Podczas treningu zaskoczył ich deszcz. Jabłko stwierdził, że nie ma większego sensu dalej ćwiczyć, jeśli rozpoczęła się ulewa. To było wybawienie dla zmęczonych łapek Orzełka. Kocurek nie dał po sobie jednak poznać, jak bardzo ucieszył go fakt powrotu do obozu. Posłusznie biegł za swoim mentorem, starając się uważać gdzie kieruje łapki, gdyż przez zwiększoną ilość spadających na ziemię kropel, praktycznie wszystko mu się rozmazywało.
Wpadł do obozu sunąć między smugami deszczu. Za nim pojawił się Jabłko. Kremowy posłał komuś zmęczone spojrzenie i z początku Orzełek sądził, że to do niego, zanim dojrzał Cichą, siostrę jego mentora oraz jedną z uczennic. Znał ją od kociaka. Z szacunkiem skinął głową, witając się z szylkretką, ale ta zdawała się być zajęta jego mentorem.
- Wyśpij się przed jutrem. - szepnął swojemu uczniowi do ucha.
Orzełek kiwnął łebkiem.
- Oh, a ty nadal na ziemi? Czemu nie wejdziesz na górę? - miauknął wrednie kremowy, dochodząc do swojej siostry. Zmrużył oczy. - Nie podoba mi się twój wyraz pyska. Pewnie wyzywasz mnie w myślach.
Orzełek przekrzywił główkę. Ah, rodzeństwa. Typowe między sobą dogryzki, nie było przecież szkodliwe. On sam obserwował jak jego rodzeństwo się ze sobą kłóci, żeby potem ze śmiechem ruszyć do zabawy. Jabłko opowiedział mu, że martwił się o siostrę, kiedy usłyszał jaki los spotkał ją po spotkaniu z lisem poza Ogrodzeniem. Sam Orzełek poczuł wtedy współczucie dla szylkretki, ale jego zdaniem była sobie winna.
- Pf, przesuń się i patrz, jak należy wchodzić na drzewo. - polecił pierworodnej, mijając ją, by wejść do legowisk.
Mentor sprawnym ruchem wspiął się po drzewie, znajdując niebawem na w odpowiednim miejscu. Orzełek westchnął. Gdyby nie jego lęk, również by się tak wspinał. Z tego co mówił mentor, wkrótce miał go tego nauczyć i to przerażało odrobinę kocurka.
Cicha westchnęła. Pokuśtykała do swojego krzaka, pod którym spała. Było już późno, a ona, tulgając w tę i tamte jabłko, ułożyła się. Nie zauważyła nawet, kiedy zaczęła być obserwowana przez syna liderki. Orzełek nieśmiało podszedł w jej kierunku. Chociaż nie on jeden spał na ziemi. Nostalgia i Cicha również zajmowały tą przestrzeń. Kocurek powoli się ułożył.
- Cicha? Mogę? Bardzo mi zimno. - miauknął kocurek. - Proszę.
Ale Cicha już spała. Przeżywała zapewne przygody w sennej krainie. Zmęczony uczeń ułożył się koło niej, zwijając w kulkę. Zimno nieprzyjemnie przeszyło jego ciałko. Drgnął. Przez szum deszczu praktycznie nie mógł zmrużyć oczu, a co dopiero wyspać się na zimnej ziemi. Przysunął się nieśmiało bliżej Cichej. Nie będzie miała nic przeciwko prawda? Orzełek położył się obok niej, a potem przytulił do sierści starszej uczennicy. Teraz było mu ciepło. Uśmiechnął się przez sen.
Okazało się, że to Cicha, która wyraźnie niezadowolona z nocnego przytulasa, wpatrywała się w niego z pretensją. Ciekawe, czy jego również wyzywała w myślach. Skulił się.
- Przepraszam, było mi zimno, a ty masz miękkie i ciepło futro. - miauknął na swoją obronę Orzełek. Przyniesie Cichej największą zwierzynę jaką znajdzie w przeprosiny! Nie chciał żeby się na niego gniewała.
- Widzę, że oboje gotowi na trening. - Jabłko podszedł do niego pewnym krokiem. Ogon kocura znalazł się na grzbiecie jego ucznia. Spojrzenie syna Myszołowa spoczęło na Cichej. - Szyszka kazała ci do nas dołączyć. Dzisiaj to ja będę twoim mentorem. Cieszysz się?
W głowie Jabłka zabrzmiała szyderczość. Pewnie cieszył się z wyższości, jaką chwilowo uzyskał nad siostrą. Orzełek wiedział jednak, że w duchu bardzo ją kocha. Wyraz pyszczka Cichej nie wróżył niczego dobrego.
Trójka kotów opuściła obóz, kierując się szybko przed siebie. Pogoda im dopisywała. Już wkrótce dotarli do kilku owocowych drzew. Orzełek zatrzymał się, uważnie obserwując mentora. Z kolei Cicha wydawała się być wszystkim zainteresowana, poza obecnością swojego brata.
- Musicie oboje nauczyć się wspinać. A kto jest w tym lepszy niż ja? - miauknął Jabłko, prostując się dumnie. - Patrz uważnie, Orzełku!
Mentor wystawił pazury. Wskoczył na drzewo, prędko utrzymując równowagę. Podciągnął się w górę, nabierając pewnego rodzaju rytmu. Zaczął się wspinać coraz wyżej, zapewne chcąc dotrzeć do gałęzi. Orzełek obserwował go wielkimi oczkami.
- Ała! - syknął Jabłko, gdy oberwał kasztanem. Spiorunował wzrokiem siostrę, siedzącą w najlepsze i biorącą do łapki kolejne znalezisko. - Ani się waż!
Cicha odpowiedziała szyderczym uśmieszkiem. Rzuciła w brata kolejnym kasztanem. A potem jeszcze jednym. Orzełek mógł obserwować, jak Jabłko spada z drzewa prosto na ziemię, a potem podnosi się i biegnie do swojej siostry, by skopać jej w zemście tyłek.
Dymny w duchu podziękował Cichej. Może nie będą dzisiaj kontynuować lekcji wspinaczki i przesunie to chociaż o jeden dzień dłużej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz