- Ty mysi móżdżku, wszyscy cię szukają - burknął Igła, podchodząc bliżej. - Cętka mi łapy z dupy powyrywa. Co cię napadło, żeby…
- Nie pieprz głupot, tylko wstawaj!
- Zabiłem ją - powtórzył kocur, a jego spojrzenie na moment odzyskało ostrość. - Zabiłem Pójdźkowy Sen - powiedział całkiem trzeźwo.
Point zamarł, wpatrując się w przyjaciela.
Wilcze Serce spuścił wzrok, błądząc nim gdzieś między swoimi łapami.
- Siedziałem przy niej i patrzyłem, jak życie gaśnie w jej brązowych ślepiach… - Gdy w nie patrzyłem… Jakbym gapił się we własne odbicie, wiesz? - spojrzał na pointa.
- D-dlaczego? - wyjąkał lider. Wilcze Serce już go nie słuchał.
- ZABIŁEM MOJĄ MAŁĄ CÓRECZKĘ - ryknął, wstając. Zrobił chwiejny krok, przechylił się niebezpiecznie w lewo i klapnął z powrotem na tyłek.
- Czasami rodzi się wilk zbyt niebezpieczny, zagrażający całej watasze, tak mi mówił - w głosie czarnego brzmiała pretensja. - Wtedy własny ojciec musi… musi zabić. Dla dobra klanu. Tylko dlaczego nie powiedział, że to tak cholernie boli? - ostatnie zdanie szepnął i ukrył łeb pod łapami.
Szybko jednak znowu się podniósł i spojrzał na liliowego.
- Wybaczy mi? Myślisz, że mi wybaczy?
Z jego brązowych ślepi wyzierała rozpacz.
- A Sroczka? Myślisz, że mi wybaczy? Po tym wszystkim, co jej zrobiłem… Wróciła do mnie, wiesz? Mieliśmy dzieci. Były cudowne. - Na pysku kocura pojawił się uśmiech. - A teraz ona nie żyje. Obie nie żyją! A ja… Ja… - głos mu się łamał. - Jeszcze dobrze nie wiedziałem, że umarła, a ja wziąłem sobie inną. NIE MOGŁEM INACZEJ, ROZUMIESZ?! - wrzasnął, z obłędem w oczach. - Wiedziałem, że mnie kocha, od dawna, nie potrafiłem, nie mogłem… - Podniósł wzrok. - Wybaczy mi? Myślisz, że mi wybaczy?
Zamilkł. Po jego policzkach popłynęły łzy.
- Uległem jej. Naprawdę nie chciałem, ale ten jej uśmiech, ta nadzieja w oczach. “Wilku, Wilku!”. Mówiłem jej, że nie jestem w stanie, ale nie potrafiłem… To się samo stało, podeszła do mnie, otarła swój bok o mój, i… A ja wyobrażałem sobie, że to Sroczka. Po wszystkim… Nienawidziłem siebie jak nigdy wcześniej. A ona przytulała się do mnie, o niczym nie widząc. Myślisz, że gdyby wiedziała… Wybaczyłaby mi?
Zapadła cisza. To jednak nie miał być jeszcze koniec.
- Myślę… Myślę, że to przeze mnie zginęła - w brązowych ślepiach była tylko pustka. - Gdybym wtedy nie przyszedł… Jej siostra… Nie chciałem, żeby tak było, po prostu odciągałem ją od dzieci. A ona… Ona… - ściszył głos do szeptu - Utopiła się. Uderzyła łbem o kamień i utonęła. Chciała mnie dopaść. Robiliśmy co mogliśmy, ale… - Pokręcił głową. - To wtedy wszystko się zaczęło.
Przymknął ślepia, i spuścił łeb. Przez moment point myślał, że jego przyjaciel zasnął i już miał do niego podejść, kiedy…
- Nie! - Wilcze Serce zerwał się na równe łapy. - To musiało być wcześniej. Myślałem, że dzięki niej dostanę się do obozu, zabiję Lisa i pomszczę Borsuka i resztę. Kochałem ją. Kochałem, ale wierzyłem, że klan jest ważniejszy, a moje uczucia nie mają znaczenia. - Wykrzywił pysk w ironicznym uśmiechu. - Nic z tego. Prawie mnie zabiły. Jej żal, nienawiść, to rozczarowanie w jej oczach… Nigdy sobie nie wybaczyłem. Nawet jak ona to zrobiła.
- Przyjacielu… - miauknął Iglasta Gwiazda. Położył ogon na jego grzbiecie. - Pora wracać.
Wilcze Serce pokręcił łbem.
- Nienawidzą mnie. To przeze mnie zginął Szafirek - na dźwięk jego imienia, po pysku pointa przebiegł cień. - Pierzynka. Pamiętam, jak miałem jej wtedy dość, jak bardzo chciałem, żeby dała mi spokój - zaśmiał się, a z jego oczu pociekły łzy. - To przeze mnie stało się to - machnął łapą w stronę obozu.
- A niech mnie nienawidzą - miauknął po chwili. - Tylko niech nie mieszają w to jej. Nie zasłużyła na to. - W jego oczach zabłysnął gniew. - Nie mogą wiedzieć. To nie jej wina. To ta druga. Dzierzba. To ona zabijała. Wiesz, co szeptała, gdy siedziałem z nią u medyczek? - Zawiesił głos, patrząc w niebieskie tęczówki, ale ich nie widząc. - Zabij mnie, tatusiu. Zabij mnie, proszę.
Łzy ciekły po jego pysku, mocząc mech pod jego łapami.
- Zrobiłem to dla niej. Dla klanu. Ja… zawsze robiłem wszystko dla klanu. Tylko z jakiegoś powodu zawsze musiało się spieprzyć. - Urwał. - Nie mogą wiedzieć. - Chwiejnym krokiem podszedł do Iglastej Gwiazdy i położył mu łapę na grzbiecie. - Obiecaj mi.
- Wilcze Serce…
- Obiecaj! - jego chrapliwy głos nie znosił sprzeciwu.
Point skinął głową.
Kocur siadł i zaczął płakać.
- Myślisz, że oni mi wybaczą? - powtarzał cicho.
<Igło? Powodzenia w ogarnianiu go :’)>
Kurwa jak mnie to uderzyło, Wilczy buba no nie płacz 💔
OdpowiedzUsuń