Spojrzałam nieufanie na nasionka a potem na medyczkę ale widząc naglący wzrok Wolfstar`a ostrożnie połknęłam lek. Od razu się skrzywiłam i zaczęłam się krztusić.
- No .. nieźle ... - jęknęłam ocierając łapą pysk. - Mam nadzieję że nie chcecie mnie otruć....
Rainymist spojrzała na mnie jakby urażona i machnęła buntowniczo ogonem.
- Nie mam zamiaru nikogo truć - mruknęła i zmarszczyła brwi.
Nastała chwila ciszy w której w niesmakiem mlaskałam [xd] językiem próbując wyzbyć się okropnego smaku nasion. W końcu Wolfstar westchnął i spojrzał na mnie z rezygnowaniem.
- Lepiej już chodźmy...
Odwróciłam się posłusznie i wyszłam zanim medyczka zdążyła dokończyć czego mam nie robić a co mam robić.
- Chyba jednak wolę żyć sama. - dodałam a Wolf mimo woli zaśmiał się choć dobrze wiedział że to nie była prawda. Rozejrzałam się dookoła podziwiając jaki tu był ruch - w porównaniu do terenów klanu Klifu ... ogromny. Nagle usłyszałam szelest krzaków i ujrzałam smukły kształt wyłaniający się z lasu.Popatrzyłam badawczo w stronę kotki która szła w naszą stronę. Miała kolor śnieżnobiały z czarnymi plamami. Jej oczy koloru mięty były wbite w Wolfstar`a a ja coraz bardziej czułam się niezręcznie. Możliwe że gdzieś widziałam ów kotkę lecz nie miałam okazji z nią porozmawiać.
- Wolfstar. - odezwała się ciepłym głosem w stronę kocura. Mimo woli zmrużyłam oczy i wbiłam pazury w ziemię, obawiając się najgorszego. Dopiero teraz spojrzała w moją stronę i niemalże natychmiast odwróciła wzrok.
- Cześć Mintleaf. - kot choć zwracał się do kotki to zerkał w moją stronę obawiając się reakcji na tak miłe przywitanie. Nastała chwila ciszy w której ów "Mintleaf" podeszła do Wolf`a i przytuliła czule. Zgrzytnęłam zębami i spuściłam wzrok. Czułam to. Wiedziałam że tak się stanie. Niemalże natychmiast kocur odwrócił się do mnie i dodał z wahaniem: - Unex ... to jest Mintleaf. Mint - to jest Unexpectedstar.
- Wiem. - kotka zmierzyła mnie krótko wzrokiem. Nic nie powiedziałam więc kot przyjął do jako brak przyjęcia do rozmowy. Nie odzywali się przez chwilę co zaczęło mnie powoli denerwować.
- Jesteście .... parą, prawda? - zaczęłam patrząc z nadzieją na ich miny. Jednak rumieniec który wykwitł na twarzy Mintleaf zdradził wszystko.
- No ... - spróbował odpowiedzieć Wolfstar jednak ja nie dałam mu dojść do słowa i odsunęłam się o krok zaciskając kły. Widząc minę kotki wiedziałam doskonale że myślałam iż rzucę się na nią z pazurami jednak nie zrobiłam tego. Nie byłam aż tak porąbana jak reszta myślała ... smutne.
- To może ja pójdę skrótami .... nie lubię chodzić przez cudze tereny. - syknęłam starając się przybrać przyjazny ton jednak zabójcze spojrzenia jakie rzucałam w stronę kotki nie pomagały. Kocur chyba nie zrozumiał że chce zostać sama bo zawołał:
- Unex....
- Co, Unex? - warknęłam i przeszyłam go spojrzeniem. Gdy już nic nie odważył się powiedzieć, machnęłam ogonem i pobiegłam przed siebie. Przez kilka metrów udawało mi się powstrzymać piekące łzy, jednak po chwili było ich tak wiele że nie mogłam się powstrzymać. Jedyne co słyszałam to tupot własnych łap o twardą ziemię. Przede mną wszystko się rozmazało ale nie byłam wstanie się zatrzymać. Nogi same prowadziły mnie w świat a ja im na to pozwalałam. Choć gdzieś w świadomości wiedziałam że nie chce opuszczać terenów to jednak nie miałam innego wyboru. Gnałam przed siebie nie zważając na przechodzące koty które właśnie urządzały sobie spacer po swoich terenach. Popchnęłam niechcący Blackstar`a a ten odprowadził mnie pytającym spojrzeniem. Łzy mieszały się z krwią która powoli ciekła z niegdyś oka. W dodatku rana na łapie również się otwarła i teraz całą nogę ogarnął pulsujący ból uniemożliwiający szybszy bieg. Po co ja się niby zakochałam!? Po co!? Zdecydowanie łatwiej żyłoby mi się bez miłości! warczałam w myślach gorączkowo rozmyślając. W końcu po mojej klatce piersiowej przeszedł nieprzyjemny dreszcz zwiastujący że z moim zdrowiem jest coś nie tak. Postanowiłam więc mimo woli się zatrzymać. Z ulgą stwierdziłam że trafiłam na granicę klanów.
Dysząc ciężko ze spuszczoną głową podeszłam do urwiska i położyłam się na jego brzegu. Ku memu zdziwieniu przede mną rozpostarł się cudowny widok, którego z trudem opisałby najwybitniejszy poeta.
Tysiące wodospadów lecących w dół, rozbijając się o setki kamieni leżących pod tymi potężnymi falami wody. Piękne kryształowe źródełko rozchodziło się wokół góry na której każdy ten zbiór fal i wód się znajdował. Bujna roślinność rosła wokół dolin które rozpościerały się na tych potężnych cudownych górach. Stada dumnych jeleni i saren dopełniające ten krajobraz.
Westchnęłam i oparłam łeb na łapach. Dopiero teraz poczułam jak to naprawdę boli. I rana na łapie oraz na oku i .... zdrada? Nie ... on przecież nie wiedział. A jeżeli tak, to przecież ... przecież nie zrobił tego specjalnie, starałam się wszystko poukładać w głowie lecz gdzieś głęboko wiedziałam ... wiedziałam że ...
On nie czuje tego samego.
Tak. Po kilku minutach gorączkowego szukania innego wyjścia musiałam przyznać że to była jedynie prawda. Westchnęłam z rezygnacją i zamknęłam oczy. Ku memu nie szczęściu, przed oczami ujrzałam dawne wspomnienia .... Kiedy po raz pierwszy ujrzałam czujny wzrok kocura i jego głębokie, zielone oczy ...
Dopiero teraz odkryłam że faktycznie coś w moim sercu drgnęło. I to nie było zwykłe "coś" ... to było zauroczenie. Bardzo mocne i stabilne zauroczenie.
Obraz nagle zmienił się. Ujrzałam teraz przed sobą nie tylko Wolfstar`a ale i Blackstar`a który mierzył mnie nieufnym wzrokiem. Nie było to nic szczególnego w moim życiu ale pierwszy raz tutaj poznałam dwie osoby które były tu od początku w klanach. Ujrzałam również przed oczami widok mojej codziennej wędrówki po opustoszałych, bez żadnego życia terenach Klanu Klifu i na końcu zakochaną parę ....
Przełknęłam głośno ślinę i nagle mój sen przerwał głos ... głos Wolf`a. Gwałtownie podniosłam głowę i ujrzałam że kocur patrzy na mnie z przerażeniem zza kurtyny lasu. Na szczęście nie było z nim Mintleaf.
<Wolf? Nie uważasz że troszkę się rozpisałam? :v>
- No .. nieźle ... - jęknęłam ocierając łapą pysk. - Mam nadzieję że nie chcecie mnie otruć....
Rainymist spojrzała na mnie jakby urażona i machnęła buntowniczo ogonem.
- Nie mam zamiaru nikogo truć - mruknęła i zmarszczyła brwi.
Nastała chwila ciszy w której w niesmakiem mlaskałam [xd] językiem próbując wyzbyć się okropnego smaku nasion. W końcu Wolfstar westchnął i spojrzał na mnie z rezygnowaniem.
- Lepiej już chodźmy...
Odwróciłam się posłusznie i wyszłam zanim medyczka zdążyła dokończyć czego mam nie robić a co mam robić.
- Chyba jednak wolę żyć sama. - dodałam a Wolf mimo woli zaśmiał się choć dobrze wiedział że to nie była prawda. Rozejrzałam się dookoła podziwiając jaki tu był ruch - w porównaniu do terenów klanu Klifu ... ogromny. Nagle usłyszałam szelest krzaków i ujrzałam smukły kształt wyłaniający się z lasu.Popatrzyłam badawczo w stronę kotki która szła w naszą stronę. Miała kolor śnieżnobiały z czarnymi plamami. Jej oczy koloru mięty były wbite w Wolfstar`a a ja coraz bardziej czułam się niezręcznie. Możliwe że gdzieś widziałam ów kotkę lecz nie miałam okazji z nią porozmawiać.
- Wolfstar. - odezwała się ciepłym głosem w stronę kocura. Mimo woli zmrużyłam oczy i wbiłam pazury w ziemię, obawiając się najgorszego. Dopiero teraz spojrzała w moją stronę i niemalże natychmiast odwróciła wzrok.
- Cześć Mintleaf. - kot choć zwracał się do kotki to zerkał w moją stronę obawiając się reakcji na tak miłe przywitanie. Nastała chwila ciszy w której ów "Mintleaf" podeszła do Wolf`a i przytuliła czule. Zgrzytnęłam zębami i spuściłam wzrok. Czułam to. Wiedziałam że tak się stanie. Niemalże natychmiast kocur odwrócił się do mnie i dodał z wahaniem: - Unex ... to jest Mintleaf. Mint - to jest Unexpectedstar.
- Wiem. - kotka zmierzyła mnie krótko wzrokiem. Nic nie powiedziałam więc kot przyjął do jako brak przyjęcia do rozmowy. Nie odzywali się przez chwilę co zaczęło mnie powoli denerwować.
- Jesteście .... parą, prawda? - zaczęłam patrząc z nadzieją na ich miny. Jednak rumieniec który wykwitł na twarzy Mintleaf zdradził wszystko.
- No ... - spróbował odpowiedzieć Wolfstar jednak ja nie dałam mu dojść do słowa i odsunęłam się o krok zaciskając kły. Widząc minę kotki wiedziałam doskonale że myślałam iż rzucę się na nią z pazurami jednak nie zrobiłam tego. Nie byłam aż tak porąbana jak reszta myślała ... smutne.
- To może ja pójdę skrótami .... nie lubię chodzić przez cudze tereny. - syknęłam starając się przybrać przyjazny ton jednak zabójcze spojrzenia jakie rzucałam w stronę kotki nie pomagały. Kocur chyba nie zrozumiał że chce zostać sama bo zawołał:
- Unex....
- Co, Unex? - warknęłam i przeszyłam go spojrzeniem. Gdy już nic nie odważył się powiedzieć, machnęłam ogonem i pobiegłam przed siebie. Przez kilka metrów udawało mi się powstrzymać piekące łzy, jednak po chwili było ich tak wiele że nie mogłam się powstrzymać. Jedyne co słyszałam to tupot własnych łap o twardą ziemię. Przede mną wszystko się rozmazało ale nie byłam wstanie się zatrzymać. Nogi same prowadziły mnie w świat a ja im na to pozwalałam. Choć gdzieś w świadomości wiedziałam że nie chce opuszczać terenów to jednak nie miałam innego wyboru. Gnałam przed siebie nie zważając na przechodzące koty które właśnie urządzały sobie spacer po swoich terenach. Popchnęłam niechcący Blackstar`a a ten odprowadził mnie pytającym spojrzeniem. Łzy mieszały się z krwią która powoli ciekła z niegdyś oka. W dodatku rana na łapie również się otwarła i teraz całą nogę ogarnął pulsujący ból uniemożliwiający szybszy bieg. Po co ja się niby zakochałam!? Po co!? Zdecydowanie łatwiej żyłoby mi się bez miłości! warczałam w myślach gorączkowo rozmyślając. W końcu po mojej klatce piersiowej przeszedł nieprzyjemny dreszcz zwiastujący że z moim zdrowiem jest coś nie tak. Postanowiłam więc mimo woli się zatrzymać. Z ulgą stwierdziłam że trafiłam na granicę klanów.
Dysząc ciężko ze spuszczoną głową podeszłam do urwiska i położyłam się na jego brzegu. Ku memu zdziwieniu przede mną rozpostarł się cudowny widok, którego z trudem opisałby najwybitniejszy poeta.
Tysiące wodospadów lecących w dół, rozbijając się o setki kamieni leżących pod tymi potężnymi falami wody. Piękne kryształowe źródełko rozchodziło się wokół góry na której każdy ten zbiór fal i wód się znajdował. Bujna roślinność rosła wokół dolin które rozpościerały się na tych potężnych cudownych górach. Stada dumnych jeleni i saren dopełniające ten krajobraz.
Westchnęłam i oparłam łeb na łapach. Dopiero teraz poczułam jak to naprawdę boli. I rana na łapie oraz na oku i .... zdrada? Nie ... on przecież nie wiedział. A jeżeli tak, to przecież ... przecież nie zrobił tego specjalnie, starałam się wszystko poukładać w głowie lecz gdzieś głęboko wiedziałam ... wiedziałam że ...
On nie czuje tego samego.
Tak. Po kilku minutach gorączkowego szukania innego wyjścia musiałam przyznać że to była jedynie prawda. Westchnęłam z rezygnacją i zamknęłam oczy. Ku memu nie szczęściu, przed oczami ujrzałam dawne wspomnienia .... Kiedy po raz pierwszy ujrzałam czujny wzrok kocura i jego głębokie, zielone oczy ...
Dopiero teraz odkryłam że faktycznie coś w moim sercu drgnęło. I to nie było zwykłe "coś" ... to było zauroczenie. Bardzo mocne i stabilne zauroczenie.
Obraz nagle zmienił się. Ujrzałam teraz przed sobą nie tylko Wolfstar`a ale i Blackstar`a który mierzył mnie nieufnym wzrokiem. Nie było to nic szczególnego w moim życiu ale pierwszy raz tutaj poznałam dwie osoby które były tu od początku w klanach. Ujrzałam również przed oczami widok mojej codziennej wędrówki po opustoszałych, bez żadnego życia terenach Klanu Klifu i na końcu zakochaną parę ....
Przełknęłam głośno ślinę i nagle mój sen przerwał głos ... głos Wolf`a. Gwałtownie podniosłam głowę i ujrzałam że kocur patrzy na mnie z przerażeniem zza kurtyny lasu. Na szczęście nie było z nim Mintleaf.
<Wolf? Nie uważasz że troszkę się rozpisałam? :v>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz