Dzień mijał spokojnie. Nadal znajdowali się w sadzie, jak na razie nikt nie widział sensu wynoszenia się z niego. Nocniaki nie zapuszczały się tutaj, a lisy nie umiały pokonać bariery Dwunożnych. Sam sad nie był zły, przez gnijące owoce zwierzyny jak na razie im nie brakowało i wydawał się bezpieczny. Jedynym problemem było założenie obozu. Owocowy Las nie miał zbyt wielu zakamarków na ziemi, prócz dziury koło rozłożystej jabłoni. Myszołów wraz z Leszczyną wygrzewali się na słońcu, a Szyszka siedziała na wyższej z gałęzi drzewa, wypatrując Pszczółki. Medyczka wybrała się do lasu po zioła. W sadzie na marne było niektórych szukać. Wzięła ze sobą Bazylię i Wschód, by nie ściągać zbyt dużej uwagi. Widać, że świeżo upieczona liderka martwiła się o nich. Nostalgia poderwała się na łapy i podeszła do drzewa. Chciałaby usiąść koło niej i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i że przecież tamtym nic się nie stanie. Lecz już sama myśl o wspinaczce powodowała u kotki ścisk żołądka.
— Nadal unikasz drzew? — burknęła Golec, podchodząc do niej.
Nostalgia położyła uszy.
— Nie twój interes — mruknęła rozdrażniona, odchodząc od łysej i drzewa.
Pomimo oddalenia się od Golca ogon nadal nerwowo jej chodził. Łysa wojowniczka zdawała się ostatnio szukać zaczepki. Co rusz podbijała do niej i gadała jakieś pierdoły. Coś uderzyło nerwowo o metalowe ogrodzenie Dwunogów. Wszystkie Lisiaki zastrzygły uszami, rozglądając się po sobie z niepokojem.
— Ukryjcie się — miauknęła Szyszka. — Ja z Leszczyną pójdziemy na zwiady — ogłosiła, przywołując drobną i zwinną kotkę do siebie.
Razem ruszyły, przeskakując pomiędzy niskimi gałęziami jabłoń w stronę ogrodzenia. Nostalgia po cichu pobiegła za nimi, kryjąc się za konarami drzew, podążała za kotkami. Na widok znajomych futer za siatką odetchnęła z ulgą. Biało-liliowa sierść rzuciła się nagle Nostalgii w ślipia. Dziwnie znajoma kotka stała obok Wschodu, rozglądając się spanikowana. Szyszka zeskoczyła z gałęzi drzewa i podeszła do znajdujących się za ogrodzeniem kotów.
— Co się stało? — miauknęła zmartwiona, a jej ślipia zlustrowały sylwetkę nieznajomej. — I kto to?
Kotka chciała coś powiedzieć, ale Wschód ją wyprzedził.
— Spotkaliśmy ją podczas zbierania ziół — zaczął niepewnie. — Ona mieszkała koło naszych terenów, a teraz... teraz sama wiesz jak tam jest — dodał.
Żółte ślipia spojrzały ponownie na kotkę. Podobnie jak Nostalgii i Szyszce kotka zdawała się znajoma.
— Jestem Sarnia Pręga — miauknęła niepewnie kotka. — Chciałabym do was dołączyć — dodała ciszej, jakby niechętnie.
Nostalgia zmarszczyła nos. Już wiedziała skąd ją znała. To był ten klifiacki szpieg, który bezkarnie zakradł się na ich tereny. Czyżby teraz dwulicowa łajza dołączyła do Nocniaków. Oj, szylkretka nie mogła na to pozwolić. Pewnym krokiem wyszła za jabłoni.
— Szyszko, nie pozwalaj jej — mruknęła stanowczo, kładąc uszy. — Znam tą panienkę — syknęła na kotkę, która chyba też ją rozpoznała.
Ze skulonym ogonem skryła się za Wschodem, jak ostatni tchórz.
— Też ją znam — miauknęła Szyszka, odwracając się do szylkretki.
Nostalgia miała wrażenie, że ta zdawała się nie być zadowolona z faktu, że kotka nie wysłuchała jej poleceń.
— I nie widzę nic przeciwko, by dołączyła — dodała po chwili, uśmiechając się lekko do biało-liliowej. — Chętnie ci pomożemy.
Sarnia Pręga odetchnęła z ulgą.
— Bardzo dziękuję — miauknęła cicho, podążając za Wschodem.
Pszczółka z kiścią jakiegoś zielska powędrowała do tymczasowego legowiska medyków znajdującego się pod wystającym korzeniem. Miejsca starczało tam tylko na zioła, więc medyczki spały wraz z resztą pod rozłożystą jabłonią. Nadal nie mieli pojęcia jak urządzić obóz.
— Chodź przedstawię cię reszcie! — zawołał wesoło Wschód.
Sarnia Pręga położyła niezadowolona uszy.
— A n-nie możemy pierw pozwiedzać wspólnie sadu? — zaproponowała, chcąc się wymigać od większych kontaktów między kocich.
Widać było, że jednak samotniczy tryb życia robił swoje. Nostalgia miała nadzieję, że Iskra nie wróci taka wycofana. O ile w ogóle teraz wróci... w końcu kotka nie wiedziała nic o obecnej sytuacji. Szylkretka westchnęła. Życie byłoby o wiele prostsze, gdyby nie posłuchali ostrzeżeń leśnych klanów i żyli na starym terenie. Tam przynajmniej nikt ich nie najeżdżał znienacka. Odwróciła łeb w stronę Szyszki, by porozmawiać z nią o tej sytuacji, lecz ta zdążyła już gdzieś zawędrować z Leszczyną. Nostalgia dobrze rozumiała, że kotka jako liderka jest teraz bardzo zajęta, ale gdyby wiedziała, że stawką są ich wspólne popołudnia mogłaby nawet Golec osadzić jako lidera. Usiadła niezadowolona, a ogon sam zaczął nerwowo uderzać o ziemię.
Głupia Szyszka wolała zapewnić im przetrwanie niż spędzić trochę czasu z Nostalgią.
— A ty co się tak dąsasz? — znajomy głos od razu jeszcze bardziej podniósł jej ciśnienie.
Golec.
— Czego chcesz, lisi bobku? — prychnęła Nostalgia.
Łysa uśmiechnęła się lekko.
— Już dawno mnie tak nie tytułowałaś — mruknęła sarkastycznie. — Co jest? Pokłóciłaś się, że swoją dziewczyną, że masz takiego kija w tyłku? — parsknęła kotka, przysiadając się do niej.
Nostalgia położyła uszy.
— Ona nie jest moją partnerką — syknęła, mając nadzieję, że ta nie usłyszy nuty smutku.
Golec przewróciła ślipiami.
— Ciekawe co ma takie Sokół, że jeszcze z nim wytrzymuje, co? — szturchnęła ją wojowniczka.
Szylkretka westchnęła i wstała.
— Naprawdę, nie wiem o co ci chodzi — mruknęła, mając wrażenie, że ta dobroć i zainteresowanie nie są bez powodu. — Ale nie dam się wykiwać, jasne?
— Powodzenia — stwierdziła Golec też wstając.
— Co się stało? — miauknęła zmartwiona, a jej ślipia zlustrowały sylwetkę nieznajomej. — I kto to?
Kotka chciała coś powiedzieć, ale Wschód ją wyprzedził.
— Spotkaliśmy ją podczas zbierania ziół — zaczął niepewnie. — Ona mieszkała koło naszych terenów, a teraz... teraz sama wiesz jak tam jest — dodał.
Żółte ślipia spojrzały ponownie na kotkę. Podobnie jak Nostalgii i Szyszce kotka zdawała się znajoma.
— Jestem Sarnia Pręga — miauknęła niepewnie kotka. — Chciałabym do was dołączyć — dodała ciszej, jakby niechętnie.
Nostalgia zmarszczyła nos. Już wiedziała skąd ją znała. To był ten klifiacki szpieg, który bezkarnie zakradł się na ich tereny. Czyżby teraz dwulicowa łajza dołączyła do Nocniaków. Oj, szylkretka nie mogła na to pozwolić. Pewnym krokiem wyszła za jabłoni.
— Szyszko, nie pozwalaj jej — mruknęła stanowczo, kładąc uszy. — Znam tą panienkę — syknęła na kotkę, która chyba też ją rozpoznała.
Ze skulonym ogonem skryła się za Wschodem, jak ostatni tchórz.
— Też ją znam — miauknęła Szyszka, odwracając się do szylkretki.
Nostalgia miała wrażenie, że ta zdawała się nie być zadowolona z faktu, że kotka nie wysłuchała jej poleceń.
— I nie widzę nic przeciwko, by dołączyła — dodała po chwili, uśmiechając się lekko do biało-liliowej. — Chętnie ci pomożemy.
Sarnia Pręga odetchnęła z ulgą.
— Bardzo dziękuję — miauknęła cicho, podążając za Wschodem.
Pszczółka z kiścią jakiegoś zielska powędrowała do tymczasowego legowiska medyków znajdującego się pod wystającym korzeniem. Miejsca starczało tam tylko na zioła, więc medyczki spały wraz z resztą pod rozłożystą jabłonią. Nadal nie mieli pojęcia jak urządzić obóz.
— Chodź przedstawię cię reszcie! — zawołał wesoło Wschód.
Sarnia Pręga położyła niezadowolona uszy.
— A n-nie możemy pierw pozwiedzać wspólnie sadu? — zaproponowała, chcąc się wymigać od większych kontaktów między kocich.
Widać było, że jednak samotniczy tryb życia robił swoje. Nostalgia miała nadzieję, że Iskra nie wróci taka wycofana. O ile w ogóle teraz wróci... w końcu kotka nie wiedziała nic o obecnej sytuacji. Szylkretka westchnęła. Życie byłoby o wiele prostsze, gdyby nie posłuchali ostrzeżeń leśnych klanów i żyli na starym terenie. Tam przynajmniej nikt ich nie najeżdżał znienacka. Odwróciła łeb w stronę Szyszki, by porozmawiać z nią o tej sytuacji, lecz ta zdążyła już gdzieś zawędrować z Leszczyną. Nostalgia dobrze rozumiała, że kotka jako liderka jest teraz bardzo zajęta, ale gdyby wiedziała, że stawką są ich wspólne popołudnia mogłaby nawet Golec osadzić jako lidera. Usiadła niezadowolona, a ogon sam zaczął nerwowo uderzać o ziemię.
Głupia Szyszka wolała zapewnić im przetrwanie niż spędzić trochę czasu z Nostalgią.
— A ty co się tak dąsasz? — znajomy głos od razu jeszcze bardziej podniósł jej ciśnienie.
Golec.
— Czego chcesz, lisi bobku? — prychnęła Nostalgia.
Łysa uśmiechnęła się lekko.
— Już dawno mnie tak nie tytułowałaś — mruknęła sarkastycznie. — Co jest? Pokłóciłaś się, że swoją dziewczyną, że masz takiego kija w tyłku? — parsknęła kotka, przysiadając się do niej.
Nostalgia położyła uszy.
— Ona nie jest moją partnerką — syknęła, mając nadzieję, że ta nie usłyszy nuty smutku.
Golec przewróciła ślipiami.
— Ciekawe co ma takie Sokół, że jeszcze z nim wytrzymuje, co? — szturchnęła ją wojowniczka.
Szylkretka westchnęła i wstała.
— Naprawdę, nie wiem o co ci chodzi — mruknęła, mając wrażenie, że ta dobroć i zainteresowanie nie są bez powodu. — Ale nie dam się wykiwać, jasne?
— Powodzenia — stwierdziła Golec też wstając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz