Uniósł ogon nieco wyżej, gdy kotki zgodziły się zabrać go ze sobą - ta mała reakcja zdradziła to, że się ucieszył, bo po samym wyrazie jego pyska nie dało się nic konkretnego poznać.
***
Widział to, jak zaciekawiona jego opowiadaniem była Łuska i w związku z odczuwaną dumą unosił wysoko łeb w trakcie gadania. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest niezwykle ciekawą jednostką, ale każda taka chwila uznania oczywiście podnosiła go na duchu tym bardziej.
– I potem, uwierz mi na słowo, zorientowałem się, że tak właściwie to wcale nie chce mi się już jeść tej trawy! No wiesz, czasami to fajnie sobie poskubać, takie to śmieszne w smaku i jak ci się po tym cofa to w ogóle zabawnie jest, ale nużące to się robi, no! No i tak właściwie to po tym chciałem jeszcze… – urwał, bo zorientował się, że są już na miejscu. Lubił opowiadać o swoich niezwykle ciekawych przygodach, ale rozumiał też po co tutaj przyszli. Na trening! Zamierzał więc skupić się właśnie na tym.
Łusce szło całkiem dobrze, ale nie tak dobrze jak miało pójść jemu! Tak sobie mówił, ustawiając się w odpowiedniej pozycji. Nagle jednak zachwiał się, prawie jakby jakiś koci duch go popchnął i Ślimak upadł na trawę z cichym piskiem.
– Jeszcze raz – powiedziała starsza kotka, a on oblizał pysk ze śliny i podniósł się z ziemi, z lekką frustracją poruszając końcówką długiego ogona. Zawsze szło mu tak dobrze, to był zwykły przypadek!
– Zgiąć łapy, wyprostować ogon, ooo tak, skupić się na otoczeniu, i ta mysz będzie moja! – wymamrotał sam do siebie, równocześnie ustawiając się w pozycji łowieckiej po raz kolejny.
Mrówka przyglądała się mu krótką chwilę, oceniając jego umiejętności. Drgnął lekko, jako że nie cierpiał długo pozostawać w tej samej pozycji.
– Łapy szerzej, tylną część ciała unieś nieco bardziej – powiedziała w końcu kotka, na co Ślimak przewrócił oczami. Wykonał jednak polecenie, świadomy tego, że bez słuchania rad nie będzie w stanie się wystarczająco dobrze rozwijać.
Po chwili milczenia i poprawiania pozycji w skupieniu, Ślimak zdawał się przypomnieć sobie o tym, po co tutaj przyszedł… tak między innymi. Chciał spędzić trochę czasu z Łuską, w końcu tak wiele ich łączyło!
– Muszę ciężko trenować, bo bez tego nie zostanę nigdy zwia… znaczy, wojownikiem! – zaczął wesoło, zawahał się tylko na chwilę, stwierdziwszy, że może nie powinien wyjawiać swoich wielkich planów każdemu jednemu kotu. W końcu, kto wie, jeszcze by się plotki rozniosły, a on sam wiedział, że nigdy żaden kocur nie został jeszcze zwiadowcą… jeszcze. On zmieni tą tradycję, strzeż się Owocowy Lesie! – Całkiem nieźle ci idzie, wiesz, Łuska? Jesteś prawie tak dobra, jak ja! – zignorował spojrzenie, które po tych słowach rzuciła mu Mrówka. Był przekonany, że gdyby miała się odezwać to by się z nim zgodziła! – Powiedz, ty, uh, Łuska! Powiedz, jakie masz plany na przyszłość? Będziesz wojowniczką, czy zwiadowcą… czy co to tam kotki robią? Będziesz królową, jak Mrówka? Planujesz w ogóle kociaki? Ja nie! Ciąża by mnie zatrzymała w miejscu na dobre kilka księżyców, nie mogę sobie na to pozwolić! – gadał uśmiechnięty, tak zadowolony, że aż zapomniał o podstawach działania własnego ciała i jego różnych części.
<Łuska?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz