Zajęcza Stopa poruszyła wąsami w rozbawieniu.
— Tak, Jeżu, widziałam. Konwaliowe Serce ciągle ciągnie do żłobka. Tak jak ciebie, gdy byłeś młodszy. — zachichotała medyczka.
Jeżyk westchnął.
— Mam się czuć stary? — spytał z uśmiechem. — Melodyjna Łapa jest już prawie wojowniczką, a przecież nie tak dawno była maluchem! Podobnie jak Śpiewający Wiesiołek i Tańcząca Zorza. Zbyt szybko ten czas leci.
Chwycił leżącą obok roślinę, delikatnie ją podnosząc, gotowy udać się do wyjścia. Przy okazji sprawdzi stan królowej i obejrzy czwórkę rozkosznych kulek u jej boku.
— Ty też byłeś taki mały.
Zaśmiał się na słowa Zajęczej Stopy, zanim wyszedł na zewnątrz. Zimny wiatr musnął jego pyszczek, tylko przypominając czekoladowemu o zbliżającej się Porze Nagich Drzew. Czas burzaków upływał spokojnie. Uczniowie wracali z treningów, wojownicy z patroli lub polowań. Ta harmonia bardzo mu się podobała, była przyjemna i dawała szczęście. Zatrzymał się na kilka uderzeń serca, by skinął głową na powitanie bratu i jego partnerce, dzielących się językami obok legowiska wojowników, zanim ruszył dalej pewnym krokiem. Widok zakochanej pary napawał go ulgą. Z innej strony czuł wtedy dziwne uczucie tęsknoty. Przyłapał się kilka razy na tym, że zerka w stronę Cętkowanego Kwiatu i Orlikowego Szeptu, gdy się przytulają. Był pewny, że ta dwójka też wkrótce doczeka własnych kociąt. Uśmiechnął się lekko, tym razem spoglądając na niebo. Poczuł nagle ogromne poczucie tęsknoty. Brakowało mu Iskry i ich wspólnego chodzenia po lesie. Liczył, że jego przyjaciółka jest cała i zdrowa. Obiecała, że wróci. Jeżyk wiedział, że jeszcze ją zobaczy.
Z tą myślą skierował się dalej do kociarni, do której wszedł niemal od razu, odrywając się ze wspomnień, gdy tylko zobaczyć królową z kociakami.
***
Wychodząc ze żłobka, Jeżowa Ścieżka natknął się na swojego ojca. Powitał Kucykowego Ogona, ocierając się o jego bok, zanim spojrzał na szczęśliwy pyszczek rodzica.— Witaj, synku. Też byłeś odwiedzić Chabrową Bryzę?
— Musiałem upewnić się, że wszystko z nią i kociakami w porządku. To pierwsze maluchy od dłuższego czasu. — miauknął czekoladowy, niemal identyczny kocur. — A co u ciebie słychać, tato?
Uśmiech Kucykowego Ogona stał się szerszy.
— Dobrze, dobrze. — miauknął pogodnie kocur. Jeżyk lubił jego dobry humor. Bardzo kochał ojca. — Może spędzimy dzień razem? Oczywiście, jeśli nie masz większych planów.
— Właściwie to możemy. — miauknął kocurek, poruszając wąsami. Obowiązki nie uciekną, natomiast czas z ojcem był bezcenny. Wspólnie udali się do wyjścia z obozu, w towarzystwie swoich rozmów. Kucyk cieszył się bardzo, że zostanie dziadkiem i Jeżyk nie wątpił, że sprawdzi się doskonale w tej roli, tak, jakim był ojcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz