Spottedtail zasnęła. Ciało unosiło się łagodnie wraz z jej oddechem. Powolutku wstałem, odstępując od niej. Podeszłem do Owlpaw. Podniosła wzrok, obrzucając mnie dziwnym, niezdentfikowanym spojrzeniem - lekko zimnym, lekko rozbawionym.
- Wyjdzie z tego?
Przybrana siostrzyczka westchnęła lekko.
- Musi odpocząć. Na następny dzień powinna swobodnie już chodzić. Na początku mogą być małe trudności ze wspinaczką na drzewa, ale po dniu powinno być już okej.
Spojrzałem na śpiącą przyjaciółkę. Spuściłem głowę, moje oczy przez chwilę zaszły się cieniem. Po chwili uniosłem wzrok.
- Dzięki - odparłem tylko, po czym wybiegłem z polany medyka. Postanowiłem coś upolować, jeszcze przed posiłkiem. Opuściłem obóz, wbiegając na rozłożyste tereny klanu. Od razu pobiegłem do jednego miejsca - Suchego Drzewa. To moje ulubione miejsce do polowania. Małej ofiary jest pełno w trawie, czasem nadarzy się większy ptak.
Chociaż byłem daleko, do moich nozdrzy dochodził gorzki zapach Drogi Grzmotu. Rzuciłem srogie spojrzenie w tamtym kierunku. Poruszyłem uchem, gdy dotarł do mnie cichy szmer przejeżdżającego potwora. Machnąłem ogonem, po czym skoczyłem przed siebie. Od razu wyczułem cienką woń ptaszyska - po chwili i go dostrzegłem. Kruk. Trudna zdobycz, jednak nie zaszkodzi spróbować.
Opadłem na barki przywierając brzuchem do ziemi, skradając się szybko, sięgając krokami jak najdalej. Czarny ptak zauważył mnie po chwili. Zaskrzeczał, trzepnął skrzydłami po czym wzniósł się na niską wysokość, atakując. Uchyliłem się przed jego dziobem. Po nieudanej szarży kruk odleciał. Westchnąłem, wypluwając pióra, które wyrwałem mu przypadkowo.
Lekko poirytowany spróbowałem poszukać czegoś łatwiejszego. Jako iż zaczęła się wiosna, słońce coraz bardziej dokuczało. Mój grzbiet zmienił się w piekarnik, a ziemia w rozgrzane bryłki węgla. Aby uchronić się przed żarem, postanowiłem schronić się pod Drzewem. Łagodny, chłodny cień spłynął na mnie, dając ulgę. Ułożyłem się pod nim, i zanim się spostrzegłem, zasnąłem...
<> <> <>
Obudził mnie dziwny zapach. Jak na wojownika powstało zbudziłem się zwarty i gotowy. Krew od razu rozpłynęła się po mięśniach. Rozejrzałem się. Nic się nie zmieniło - zasnąłem pod Suchym Drzewem, w upale wiosny. Jednak coś mi nie pasowało. Lekka woń krwi...
Ile spałem? Mam nadzieję, że nie przespałem posiłku. Wstałem, rozprężając kręgosłup i łapy. Wtedy to wyczułem - krew świeżej ofiary. Ktoś tu polował.
Spróbowałem się przejść po okolicy, aby zobaczyć kto to. Coś szurnęło w krzakach. Bez strachu podszedłem do rośliny o odgarnąłem ją. Za nim znajdowała się mniejsza polanka, a na niej...
- Spotted, co ty tu robisz?! - krzyknąłem, paroma susuami znajdując się na polance. - Powinnaś leżeć i odpoczywać!
Rudo-biała kotka daremnie próbowała wdrapać się na drzewo, na które prawdopodobnie czmychnęła ofiara, którą wcześniej zraniła. Dziwne, żadko się zdarzało, aby Spotted pozwalała uciec zdobyczy.
- Nie mogę gnić w jednym miejscu - warknęła. - Nie mam zamiaru tam siedzieć, aż zrosną mi się kości ze sobą, i w ogóle się nie ruszę!
Powoli podszedłem do przyjaciółki. Kotka podskoczyła, wbijając pazury w korę, podciągając się niezgrabnie. Lecz gdy stanęła na gałęzi, straciła równowagę. Ześlizgnęła się gwałtownie, i stety niestety ja stałem na jej drodze. Kotka przygniotła mnie. Prychnęła zirytowana, po czym bez przeprosin wstała otrzepując futro.
- Ogon odpowiada za równowagę. Dzięki niemu kot może balansować bez problemu na cienkich powierzchniach, jak gałęzie, czy płoty. Dzięki niemu mogą też robić dalekie skoki.
- Dzięki, panie wikipedio - warknęła. Siedziałem przez chwilę przyglądając się jak kotka próbuje od nowa wdrapać się po swoją ofiarę. Westchnąłem.
- Nie martw się. Pomogę ci wrócić do formy. Jednak będziesz musiała polować na przyziemne zwierzęta.
- Wyjdzie z tego?
Przybrana siostrzyczka westchnęła lekko.
- Musi odpocząć. Na następny dzień powinna swobodnie już chodzić. Na początku mogą być małe trudności ze wspinaczką na drzewa, ale po dniu powinno być już okej.
Spojrzałem na śpiącą przyjaciółkę. Spuściłem głowę, moje oczy przez chwilę zaszły się cieniem. Po chwili uniosłem wzrok.
- Dzięki - odparłem tylko, po czym wybiegłem z polany medyka. Postanowiłem coś upolować, jeszcze przed posiłkiem. Opuściłem obóz, wbiegając na rozłożyste tereny klanu. Od razu pobiegłem do jednego miejsca - Suchego Drzewa. To moje ulubione miejsce do polowania. Małej ofiary jest pełno w trawie, czasem nadarzy się większy ptak.
Chociaż byłem daleko, do moich nozdrzy dochodził gorzki zapach Drogi Grzmotu. Rzuciłem srogie spojrzenie w tamtym kierunku. Poruszyłem uchem, gdy dotarł do mnie cichy szmer przejeżdżającego potwora. Machnąłem ogonem, po czym skoczyłem przed siebie. Od razu wyczułem cienką woń ptaszyska - po chwili i go dostrzegłem. Kruk. Trudna zdobycz, jednak nie zaszkodzi spróbować.
Opadłem na barki przywierając brzuchem do ziemi, skradając się szybko, sięgając krokami jak najdalej. Czarny ptak zauważył mnie po chwili. Zaskrzeczał, trzepnął skrzydłami po czym wzniósł się na niską wysokość, atakując. Uchyliłem się przed jego dziobem. Po nieudanej szarży kruk odleciał. Westchnąłem, wypluwając pióra, które wyrwałem mu przypadkowo.
Lekko poirytowany spróbowałem poszukać czegoś łatwiejszego. Jako iż zaczęła się wiosna, słońce coraz bardziej dokuczało. Mój grzbiet zmienił się w piekarnik, a ziemia w rozgrzane bryłki węgla. Aby uchronić się przed żarem, postanowiłem schronić się pod Drzewem. Łagodny, chłodny cień spłynął na mnie, dając ulgę. Ułożyłem się pod nim, i zanim się spostrzegłem, zasnąłem...
<> <> <>
Obudził mnie dziwny zapach. Jak na wojownika powstało zbudziłem się zwarty i gotowy. Krew od razu rozpłynęła się po mięśniach. Rozejrzałem się. Nic się nie zmieniło - zasnąłem pod Suchym Drzewem, w upale wiosny. Jednak coś mi nie pasowało. Lekka woń krwi...
Ile spałem? Mam nadzieję, że nie przespałem posiłku. Wstałem, rozprężając kręgosłup i łapy. Wtedy to wyczułem - krew świeżej ofiary. Ktoś tu polował.
Spróbowałem się przejść po okolicy, aby zobaczyć kto to. Coś szurnęło w krzakach. Bez strachu podszedłem do rośliny o odgarnąłem ją. Za nim znajdowała się mniejsza polanka, a na niej...
- Spotted, co ty tu robisz?! - krzyknąłem, paroma susuami znajdując się na polance. - Powinnaś leżeć i odpoczywać!
Rudo-biała kotka daremnie próbowała wdrapać się na drzewo, na które prawdopodobnie czmychnęła ofiara, którą wcześniej zraniła. Dziwne, żadko się zdarzało, aby Spotted pozwalała uciec zdobyczy.
- Nie mogę gnić w jednym miejscu - warknęła. - Nie mam zamiaru tam siedzieć, aż zrosną mi się kości ze sobą, i w ogóle się nie ruszę!
Powoli podszedłem do przyjaciółki. Kotka podskoczyła, wbijając pazury w korę, podciągając się niezgrabnie. Lecz gdy stanęła na gałęzi, straciła równowagę. Ześlizgnęła się gwałtownie, i stety niestety ja stałem na jej drodze. Kotka przygniotła mnie. Prychnęła zirytowana, po czym bez przeprosin wstała otrzepując futro.
- Ogon odpowiada za równowagę. Dzięki niemu kot może balansować bez problemu na cienkich powierzchniach, jak gałęzie, czy płoty. Dzięki niemu mogą też robić dalekie skoki.
- Dzięki, panie wikipedio - warknęła. Siedziałem przez chwilę przyglądając się jak kotka próbuje od nowa wdrapać się po swoją ofiarę. Westchnąłem.
- Nie martw się. Pomogę ci wrócić do formy. Jednak będziesz musiała polować na przyziemne zwierzęta.
"- Nie mogę gnić w jednym miejscu - warknęła. - Nie mam zamiaru tam siedzieć, aż zrosną mi się kości ze sobą, i w ogóle się nie ruszę!"
OdpowiedzUsuńTo samo może powiedzieć Morning.