Jeżowa Ścieżka poprowadził Stokrotkową Łapę w tylko sobie znanym kierunku. Uczennica dotrzymywała mu kroku, nie spuszczając z niego nawet na chwilę wzroku. Jeżyk był od niej szybszy, dlatego musiał upewniać się, czy aby na pewno nie przyspiesza. Był zadowolony z postępów Stokrotkowej Łapy. Nauczyła się właściwości ziół, gdzie rosną, a także jak ich użyć do leczenia. Poznała również kodeks medyka. Jeżowa Ścieżka postanowił, że nauczy ją tylko medycznych rzeczy. Miał nadzieję, że nie pójdzie w ślady swojej matki i nie złamie świętego kodeksu. Nie chciałby żeby Klan Gwiazdy odwrócił się od Klanu Burzy.
Przekroczyli granicę, znajdując się teraz na terenach Klanu Nocy. Jeżowa Ścieżka wbił wzrok w odległą rzekę. Nie słyszał jej szumu z tej odległości. Zerknął na Stokrotkową Łapę, której mięśnie napięły się instynktownie, a zmysły pobudziły, gotowe na najmniejsze zagrożenie. Uśmiechnął się delikatnie.
- Wszystko dobrze, Stokrotkowa Łapo. Medycy mogą przekraczać granicę. W ten sposób wymieniamy się potrzebnymi ziołami. - miauknął spokojnie czekoladowy kocur.
Dotarcie do rzeki nie zajęło im dużo czasu. Roślina o żółtych kwiatkach ucieszyła Jeżową Ścieżkę. Machnął zachęcająco ogonem, żeby Stokrotkowa Łapa zerwała medykament. On sam również to zrobił, w ten sposób uzupełnią zapasy. Upewnił się jednak, że zostanie jeszcze sporo, gdyż nie chciał zabierać medykom Klanu Nocy zbyt dużo. W końcu każdy klan potrzebował podbiału. Dał znak łebkiem i wspólnie z uczennicą, z zielem w pysku, oddalili się ku kolejnej lokalizacji na liście. Trening połączył ze zbieraniem ziół.
- Uspokaja i pozwala zasnąć.
- A pajęczyna?
- Tamuję krew.
Kiwnął zadowolony głową. Była to kolejna lekcja jego i Stokrotkowej Łapy. Uczennica wiedziała już wszystko o ziołach oraz potrafiła wykrywać choroby. To bardzo dobrze. Osiągnęła odpowiednie umiejętności. Kodeks medyka również miała w małej łapie, upewnił się wiele razy. Odkąd zginęła Konwaliowe Serce, zostali we dwójkę w legowisku. Klan Burzy wrócił z dawnych terenów Klanu Burzy i byli w trakcie odnawiania obozu. Spalenizna i trupy nie zachęcały do powrotu, należało zająć się uprzątnięciem. Legowisko medyka również było odnawiane, chociaż minie trochę czasu, zanim zacznie przypominać dawną świetlność. No cóż, Jeżyk może zacząć wszystko od nowa.
- Oby tak dalej. Zapowiada się, że będziesz miała wkrótce mianowanie. - miauknął czekoladowy, trącając ogonem bok Stokrotki.
W wejściu do legowiska stanęła Muszy Lot. Czarna kotka obrzuciła ich niechętnym spojrzeniem, a jej pysk wykrzywił się przez mocny zapach ziół. Jeżowa Ścieżka zwrócił na nią spojrzenie spokojnych, niebieskich oczu. Skoro dawna samotniczka przyszła do niego, musiało chodzić o coś ważnego.
- Co się dzieję? - spytał.
- Nie widzisz? Przytyłam! Stwierdź ciążę żebym miała tą wariatkę z głowy. Truję mi dupę od kilku księżyców. - mruknęła chłodno, lokując się na jednym z posłań. Mech co prawda był świeży, ale nie było go jeszcze tak dużo w legowisku. Dopiero mieli się wybrać po więcej.
Czekoladowy zachęcił ruchem ogona Stokrotkę, żeby podeszła bliżej czarnej kotki.
- Powiedz mi, jak byś zbadała obecność kociaków w brzuchu kocicy? - zwrócił się do swojej uczennicy, która niezbyt pewnie zmrużyła ślepka.
- Dotknęła jej brzucha?
- Dokładnie. - miauknął z uśmiechem.
- Szybciej, nie mam całego dnia. - zirytowana wojowniczka poruszyła koniuszkiem ogona.
Jeżowa Ścieżka dotknął ostrożnie brzucha kocicy. Przejechał po nim bez pośpiechu, próbując jak najwięcej wyczuć. Rzeczywiście. Muszy Lot spodziewała się kociąt.
- Gratulację. Jesteś w ciąży. - miauknął z radością. Więcej kociąt w klanie to zawsze dobry znak. Z pewnością będą mieć powód do świętowania. - Udaj się od razu do żłobka. Nie powinnaś się przemęczać.
- Przemęczać.. zrobiłam to tylko dla świętego spokoju. - fuknęła Muszy Lot, wstając na równe łapy. - Ojciec tych kociąt to fujara.
- Cóż, jakikolwiek by nie był, z pewnością również się ucieszy.
- Wątpię. - burknęła. Przekrzywiła łeb wywołując charakterystyczny dźwięk zastygłych kości. - Twój bratanek to beksa. Żadna by go nie chciała.
Uderzyła ogonem o pięty, zanim bez pożegnania wyszła. Jeżowa Ścieżka wpatrywał się w ślad za nią z niezrozumiałym wyrazem pyska. Drżąca Ścieżka i Muszy Lot? Kiedy to się stało? Dlaczego dowiaduję się od kotki, a nie od bratanka, że starał się o dzieci? Wydawało mu się, że Dreszcz gustuje w.... delikatniejszych kotkach. Będzie musiał dowiedzieć się więcej.
- Rodzina ci się powiększy. - miauknęła Stokrotkowa Łapa. W jej oczach dojrzał smutek. Rozumiał to. W końcu straciła matkę. Konwaliowe Serce była może znana przez nią jako "ciocia" przez te wszystkie księżyce, ale gorszy od niewiedzy był fakt, że gdy w końcu dowiedziała się prawdy, straciła ją raz na zawsze.
Objął ogonem uczennicę, przyciągając do siebie.
- Zobaczymy co słychać u Pląsającej Sójki? Skarżyła się ostatnio na ból stawów. - miauknął, starając się zmienić temat. Stokrotka kiwnęła łebkiem. - Wiesz.. myślę, że Konwalia byłaby z ciebie dumna.
Po tych słowach oboje opuścili legowisko. Powitał ich widok spieszących się pobratymców i ten widok, był bardzo miły w obserwacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz