Wiśniowa Pestka wpadł do legowiska medyka, jakby od tego zależało czyjeś życie. Prawdopodobnie tak było. W końcu wrzaski Skowronkowego Trzepotu niosły się po całym obozie. Jak dobrze, że był bardziej ogarnięty od tych wystraszonych i przejętych wojowników. Tyle razy odbierał kociaki, że nie robiło już na nim to żadnego wrażenia. Szybko wyminął przyszłego ojca i skierował swoje kroki do żłobka. Zioła przyszykował już dawno, ponieważ z obliczeń wychodziło, że kotki rodzą po dwóch księżycach. Czyli... idealnie w porę!
Szybko podszedł do kotki, która za chwilę miała stać się matką. No... Teraz musiał tylko wyciągnąć gluty i już. Na jego nieszczęście... Płonąca Łapa zainteresowana zamieszaniem, weszła tuż za nim!
- Wynocha! To nie widok dla dzieci! - warknął, odganiając ją ogonem.
Ta oczywiście uparcie nie zamierzała nigdzie iść.
No nic. Może jak zobaczy cud narodzin, to to ją zmieni na lepsze.
Szybko podał zioła przyszłej mamie, każąc zacisnąć zęby na patyku, który wsadził jej w pysk. W tym czasie dojrzał już pierwszą bańkę z młodym. Już zamierzał ją wyciągnąć, kiedy ubiegła go Płonąca Łapa, która chwyciła kociaka, a widząc coś, co było ukryte pod wzrokiem medyka, podsunęła mu młode pod pysk mówiąc:
- Patrz! Jestem błogosławieństwem od Klanu Gwiazd! Dali mi tego tutaj towarzysza, żebyś na pewno nie przeoczył!
Skrzywił się. Co to niby miało znaczyć? Ona? Błogosławiona? Dobre sobie! Złapał kociaka za kark, wycierając go mchem, bo oczywiście nie zamierzał językiem smakować posoki z Skowronkowego Trzepotu.
Im ścierał krew, tym dostrzegł coś... dziwnego? Kociak... On... Miał niespotykany odcień sierści. Była chyba złota? Na pewno inna, co mocno go zaskoczyło. Podejrzliwie łypnął okiem na siostrzenicę, która z duma puszyła futerko. Nie... Wątpił, że ona coś zrobiła. Nawet jeśli przefarbowałaby sierść młodego, to nie na taki odcień.
Kilka chwil później wyskoczyło kolejne młode i kolejne. Trójka kociąt, kocurek i dwie kotki, leżały wtulone w sierść matki, która z westchnieniem ulgi, odpoczywała po porodzie. Medyk jeszcze podał jej odpowiednie zioła, cały czas zerkając na dwie dziwnie ubarwione kulki. Chociaż to bardziej kocurek rzucał się w oczy niż jego siostra, która była dziwną mieszanką czegoś dziwnego. Czy to aby znak? Znak od Klanu Gwiazdy? Musiał przyjrzeć się uważnie tym kociakom i to wybadać. Wiśniowa Pestka szybko wpadł do żłobka słysząc, że akcja się powiodła. Teraz mógł spędzić czas z ukochaną i ponazywać małe kulki.
Nie zwracając uwagi na Płonącą Łapę, która znów coś zaczęła mu ględzić o błogosławieństwie, udał się do swojej samotni. Czy to aby możliwe? Co Klan Gwiazdy tym sugerował? Może... To jakiś znak? No na pewno! Ale co oznaczał? Ich przebaczenie? Nadzieję? A może kociaki w jakiś sposób zostały wybrane? Ale do czego? Pewnie się niedługo o tym przekona.
Trójka przyznaj w końcu, że Płomień jest istnym wcieleniem klanu gwiazd! W końcu to ona Złapała pierwsza złotego kociaka xD
OdpowiedzUsuńNie ~ Trójka
UsuńNo to się będzie działo <3
OdpowiedzUsuń