Uśmiechnął się pod nosem. O tak. Dadzą popalić tej małej kupie futra! Zapamięta, że za nimi się nigdy nie chodzi! Szybko wszedł w krzaki, kryjąc się w ich cieniu. Jego sierść wręcz nadawała się do tego typu zasadzek. Nie odróżniał się zbytnio od otoczenia i mógł pozostać "niewidzialny". Za to Bocian... Dostrzegał stąd jego białe łapy! Mógł się przynajmniej wysmarować błotem, aby bardziej się zakamuflować.
Czekali w ciszy, oczekując na swoją ofiarę. Stąd już słyszał przerażony oddech Koszatka. Skoro się bał, to po co za nimi szedł? Przypadł bardziej do ziemi, gotując się na skok. Białe łapki intruza, pojawiły się w zasięgu wzroku. Jeszcze chwila... Jeszcze moment...
- Teraz! - Bocian z Czermieniem rzucili się natychmiastowo na zaskoczone kocię.
Nie spodziewał się zasadzki z ich strony. I bardzo dobrze! Przygnietli malucha do ziemi, sprawiając mu niezłe manto. To go powinno oduczyć śledzenia innych! Biały piszczał, zalewając się łzami. Nie sprawiało to jednak na nich żadnego wrażenia. Oboje nie znosili tej małej pokraki.
- To cię nauczy, by za nami nie chodzić! - warknął do niego Czermień, wypuszczając zasmarkanego Koszatka.
Ten miaucząc wstał chwiejnie na łapki i uciekł. Zaśmiał się po czym spojrzał na Bociana.
- Widziałeś jaki był przerażony? Ha!
- A te jego piski!
- No!
Kiedy wesoły humor w końcu im przeszedł, ruszyli dalej w drogę.
***
- Bocian... Bocian - Kopnął starszego nogą w pysk.
- Hm...? No co? - rozległo się jego zaspane miauknięcie.
- Przesuń się! Nie mogę oddychać!
- To popchnij tych rybojadów...
- Popycham, ale śpią jak zabici! - warknął, próbując zrobić sobie choć trochę miejsca w przepełnionym legowisku uczniów.
- Mogłeś zostać w żłobku... - Raz jeszcze ziewnął odwracając się do niego tyłem.
- Za nic! Z tym Koszatkiem i dziećmi przywódcy? Już wolę się tu gnieść!
Biały otworzył leniwie oko i rozejrzał się po legowisku.
- No nie... To Konopia tak się rozpycha, spójrz - Wskazał ogonem na kotkę, która miała dość dużo miejsca, aby móc się swobodnie obracać. Na dodatek podczas snu, skopywała koty wokół siebie, robiąc sobie coraz więcej miejsca, tym sposobem kierując uczniów w stronę Czermienia i Bociana! Nic dziwnego, że był u nich taki ścisk!
- No co za... Ej... Co ty na to, aby wyciągnąć ją z legowiska na zewnątrz, a samemu zająć jej przestrzeń?
<Bocian?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz