Słysząc pytanie nowej mentorki, chwile zastanowił się nad odpowiedzią. Co takiego umiał? Cóż... Tropiący Szlak nawet jeśli był lisim łajnem, to co nieco go nauczył, chociaż sposób w jaki to robił pozostawiał wiele do życzenia.
— Umiem polować na króliki i drobną zwierzynę. Bieganie też mi dobrze idzie. Znam granicę, wiem jak ją oznaczać. Jedyne czego nie ruszyliśmy to walki, ponieważ Tropiący Szlak mówił, że mi się nie przyda skoro będę przynętą na wilczaki... — westchnął.
Już nie miał sił rozmawiać o tym kocurze. Wystarczyła jedna wzmianka, aby poczuł się pozbawiony wszelkich sił.
— Rangi, kodeks wojownika i najbardziej podstawowe podstawy rozumiem, że też już umiesz — zapytała na co skinął głową.
Tropiący Szlak postarał się, aby recytował to nawet przez sen. Starał się mu tym sposobem pokazać gdzie jego miejsce i aby nie śmiał nawet złamać choćby jednej reguły, bo skończy marnie. Nie było to najbardziej miłe dla niego wspomnienie z zajęć.
— Tak. To było na początku. Akurat reguły wbijał mi dość skrupulatnie — przekazał liderce.
— Czyli walka — stwierdza z niezadowoleniem. — Znasz jakieś podstawy, gdzie atakować, czego unikać, czego najbardziej bronić?
Niezbyt orientował się w walce, ponieważ mentor nie próbował go jej nauczyć. Wciąż mówił, że mu się to nie przyda. Liczył na to, że nie wyposaży go w wiedzę, która mogłaby w przyszłości zaszkodzić Klanowi Burzy. Nawet jeśli jęczał mu, że powinien to umieć, aby chronić klan, to ten widział w tym jedynie przyszły upadek ich społeczności. W końcu nie powinno zbroić się wroga... Szkoda tylko, że kocur nie rozumiał, że nim nie był.
— Pewnie w najczulsze miejsca... Oczy? Może w łapy, aby przewrócić przeciwnika? Nie wiem w co jeszcze... Tropiący Szlak nie chciał zbytnio się z tym ze mną dzielić — mruknął.
Ucho kotki drgnęło z rozdrażnieniem.
— Dobrze. Podobnie tyczy się to pachwin, brzucha, szyi, jak umiesz trafić to ścięgna są też ciekawym punktem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to podczas wciągania kotów do tuneli dobrze by było wbijać się właśnie w nie.
Zamrugał zaskoczony, bo nie słyszał o takiej formie walki.
— Czyli zmieniamy nasz styl walki i teraz będziemy atakować spod ziemi? — zapytał ostrożnie. Nie był jakoś co do tego przekonany. Po pierwsze oznaczało to, że spędzi większość swojego życia pod ziemią, tak jak wróżył mu poprzedni mentor, a po drugie już widział jak jego siostry się brudzą. No i czy siedząc zagrzebany w piasku miał lepszą widoczność od takiego napastnika? To miało także swoje wady. A co jeśli zaklinowałby się w norze z wrogiem, gdy wciągnąłby go do środka i został przez niego zraniony? Walka w ciasnym tunelu w zwarciu, brzmiała jak przepis na szybką śmierć. Nie zapominając o tym, że jak taki tunel się zawali, to zostałby pogrzebany żywcem. Może w pierwszej chwili zapewniłoby to im znaczną przewagę, ale gdyby wróg był mądry, wykorzystałby to przeciwko nim.
— Mówiłam na zebraniu — podjęła — Chcę trochę pozmieniać i udoskonalić naszą... całość. Na razie jednak nie będziemy tego ćwiczyć, nie mamy zapoznania z tunelami.
Skinął jej głową. Wolał nie dzielić się z nią swoimi obawami, aby nie wyjść na przemądrzałego. Nie powinien jej doradzać, bo jeszcze się na tym przejedzie. Różana Przełęcz wyglądała mu na taką, której łatwo było wejść na ego, podważając jej metody. Wiedział jednak, że gdyby doszło już do takiej bitwy, nie zamierzał iść na śmierć.
— To... Pokażesz mi jakieś ciosy? — poprosił.
<Róża?>
[586 słów]
[Przyznano 12%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz