Słuchał z uwagą wywodu białego. Trucizny... Może i były silne i odpowiednie do cichego zabójstwa, jednakże... Czermień lubił obserwować ból i strach, gdy krzywdził jednostki. Zapach krwi, jej smak... To było to coś, co bardziej mu odpowiadało. Przemilczał to jednak, aby przyjaciel nie uznał go za wariata. Może i był nieco szalony... Jednak nie czuł się przez to dziwnie. Najwyraźniej taki był jego los. Już i tak przyjął do siebie fakt, że wiele z jego pobratymców nie miało podobnych zainteresowań.
***
Siedział z Bocianem nad kolejnymi ziołami. Musiał przyznać, że to nudne zajęcie, teraz stało się odskocznią od jego głupich treningów z Golec. Mógł ze spokojem pogadać z białym i poobserwować jak ten się irytuję, gdy mylił nazwę u jakiejś rośliny.
- No dobra. To jak odebrałbyś poród?
To pytanie bardzo go zaskoczyło. Spojrzał na wojownika z dziwnym wyrazem pyska.
- A to po co mi potrzebne do życia? Nie będę przecież jakimś medykiem! - skrzywił się.
Nie miał przecież zamiaru pomagać w odbieraniu porodów. Tym powinny zajmować się kotki, skoro puszczały się w krzakach. Na dodatek skoro samotniczki umiały sobie poradzić z rozmnażaniem, a on nie był kotką zdolną zajść w ciąże, to ta informacja jak najbardziej była bezużyteczna.
Bocian widząc jego minę tylko przewrócił oczami.
- Ta wiedza też jest ważna.
Nie wątpił. Dla przyjaciela wszystko było ważne.
- Dobra jak tak bardzo chcesz wiedzieć, to... Zatkałbym jadaczkę mchem, uciskał brzuch, aż by wypluła je z siebie.
- Nie... - Kocur westchnął i zaczął tłumaczyć jak w takim przypadku się zachować.
Czarny bardzo się dziwił, że potrzebne do tego są jakieś zioła. Słuchał jednak z uwagą. Może kiedyś zdarzy mu się taka rzecz? Chociaż to nadal brzmiało w jego głowie absurdalnie. On? Miałby pomagać jakiejś kotce? Niedoczekanie!
<Bocian? Możesz skipnąć do wygnania>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz