Miał długą, wygładzoną sierść, nie to, co jej, półdługa i w dodatku wiecznie najeżona.
Kiedy kociak zauważył jej spojrzenie zwrócone na niego, schował się trochę bardziej za Szałwiową Chmurę.
- Już, nacieszyliście się? - zapytała rodzeństwa - jak nie, to idę sama - machnęła w stronę cioci ogonem na pożegnanie, po czym nie czekając na odpowiedź ze strony Łososia albo Plusku, wyszła. Nie chciała spędzać chwil w śmierdzącej mlekiem kociarni, kiedy mogła wyspać się już w legowisku uczniów. No, wyspać nie, ponieważ natłok uczniów na to nie pozwala, ale przynajmniej pospać. Idąc tak, zauważyła przed legowiskiem uczniów, Szczupaczy Grzbiet, który najwyraźniej albo czekał, albo próbował odważyć się wejść do legowiska uczniów. Rzeczna Łapa przywitała się z nim przytaknięciem głowy, po czym przecisnęła się przez legowisko uczniów, na swoje legowisko. Podejrzane było, że Iskrząca Łapa jakby nigdy nic spał na swoim legowisku. Nie było podejrzane to, że spał, tylko to, że na swoim legowisku. Kotka tym razem nie walnęła go prosto w pysk, tylko lekko uderzyła w grzbiet.
- Ej ty, mentor na ciebie czeka - mruknęła.
Iskrząca Łapa spojrzał na nią zaspanym wzrokiem, próbując zrozumieć, o co chodzi. Mogła go jednak walnąć z całej siły w pysk, przynajmniej by się rozbudził.
- Mentor czeka na ciebie przed legowiskiem - wytłumaczyła z dużymi odstępami jak głupiemu.
Iskrząca Łapa zawiedziony podniósł się i wyszedł z lęgowiska uczniów bez słowa.
Ah tak, Rzeka teraz nie musiała patrzeć na jego pysk, kiedy będzie chciała przez chwilę pospać w spokoju. Ułożyła się na swoim legowisku, aby zebrać siły na kolejny, własny trening w nocy.
----
- Świetnie ci dziś poszło promyczku - skomentowała Owcze Futerko, wchodząc do obozu - Może przyniesiesz zwierzynę karmicielką? - zapytała, ale to było bardziej zadanie, niż pytanie.Rzeczna Łapa machnęła naburmuszona ogonem - jestem Rzeczna.. Mniejsza, już idę - kiedy skończyła swoją wypowiedź, poszła do stosu zwierzyny. Nie przypominała sobie, żeby w żłobku były inne karmicielki niż jej ciocia - Szałwiowa Chmura, ale wiedziała, że jest tam parę starszych kociaków... Porwanych z Klanu Lisa, dlatego wzięła dwie ryby naraz. Zauważyła na sobie zdziwiony wzrok niektórych z zebranych w centrum Klanowiczów, który zapewne mówił „dwie ryby naraz? Ile ona żre?". Ignorując ich spojrzenia, pokierowała się do żłobka.
Kiedy była w miejscu, do którego nie lubiła przychodzić, położyła przed karmicielką obydwie ryby, witając się z nią machnięciem ogona.
- Ta druga może być dla kociąt - wskazała łapą rybę.
Wtedy, zerknęła na Króliczka. Ciekawiło ją, jak teraz na nią zareaguję.
<Króliczku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz