Dyszałam ciężko i nie mrugałam, patrzyłam przed siebie, gdzie przed chwilą przechodził nieznajomy mi cień. Byłam przestraszona, i nawet nie martwiło mnie, czy inni z Klanu się obudzą od mojego przerażenia. Zauważyłam kątem oka czarną sierść. Darkheart, mój nauczyciel, podbiegł do mnie.
– D-Darkheart...– szepnęłam i powoli odwróciłam do niego głowę.– Prze-przepraszam, że cię obudziłam... J-ja nie chciałam!– Zmrużyłam oczy.
– Deerpaw, to nic.– Po chwili powiedział kocur, uśmiechając się. Spojrzałam na niego.– Chcesz mi powiedzieć, co widziałaś?– Szepnął. Spuściłam głowę. Kiwnęłam głową.
– Mogę jutro? B-bo teraz nie jest dla tego podchodzący m-moment...– westchnęłam.
– Dobrze.
Odwróciłam się i powędrowałam cichym krokiem do jaskini terminatorów. "Dobranoc" szepnęłam, i położyłam się, zawijając się w kłębek brązowej sierści, zakrywając mordę ogonem. Chciałam jak najbardziej się zamaskować, nie chcę, by mnie oskarżono o to, że krzyczałam od przerażenia o północy. Nie chcę...
~*~
Dzisiaj powiem, co się stało w nocy. Już pozbierałam słowa, i mam dużo do powiedzenia. To znaczy, nie aż tak dużo. Kilka zdań. Westchnęłam i pomyślałam, czyj to mógł by być cień. Może, tego złego kocura, co zabił ojca? Albo mama? Nie, nie sądzę. Gdyby była to matka, ona była by nie cieniem, a jasną postacią z gwiazdami, zaplątanymi w sierści. Wszystko to jest takie... Trudne. Nie mam rodziców, to dobrze, czy jednak źle?
– Deerpaw?– Usłyszałam za sobą głos. Momentalnie się odwróciłam i spojrzałam w jego zielono-czerwone oczy. Zdziwiła mnie ta kolorystyka oczu, jednak, możliwe, to jest przez bliznę.
– Cóż...– chciałam zacząć, jednak ten wstał.
– Pójdziemy w jakieś inne miejsce, dobrze?– Spojrzał w około i poszedł do wyjścia z obozu. Lekko zdziwiona potruchtałam za nim.
Kiedy już przyjdziemy? Nie wiem. Brnęliśmy dosyć długo.
– Uważaj.– Przechodziliśmy przez Drogę Grzmotu.
Miałam ochotę się czegoś zapytać mentora, jednak zrezygnowałam. Darkheart spojrzał na mnie z ukosu wzrokiem mordercy. Podskoczyłam i odsunęłam się od niego o krok w prawo (Darkheart był z lewej strony). Ten się tylko uśmiechnął i popatrzył przed siebie.
– Już prawie jesteśmy.– Nareszcie tę leśną ciszę przerwał głos kocura. Kiwnęłam lekko i trochę nastroszyłam sierść.
Kilka kroków, i jesteśmy na polanie. Polana z wielkim, samotnym drzewem. Pięknie wygląda, szczególnie jeżeli się wielkimi krokami zbliżał Sezon Nowych Liści.
– Ł-łau...
– Więc...– Kocur podszedł do drzewa i usiadł pod nim. Poszłam za nim, mierząc wzrokiem każdy zakątek polany.
– A, tak.– Westchnęłam, przypomniałam sobie słowa i spojrzałam w oczy Darkheart'a.– Wczoraj widziałam jakąś nieznajomą mi cień, przestraszyłam się. W sumie, to nie mam za dużo do powiedzenia, ale...– Kocur mnie uważnie słuchał.– Ale, mi się wydaje, że to ten zabójca, co zabił tatę, albo mama. To znaczy, nie wiem jeszcze dokładnie. I... I nawet nie wiem, czy ta wizja ma jakiś wpływ na przyszłość... Ja tylko chcę się dowiedzieć, kto to był. Może, to nie był nawet kot, może to był jakiś pies, czy ryś, albo borsuk, albo... Albo...– Przełknęłam ślinę i westchnęłam ponownie.– Ale chcę rozwiązać tą zagadkę! Chcę się dowiedzieć, kto to był!– Spojrzałam na swoje łapki.– I będzie mi potrzebna jakaś pomoc. Nie ma znaczenia, jaka, po prostu... Pomoc.
– Rozumiem.– Powiedział kot, uśmiechając się do mnie.– Pomogę ci.
– Dz-dziękuję!– Uśmiechnęłam się szeroko.
– Ale najpierw... Musisz złowić trzy myszy i jednego wróbla.
Przełknęłam ślinę i podjęłam te wyzwanie.
– A, tak.– Westchnęłam, przypomniałam sobie słowa i spojrzałam w oczy Darkheart'a.– Wczoraj widziałam jakąś nieznajomą mi cień, przestraszyłam się. W sumie, to nie mam za dużo do powiedzenia, ale...– Kocur mnie uważnie słuchał.– Ale, mi się wydaje, że to ten zabójca, co zabił tatę, albo mama. To znaczy, nie wiem jeszcze dokładnie. I... I nawet nie wiem, czy ta wizja ma jakiś wpływ na przyszłość... Ja tylko chcę się dowiedzieć, kto to był. Może, to nie był nawet kot, może to był jakiś pies, czy ryś, albo borsuk, albo... Albo...– Przełknęłam ślinę i westchnęłam ponownie.– Ale chcę rozwiązać tą zagadkę! Chcę się dowiedzieć, kto to był!– Spojrzałam na swoje łapki.– I będzie mi potrzebna jakaś pomoc. Nie ma znaczenia, jaka, po prostu... Pomoc.
– Rozumiem.– Powiedział kot, uśmiechając się do mnie.– Pomogę ci.
– Dz-dziękuję!– Uśmiechnęłam się szeroko.
– Ale najpierw... Musisz złowić trzy myszy i jednego wróbla.
Przełknęłam ślinę i podjęłam te wyzwanie.
*Kilka księżyców później*
– Nowymi wojownikami Klanu Wilka są...– Głośny głos donosił się z góry. Szara kotka, Warstar, wiedzie ceremonię. Jestem już dorosła, znam wszystko, co miał mnie nauczyć mój mentor, Darkheart, i byłam dumna nie tylko z siebie, ale i z niego, ponieważ, podobno, to był jego pierwszy raz. Uśmiechnęłam się do czarnego kocura i mrugnęłam okiem. Ten odpowiedział tym samym.–...Badgerclaw, Deerantler, Mistyshade oraz Immortalspirit! Powitajmy nowych wojowników.
Dookoła koty wykrzykiwali nasze nowe imiona.
<Darkheart?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz