*kilka dni po opuszczeniu klanu przez Płomień*
Obserwowała jak speszony Dymne Niebo wręcza stokrotkę jej córce i nie potrafiła opanować jeżącego się z gniewu futra. Wciąż nie pogodziła się z faktem, że zostali partnerami. Nie lubiła go. Może i był bratem Płonącej Waśni, która zdawała się zawsze mieć serce po właściwej stronie, ale teraz nie mogła być już niczego pewna. Była ciekawa, kiedy rudy zrzuci maskę nieśmiałego kocura i pokaże swoje prawdziwe ja. Ostrzegała Rozkwit, ale ona była ślepa. Nie chciała jej słuchać. Pokłóciły się nawet. Sama będzie sobie winna, jeśli coś się stanie. Jastrząb nie brała za to odpowiedzialności, o nie. Zrobiła wszystko co mogła, żeby ratować córkę, ale skoro ta była zbyt uparta… To nie była jej sprawa. Nie, nie.
Przynajmniej Mleczyk ciągle jej słuchał. Tak, Mleczyk był dobrym dzieckiem. Nie sprawiał kłopotów. Chodził na treningi i nie oglądał się za kotkami. Słuchał jej rad. Musiała postarać się jeszcze bardziej, żeby nie poszedł w ślady siostry.
Nie mogła stracić także jego.
Niedaleko rozległ się dźwięk kaszlu.
Kolczasta Skóra pocieszał Skrzącą Nadzieję.
Życie toczyło się swoim rytmem.
Z zamyślenia wyrwały ją podniesione głosy dochodzące z legowiska medyka. Spojrzała w tamtą stronę, nasłuchując. Nie ona jedna. Cały klan czekał na wieści.
- Nie możesz! Zarazisz cały klan! Wracaj do izolatki!
- Mogę.
Niebieska poznała znienawidzony chrapliwy głos i wysunęła pazury.
Przed legowiskiem pojawiła się liliowa sylwetka medyka, gestykulującego ostro. Chwilę później z jaskini wyłoniła się także zastępczyni. Trzymała za kark Wróblową Gwiazdę, leżącego bezwładnie na ziemi. Jastrzębi Podmuch syknęła.
- NIE! Oszalałaś! Zostaw go!
- Dostanę się do Groty i odbierze życia.
- Wiesz, że grota się zawaliła. Nie ma możliwości się tam dostać. Nie ma, słyszysz?!
- Zabiorę…
- Borsuk, on umiera.
Jego słowa na uderzenie serca zawisły w powietrzu. Przez moment miała wrażenie, że kocica rzuci się na trójłapego. Zamiast tego jednak pochyliła się i wrzuciła sobie nieprzytomnego brata na plecy. Ugięła się, nierozważnie przenosząc ciężar ciała na słabszą łapę, ale nie upadła. Rzuciła medykowi zimne spojrzenie i zrobiła krok w stronę wyjścia z obozu. Jej łapy szeleściły o liście w ciszy, która zapanowała w obozie.
Nikt się nie odezwał. Nikt jej nie zatrzymał.
Nikt jej nie pomógł.
Tylko spojrzenia odprowadzały gasnącego lidera w jego ostatnią podróż.
Wiatr Pory Opadających Liści hulał w koronach drzew.
Nikt nie potrafił wrócić do swoich zajęć.
O zmierzchu Borsuczy Krok stanęła w wejściu do obozu. Potykała się.
- Wróblowa Gwiazda nie żyje. - Jej głos był chrapliwy i bezbarwny.
Wdrapała się na kamień liderów, zostawiając na nim ślady krwi. Jastrzębi Podmuch dopiero teraz dostrzegła, że łapy zastępczyni są nią pokryte niemal w całości. Zjeżyła sierść.
- Nie zdążył odebrać żyć.
- Kłamiesz! - wrzasnęła, przerywając panującą wokół ciszę. - Kłamiesz! Spójrzcie na jej łapy! Jest cała we krwi! Zabiła go!
Brązowe ślepia wpatrywały się w nią z niedowierzaniem. Wokół rozległy się szepty.
- Zabiła go, bo… - kłótnia z Płonącą Waśnią. Nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce. - Bo on wcale nie był chory! Płonąca Waśń miała rację! Wróblowa Gwiazda…
Wojowniczka poczuła ból rozdzierający jej policzek.
W brązowych ślepiach lśniły iskry gniewu.
Odwzajemniła spojrzenie z całą nienawiścią, na jaką było ją stać.
Borsuczy Krok uderzyła ją w pysk.
- Ty…! - wycharczała. Czyjeś zęby zacisnęły się na jej karku.
- Dosyć, Jastrzębi Podmuchu - miauknął Gepardzia Cętka. Chciała się wyrwać, ale nie miała szans.
- To moja krew - stwierdziła zastępczyni. Próbowałam dostać się do Księżycowej Groty.
Potrójny Krok zbliżył się do niej o obejrzał rany. Do uszu niebieskiej dotarł dźwięk gwałtownie wciąganego powietrza i kilkanaście przekleństw.
Łapy burej były zdarte niemal do mięsa. Przy jednym z palców brakowało pazura.
- Mówi prawdę - miauknął tylko.
- Znalazłam kamień, o którym mówiłeś - stwierdziła bura, ignorując jego słowa. - Wzięłam jego fragment. Leży tam - wskazała łbem miejsce. - Ale mój brat już nie żył.
Spojrzała na resztę zgromadzonych.
- Odebrałam życia. Klan Gwiazdy powitał mnie imieniem Kroczącej Gwiazdy i nakazał obronę Klanu Wilka. - dała kotom moment na przyjęcie tej wiadomości. - Moim zastępcą będzie Jastrzębi Podmuch.
Wojowniczka syknęła, pokazując zęby.
- Nigdy - warknęła. - Nigdy więcej nie będę częścią żadnego z twoich planów.
Brązowe ślepia rozszerzyły się w szoku. I zapłonęły w nich iskry gniewu.
- Moim zastępcą zostanie Jastrzębi Cień. Do niego zwracajcie się ze wszystkimi problemami. Potrójny Kroku - skinęła na medyka, schodząc z kamienia. W akompaniamencie jego utyskiwań, oboje ruszyli do legowiska medyka.
Tłum powoli się rozchodził.
Jastrzębi Podmuch została sama ze swoją nienawiścią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz