- Cego becys? - Zapytała zbyt ostro, jednak nie czuła, że zrobiła coś źle.
Na jej ton Dym skulił się, a młoda odebrała to zupełnie inaczej. Nie jako zlęknienie się jej ostrego tonu, a jako strach przed nią. Tylko, że ona nie chciała go straszyć! Co z tym Dymem nie tak? Cały czas robi problemy!
- Cego becys?! - Zapytała głośniej, a młody odwrócił ku niej zapłakane oczka.
Płomień ścisnęło na ich widok. Nie odebrała tego jednak jako współczucie - zrozumiała ten dziwny ścisk w żołądku jako zdenerwowanie.
- O-ona... - Miauknął przez płacz.
- Kto?! - Naciskała.
- P-Półnioc... - Wyszeptał wręcz przez łzy, kuląc się jeszcze bardziej pod wzrokiem siostry.
Ta menda! Ta... Ta darmozjadka! Przez nią on płakał i był słaby? Jakim prawem ona w ogóle się do niego zbliżyła?!
Napuszyła się, po czym na swoich krótkich łapkach poszła szukać starszej. Znalazła ją przy wyjściu ze żłobka. Natychmiast skoczyła ku niej, wbijając się w jej bok pazurkami. Przewróciła zdziwioną kotkę, sycząc wściekle i jeżąc futro.
- Nje dotykaj go!! On jes słaby pses cjebe! - Wykrzyczała jej prosto w pyszczek.
- Nie prawda! - Odparowała, kopiąc Płomień w brzuch.
Ta, dusząc się na chwilę, została odrzucona. Przeturlała się parę długości myszy dalej, a Północ stanęła nad nią. Była zła.
- Plawda! - Syknęła tortie.
- Nie! On taki jest! To twoja wina! Ciągle na niego krzyczysz i na mnie też! Na każdego, jesteś okropna, zła, straszna! - Warknęła na nią starsza, a Płomień zacisnęła zęby.
- Nje... - Zaczęła.
- Tak. Jesteś najgorsza! - Krzyknęła, ponownie rzucając mniejszą.
Zostawiła ją, a Płomień wbijając pazurki w ziemię biła ogonem na boki.
Nie chciała jej słów! Na co to było? Przecież Północ nie miała racji! Zwykłe kłamstwo!
- Wsy-wsystkio w posiądku? - Usłyszała obok siebie po dłuższej chwili obrażania Północ w myślach.
Spojrzała gniewnie na brata. Dym zadrżał pod jej palącym spojrzeniem, jednak się nie rozpłakał.
- A cjo cje to! - Fuknęła. Teraz poczuła, że boli ją bok. Położyła uszy po sobie. Już ona dopadnie tą darmozjadkę!
- B-boli ce...? - Miauknął z troską, czym kompletnie zaskoczył siostrę.
Płomień nigdy nie słyszała takiego tonu. Nie wiedziała jak ma to odebrać ani co robić, więc po prostu uciekła, popychając po drodze rudego.
Skryła się w jednej z jego kryjówek. Teraz chciała spokoju. Zaczęła grzebać w ziemi, mając nadzieję na odnalezienie swoich przysmaków, które pomagały jej, gdy nie wiedziała co robić, albo się nudziła.
Kopała nieco głębiej, aż... Tak! Robaki! Znalazła je!
Szybko wyciągnęła długiego robala, zjadając go w paru kęsach od razu zapominając o wszelkich problemach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz