Dzisiejszy spokój został jednak przerwany przez nieoczekiwaną postać. Jakaś czarno-ruda kępka futra, obserwowała go uważnie ze żłobka. Trójłapy oczywiście tego nie zauważył, bardziej zajęty był swoimi myślami, aby zwrócić uwagę na kociaka. Najwidoczniej jego ciągłe wypady poza obóz, utwierdziły malucha w przekonaniu, że coś kombinował.
- Ej ty! - Usłyszał piskliwy głosik.
Odwrócił się niechętnie, stając oko w oko z zaciekawioną koteczką.
- Gsie tak chosis? Mogę s tobą?
- Nie. Wracaj do matki - Skrzywił pysk.
Tego mu jeszcze brakowało, aby dzieciak jego siostry zawracał mu głowę. A właściwie, co takiego robi Wężowy Wrzask, że nie pilnuje swojego kociaka? Słyszał coś, że na jej głowę zwaliły się wszystkie sieroty w żłobku, ale jako królowa, mogła i tak bardziej się starać. Nie miał zamiaru zbytnio się angażować nad opiekę nad... nad tym czymś.
Kociak jednak nie zamierzał ustąpić, a on nie miał zamiaru się użerać z upartą siostrzenicą. Postanowił więc odpuścić spacer i trochę "powujkować". Machnął ogonem na dzieciaka i usiadł obok jakiegoś drzewa.
- Dobra słuchaj mnie uważnie. Opowiem ci, gdzie chodzę i dlaczego ty nie możesz iść tam ze mną. Otóż... Zbieram zioła. To niegodne zajęcie dla takiego kociaka jakim jesteś.
- Jak to? A cemu ne mas łapy? I jak se nasywas?
Ogonem zatkał pysk małej.
- Jeszcze nie skończyłem. - Zaczął jej opowiadać o Klanie Gwiazdy i tym, że jest ich pośrednikiem. Opowiedział o ich snach, które ostrzegają koty przed niebezpieczeństwem oraz opacznym odczytywaniu ich rad jako kar. Zależało mu, aby kocię zrozumiało czym się zajmuję, by mógł cieszyć się u dzieciaka szacunkiem. Kiedy skończył swoją opowieść, powiedział. - Dlatego... przerywanie mi w pracy jest bardzo złe. To ja ratuję koty od chorób, które są dla zwykłych osobników śmiertelne. Moja wiedza jest potężną bronią. Powinnaś być mi wdzięczna, że zmarnowałem na ciebie mój cenny czas.
<Płomień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz