Zamarł.
Leszczynowa Bryza uważał go za wroga.
Te słowa były silniejsze, niż jakikolwiek cios na ostatnim zgromadzeniu.
Od samego początku nie chciał brać udziału w tym wszystkim. Gdyby to był konflikt międzyklanowy, jak na wojownika przystało broniłby własnego klanu. Jednak kiedy klan dzielił się na dwie bez przerwy kłócące się grupy, nie mógł tego akceptować. Choć nie ukrywał, że był bardziej po stronie Wilczego Serca, wciąż chciał pozostać neutralny i próbować uświadomić obu stronom, że powinny dojść do porozumienia.
Jednak słowa Leszczynowej Bryzy kompletnie splątały mu myśli.
Może postępuje źle? Przecież medycy i reszta kompletnie zwariowali. Czy powinien się w to wmieszać i być przeciwko nim? Chciał spojrzeć w górę, poszukać odpowiedzi u Klanu Gwiazdy, ale jeśli nie wysłuchali go kiedy prosił o pokój, dlaczego mieliby wysłuchać go teraz?
Zaszklonymi oczami patrzył, jak rudzielec znika we wnętrzu kociarni. Był lojalny. On nie.
Chwiejnym krokiem ruszył w kierunku legowiska. Zaszył się w kącie i ukrył pysk między łapami. Czuł się okropnie. Zawiódł swoich przyjaciół. Zawiódł Leszczynka. Dlaczego w ogóle mu tak na nim zależało?
- Nagietku... Wszystko w porządku? - usłyszał nagle nad sobą.
Trzcina. Kiedyś jego ukochana siostra. Teraz już sam nie wiedział, co o niej myśli.
- Chcę być sam - miauknął w odpowiedzi.
Nie pamiętał, czy zasnął jeszcze przy niej, czy kiedy już poszła.
Kiedy się obudził, było zupełnie ciemno. Musiał przespać całe pół dnia. Czując że już nie zaśnie, po cichu wyszedł z legowiska i usiadł tuż przed nim, wpatrując się w ziemię.
Miał dość przyjemny sen. Chociaż po przebudzeniu już nie pamiętał co się w nim działo, był pewien, że występował w nim Leszczynowa Bryza.
Miał tego dosyć. Po raz kolejny miał wrażenie, że...
Że co? Zmarszczył brwi i trącił łapą leżącą obok szyszkę.
Niebieskooki nigdy nie był mu zbyt bliski. Nie byli wielkimi przyjaciółmi; ich relacje ograniczały się do mówienia sobie "cześć". Ale od jakiegoś czasu Nagietek próbował to zmienić. Dlaczego? I dlaczego teraz chciał dołączyć do tego całego konfliktu, tylko z powodu kilku słów?
Leszczynowa Bryza uważał go za wroga.
Te słowa były silniejsze, niż jakikolwiek cios na ostatnim zgromadzeniu.
Od samego początku nie chciał brać udziału w tym wszystkim. Gdyby to był konflikt międzyklanowy, jak na wojownika przystało broniłby własnego klanu. Jednak kiedy klan dzielił się na dwie bez przerwy kłócące się grupy, nie mógł tego akceptować. Choć nie ukrywał, że był bardziej po stronie Wilczego Serca, wciąż chciał pozostać neutralny i próbować uświadomić obu stronom, że powinny dojść do porozumienia.
Jednak słowa Leszczynowej Bryzy kompletnie splątały mu myśli.
Może postępuje źle? Przecież medycy i reszta kompletnie zwariowali. Czy powinien się w to wmieszać i być przeciwko nim? Chciał spojrzeć w górę, poszukać odpowiedzi u Klanu Gwiazdy, ale jeśli nie wysłuchali go kiedy prosił o pokój, dlaczego mieliby wysłuchać go teraz?
Zaszklonymi oczami patrzył, jak rudzielec znika we wnętrzu kociarni. Był lojalny. On nie.
Chwiejnym krokiem ruszył w kierunku legowiska. Zaszył się w kącie i ukrył pysk między łapami. Czuł się okropnie. Zawiódł swoich przyjaciół. Zawiódł Leszczynka. Dlaczego w ogóle mu tak na nim zależało?
- Nagietku... Wszystko w porządku? - usłyszał nagle nad sobą.
Trzcina. Kiedyś jego ukochana siostra. Teraz już sam nie wiedział, co o niej myśli.
- Chcę być sam - miauknął w odpowiedzi.
Nie pamiętał, czy zasnął jeszcze przy niej, czy kiedy już poszła.
Kiedy się obudził, było zupełnie ciemno. Musiał przespać całe pół dnia. Czując że już nie zaśnie, po cichu wyszedł z legowiska i usiadł tuż przed nim, wpatrując się w ziemię.
Miał dość przyjemny sen. Chociaż po przebudzeniu już nie pamiętał co się w nim działo, był pewien, że występował w nim Leszczynowa Bryza.
Miał tego dosyć. Po raz kolejny miał wrażenie, że...
Że co? Zmarszczył brwi i trącił łapą leżącą obok szyszkę.
Niebieskooki nigdy nie był mu zbyt bliski. Nie byli wielkimi przyjaciółmi; ich relacje ograniczały się do mówienia sobie "cześć". Ale od jakiegoś czasu Nagietek próbował to zmienić. Dlaczego? I dlaczego teraz chciał dołączyć do tego całego konfliktu, tylko z powodu kilku słów?
<Leszczynku? *-*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz