Udałam, że się zastanawiam po czym zaśmiałam się.
- Do ciebie pasuje po prostu Dzik- odparłam i lekko szturchnęłam go w bok. Kocur zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Aha, ja cię nazywam księżniczką a ty mnie jakimś prostackim dzikiem!- oburzył się i z udawaną złością tupnął łapą. Zaśmiałam się i otarłam się o jego bok.
- no już, już. Chodź książę bo jestem głodna- mocniej złapałam zdobycz w zęby i pognałam przez las. Słyszałam jak Mistyshade biegnie za mną, a niedługo zrównał się ze mną. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, był już naprawdę duży! Praktycznie zaraz mnie przerośnie. W jednej chwili wpadłam na pomysł. Zatrzymałam się i dałam mu biec do przodu. Zatoczyłam łuk i znalazłam się z boku, czyhając w krzakach.
-Spottedtail? Gdzie jesteś?- zawołał mnie trochę zagubiony. Wyczuwał mój zapach, lecz nie wiedział gdzie znikłam. Zakradłam się i skoczyłam na niego. Widać było, że zaskoczyło go to, lecz szybko zdobył kontrolę i przewrócił mnie na plecy.
- A to za co niby?- zapytał rozbawiony. Zaśmiałam się po czym odpowiedziałam:
- Tak dla zabawy.
Szturchnęłam go swoim nosem i zaczęłam mruczeć. Wstałam, otrzepując się ze śniegu. Przyśpieszyłam chód dzięki czemu wróciliśmy szybko do obozu. Odłożyliśmy zdobycze i siedliśmy by pogadać.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Otworzyłam powolnie oczy i rozejrzałam się. Byłam u medyczki już czwarty dzień. Nie czułam bólu, gdyż nie miałam czucia. Otępiona spróbowałam wstać na łapy, bezskutecznie. Przystałam na wiszeniu w połowie podniesiona. Czułam wiosenną woń kwiatów, która z wiatrem dostała się do ten nory. Przeklinałam los za to co się stało, gdybym była uważniejsza....
Nigdzie nie widziałam Dryfern ani Owlpaw. ,,Chyba poszły po zioła" pomyślałam. Nagle zza rogu wyłoniła się uczennica, jednak była. Widząc, że nie śpię podeszła do mnie.
- Jak się czujesz?- spytała z troską w głosie, może jednak nie była taka zimna.
-Ja? Dobrze...trochę jest mi słabo- przyznałam po czym padłam na posłanie.
- Może chcesz ziarna maku na ból...
- Nie, nie obejdzie się. Nic mnie nie boli, po prostu czuje rozbicie- wyjaśniłam. Owlpaw kiwnęła łebkiem i znowu zniknęła mi z pola widzenia. Zamknęłam oczy chcąc pójść spać kiedy do moich nozdrzy wbił mi się znajomy zapach, jakby zapach leśnych jeżyn. Mimowolnie odwróciłam łeb i zobaczyłam Mistyshade. Niósł w pyszczku kwiaty. Widząc, że nie śpię przestał się skradać. Usiadł obok i położył kwiaty.
- Ja...przyniosłem je dla ciebie- zaczął nieśmiało- jak się czujesz?
- Jak kot potrącony przez samochód- odpowiedziałam bezpośrednio. Mistyshade zaśmiał się mimo wyrazu strachu jaki gościł na jego pysku.
- Bałem się….że nie przeżyjesz- przyznał się i spuścił łeb. Pacnęłam go łapą i uśmiechnęłam się od niego serdecznie.
- Hej, nie tak prosto mnie zabić, zapamiętaj to sobie- zaśmiałam się mimo bólu jaki rozsadzał mi głowę. Zamknęłam oczy by chwilę odpocząć. Nagle poczułam na sobie ciepłe futro. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że kocur leży obok mnie z łebkiem przysuniętym do mojego. Obserwował mnie swoimi błękitnymi oczami. W końcu się uśmiechnął. Westchnęłam i wtuliłam się w jego futro.
- Dziękuje…- mruknęłam. Cieszyłam się, że jest obok, potrzebowałam go. Słyszałam jak Mistyshade mruczy, od razu zrobiło mi się milej. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
<< Mistyshade? :3>>
- Do ciebie pasuje po prostu Dzik- odparłam i lekko szturchnęłam go w bok. Kocur zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Aha, ja cię nazywam księżniczką a ty mnie jakimś prostackim dzikiem!- oburzył się i z udawaną złością tupnął łapą. Zaśmiałam się i otarłam się o jego bok.
- no już, już. Chodź książę bo jestem głodna- mocniej złapałam zdobycz w zęby i pognałam przez las. Słyszałam jak Mistyshade biegnie za mną, a niedługo zrównał się ze mną. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, był już naprawdę duży! Praktycznie zaraz mnie przerośnie. W jednej chwili wpadłam na pomysł. Zatrzymałam się i dałam mu biec do przodu. Zatoczyłam łuk i znalazłam się z boku, czyhając w krzakach.
-Spottedtail? Gdzie jesteś?- zawołał mnie trochę zagubiony. Wyczuwał mój zapach, lecz nie wiedział gdzie znikłam. Zakradłam się i skoczyłam na niego. Widać było, że zaskoczyło go to, lecz szybko zdobył kontrolę i przewrócił mnie na plecy.
- A to za co niby?- zapytał rozbawiony. Zaśmiałam się po czym odpowiedziałam:
- Tak dla zabawy.
Szturchnęłam go swoim nosem i zaczęłam mruczeć. Wstałam, otrzepując się ze śniegu. Przyśpieszyłam chód dzięki czemu wróciliśmy szybko do obozu. Odłożyliśmy zdobycze i siedliśmy by pogadać.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Otworzyłam powolnie oczy i rozejrzałam się. Byłam u medyczki już czwarty dzień. Nie czułam bólu, gdyż nie miałam czucia. Otępiona spróbowałam wstać na łapy, bezskutecznie. Przystałam na wiszeniu w połowie podniesiona. Czułam wiosenną woń kwiatów, która z wiatrem dostała się do ten nory. Przeklinałam los za to co się stało, gdybym była uważniejsza....
Nigdzie nie widziałam Dryfern ani Owlpaw. ,,Chyba poszły po zioła" pomyślałam. Nagle zza rogu wyłoniła się uczennica, jednak była. Widząc, że nie śpię podeszła do mnie.
- Jak się czujesz?- spytała z troską w głosie, może jednak nie była taka zimna.
-Ja? Dobrze...trochę jest mi słabo- przyznałam po czym padłam na posłanie.
- Może chcesz ziarna maku na ból...
- Nie, nie obejdzie się. Nic mnie nie boli, po prostu czuje rozbicie- wyjaśniłam. Owlpaw kiwnęła łebkiem i znowu zniknęła mi z pola widzenia. Zamknęłam oczy chcąc pójść spać kiedy do moich nozdrzy wbił mi się znajomy zapach, jakby zapach leśnych jeżyn. Mimowolnie odwróciłam łeb i zobaczyłam Mistyshade. Niósł w pyszczku kwiaty. Widząc, że nie śpię przestał się skradać. Usiadł obok i położył kwiaty.
- Ja...przyniosłem je dla ciebie- zaczął nieśmiało- jak się czujesz?
- Jak kot potrącony przez samochód- odpowiedziałam bezpośrednio. Mistyshade zaśmiał się mimo wyrazu strachu jaki gościł na jego pysku.
- Bałem się….że nie przeżyjesz- przyznał się i spuścił łeb. Pacnęłam go łapą i uśmiechnęłam się od niego serdecznie.
- Hej, nie tak prosto mnie zabić, zapamiętaj to sobie- zaśmiałam się mimo bólu jaki rozsadzał mi głowę. Zamknęłam oczy by chwilę odpocząć. Nagle poczułam na sobie ciepłe futro. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że kocur leży obok mnie z łebkiem przysuniętym do mojego. Obserwował mnie swoimi błękitnymi oczami. W końcu się uśmiechnął. Westchnęłam i wtuliłam się w jego futro.
- Dziękuje…- mruknęłam. Cieszyłam się, że jest obok, potrzebowałam go. Słyszałam jak Mistyshade mruczy, od razu zrobiło mi się milej. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
<< Mistyshade? :3>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz