łeb trochę mocniej, nie odrywając wzroku od oczu kocurka.
- Panuje tam wieczny mrok, bo czarne, nieskończenie wysokie i podobne do szponów drzewa zasłaniają niebo. Jedynym źródłem światła jest upiorna, biała mgła snująca się po wyschniętej trawie. Panuje absolutna cisza, której nie przerywa nawet szmer zwierzyny, bo… - oczy wojownika zrobiły się jeszcze szersze - jej tam nie ma. Nie ma nikogo. Tylko ty, wędrujący samotnie przez całą wieczność, przez niekończącą się nigdy puszczę.
- J-ja? - Wróblowe Skrzydło drżał na całym ciele. Jego kremowe futro stało. Oddychał ciężko i płytko.
- Ty - miauknęła, patrząc mu w oczy. - Chyba że będziesz przestrzegał świętych praw Klanu Gwiazdy. Będziesz? - podniosła głos i wojownik podskoczył.
- T-tak, będę! O-oczywiście, że będę!
- Każdego, nawet najdrobniejszego prawa!
- T-tak!
- Jastrzębi Podmuchu?
Kocica zastrzygła uszami, niechętnie odwracając się od nowo przez siebie nawróconego kocurka. Kawałek dalej stał jej były uczeń. Humor momentalnie jej się zepsuł. Odwróciła się do burego, co Wróblowe Skrzydło momentalnie wykorzystał do ucieczki.
- O co chodzi?
- Ja, ty i Gepardzią Cętka udamy się na patrol. Musimy odnowić ślady zapachowe przy granicy z Klanem Klifu i zobaczyć, czy woda nie zamarzła.
Pomarańczowe ślepia patrzyły na nią z tą samą uprzejmością co zwykle. Mimowolnie po jej grzbiecie przebiegł dreszcz.
Skinęła głową. Przynajmniej będzie towarzyszył im ktoś rozsądny. Szanowała Gepardzią Cętkę za jego niezachwianą wiarę i słuszne poglądy. Jeśli miała wskazać kogoś z klanu, komu najmocniej ufała, był to właśnie bury.
Zjawił się i Gepardzia Cętka. Przywitała go skinieniem głowy i we troje ruszyli na patrol. Jak tylko mogła, starała się ignorować obecność byłego ucznia, jednak kocur emanował tak doskonałym humorem, że nie była w stanie. Mimowolnie wysunęła pazury, które w marszu wbijały się w zamarzniętą ziemię.
- Będziemy mieć problem, jeśli rzeka zamarznie - miauknął Gepard. - Oby Klan Gwiazdy zesłał nam lekką Porę Nagich Drzew.
- Klan Gwiazdy ześle taką, na jaką zasługujemy - odparła zimno, nieświadomie wiercąc wzrokiem dziurę w tyle głowy nowego zastępcy. Ten, jakby to poczuł, odwrócił się i spojrzał jej w oczy. Momentalnie wbiła wzrok w łapy. Jej serce załomotało w piersi.
- Możemy tylko się modlić - dodała, pewnie, ale jej głos zadrżał.
<Jastrzębiu? :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz