- Obwinia się o śmierć Kwiatuszka. To oczywiste, że to nie była jej wina. Staram się cały czas być przy niej, jednak ostatnie wydarzenia... i to co mi wyznała... nie jestem pewien, czy ona poradzi sobie z tym ciężarem, który spadł na jej barki. Jest jeszcze taka młoda. - miauknął Jeżyk.
Nie tak dawno Konwaliowe Serce, była jeszcze jego uczennicą. Pamiętał radosne iskierki w jej ślepiach, gdy uczył ją właściwości ziół i przekazywał medyczną wiedzę. Wspólnie przeżyli wiele wspaniałych chwil. Czekoladowy wiedział, że zawsze będzie ją wspierał. Bez względu na wszystko.
- Poradzi sobie. Konwalia jest silna. - miauknął Orlikowy Szept. - Nie możemy jej zostawić.
Pokiwał głową. To było oczywiste, że będą stać za nią murem. Los nie pozostawał zawsze łaskawy, ale wspólnie stawią czoła wszelkim przeciwnością, żeby tylko Konwalia mogła cieszyć się spokojem.
***
Z czasem było coraz gorzej.
Stan Konwaliowego Serca znacząco się pogorszył. Po pamiętnym spotkaniu medyków, Jeżowa Ścieżka jeszcze uważniej obserwował czarną. Ze smutkiem słuchał jej narzekań na życie oraz niesprawiedliwość świata. Przysłuchiwał się pełnym żalu miauknięciom, był świadkiem jak łykała jakieś zielska. To go niepokoiło, ale nikogo mu o tym nie mówił. Pilnował jej, próbując pomóc i doradzić.
Aż zrobiła TO. Jeżowa Ścieżka nie spodziewał się nawet w najgorszym koszmarach, że asystentka będzie w takim stanie psychicznym, żeby popełnić samobójstwo. Ledwo udało mu się uratować kocicę. Walczył o jej każdy oddech. Przeżyła. To było najważniejsze. Jej próba samobójcza przyniesie pewnie ze sobą konsekwencje, ale teraz to nie było aż takie istotne. Liczyła się Konwalia. Martwił się o nią coraz bardziej. Nie chciał jej stracić. Straty kolejnego bliskiego kota, już by chyba nie przeżył!
- Hej, Jeżowa Ścieżko.
Usłyszał znajomy głos przy wejściu. Westchnął. Odsunął się o segregowania mięty i szczawiu, żeby odwrócić się i ujrzeć pysk Orlikowego Szeptu. Obojgu nie było do uśmiechu, jednak Jeżyk z trudem wydusił jeden, lekki, wręcz nieśmiały. Zerknął kątem oka na śpiącą Konwaliowe Serce.
- Witaj. - miauknął. - Przyszedłeś ją odwiedzić, prawda?
<Orliku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz