Sam Ślimak również wyglądał na zadowolonego z sytuacji, w której się znalazł. Co prawda on to zawsze wyglądał, jakby aktualne wydarzenia były dla niego zachwycające, można było się tego spodziewać nawet gdyby wpadł łbem w kałużę błota. Teraz jednak, choć może po jego zewnętrznym wyglądzie ciężko było to ocenić, był całkowicie szczerze podekscytowany. Nie miał takiej bliskiej relacji z rodzeństwem, jakiej pragnął. Czuł, że jest jeszcze wiele rzeczy, których w ogóle nie wie o swoich siostrach. Tymczasem ona były przez większości dni na wyciągnięcie łapy, o tak, bardzo blisko! Jak mógł z tego nie korzystać? Wspólny trening był okazją idealną na zacieśnienie tej więzi.
Dreptał tak obok Traszki, wsłuchując się w to, o czym z takimi emocjami mówiła. Raz na kilka chwil pysk kocura otwierał się, a on wypowiadał jakieś kompletne bezsensy do samego siebie. Pojedyncze słowa, które skojarzyły mu się z rozmową bądź proste stwierdzenia w stylu ,,o, ładny liść’’. Jednak pomimo pozorów, jakie mogło to sprawiać, Ślimak skupiał się na słowach siostry. Nie nudziła, mówiła o interesujących rzeczach, a on takie lubił najbardziej!
– Hhhuh… – stwierdził mądrze, gdy dotarł do niego fakt, iż Traszka zupełnie zapomniała mu powiedzieć o czymś ważnym. Może inny kot poczułby się urażony, ale Ślimak jedynie przybliżył się do kotki o krok, tak że ich boki prawie się stykały. Wysunął szyję przed siebie i słuchał dalej, teraz już nawet nie odrywając wzroku od towarzyszki.
– Spotkałaś… kotkę. No… no wiesz, Traszka, brzmi na naprawdę ciekawą, skoro coś tam w tych oczach skrywa! – stwierdził po dłuższej chwili milczenia, nietypowego dla niego. – I do tego mądra! Mądrość to przecież prawdziwy skarb. – pokiwał łebkiem, tak jakby wiedział o tym bardzo wiele.
Zaś na słowa o pięknie tej tajemniczej kotki oraz chęci spędzenia codzienności wraz z nią, Ślimak zmarszczył nos w zamyśleniu i zmieszaniu.
– To brzmi poważnie! Jeśli doczekacie się kociaków, to chociaż pozwól mi jednego nazwać, co? – rzucił wesoło, po czym spojrzał na mordkę Traszki i zobaczył na niej niezwykłe zakłopotanie. Zaśmiał się głośno, unosząc łeb i równocześnie niechcący plując przed siebie.
Jego siostra zadawała prawdziwie trudne pytania. Ciemny, patykowaty ogon Ślimaka poruszał się w powietrzu, gdy ten myślał nad odpowiedzią. Kilka uderzeń serca później skrzywił pysk i zmrużył niebieskie ślepia, co u niego oznaczało tylko tyle, że doszedł do jakichś wniosków.
Czy ktoś wpadł mu w oko?
– Mucha, tak ze dwa świty temu. Czemu pytasz? – zapytał, zerkając w kierunku rozmówczyni. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, albo w ogóle przetworzyć jego odpowiedź w głowie, on zaśmiał się po raz kolejny. – Żartuję! Żartuję, siostra, przecież to oczywiste było! – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – Kto miał mi wpaść, Traszko? Nie spotkałem żadnej tajemniczej kotki, ani nic takiego! Nudy, po prostu nudy… – westchnął cicho, wyobrażając sobie swoją idealną partnerkę. Taką dużą i silną, o jakimś fajnym imieniu i najlepiej żeby była kocurem.
Dreptał tak obok Traszki, wsłuchując się w to, o czym z takimi emocjami mówiła. Raz na kilka chwil pysk kocura otwierał się, a on wypowiadał jakieś kompletne bezsensy do samego siebie. Pojedyncze słowa, które skojarzyły mu się z rozmową bądź proste stwierdzenia w stylu ,,o, ładny liść’’. Jednak pomimo pozorów, jakie mogło to sprawiać, Ślimak skupiał się na słowach siostry. Nie nudziła, mówiła o interesujących rzeczach, a on takie lubił najbardziej!
– Hhhuh… – stwierdził mądrze, gdy dotarł do niego fakt, iż Traszka zupełnie zapomniała mu powiedzieć o czymś ważnym. Może inny kot poczułby się urażony, ale Ślimak jedynie przybliżył się do kotki o krok, tak że ich boki prawie się stykały. Wysunął szyję przed siebie i słuchał dalej, teraz już nawet nie odrywając wzroku od towarzyszki.
– Spotkałaś… kotkę. No… no wiesz, Traszka, brzmi na naprawdę ciekawą, skoro coś tam w tych oczach skrywa! – stwierdził po dłuższej chwili milczenia, nietypowego dla niego. – I do tego mądra! Mądrość to przecież prawdziwy skarb. – pokiwał łebkiem, tak jakby wiedział o tym bardzo wiele.
Zaś na słowa o pięknie tej tajemniczej kotki oraz chęci spędzenia codzienności wraz z nią, Ślimak zmarszczył nos w zamyśleniu i zmieszaniu.
– To brzmi poważnie! Jeśli doczekacie się kociaków, to chociaż pozwól mi jednego nazwać, co? – rzucił wesoło, po czym spojrzał na mordkę Traszki i zobaczył na niej niezwykłe zakłopotanie. Zaśmiał się głośno, unosząc łeb i równocześnie niechcący plując przed siebie.
Jego siostra zadawała prawdziwie trudne pytania. Ciemny, patykowaty ogon Ślimaka poruszał się w powietrzu, gdy ten myślał nad odpowiedzią. Kilka uderzeń serca później skrzywił pysk i zmrużył niebieskie ślepia, co u niego oznaczało tylko tyle, że doszedł do jakichś wniosków.
Czy ktoś wpadł mu w oko?
– Mucha, tak ze dwa świty temu. Czemu pytasz? – zapytał, zerkając w kierunku rozmówczyni. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, albo w ogóle przetworzyć jego odpowiedź w głowie, on zaśmiał się po raz kolejny. – Żartuję! Żartuję, siostra, przecież to oczywiste było! – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – Kto miał mi wpaść, Traszko? Nie spotkałem żadnej tajemniczej kotki, ani nic takiego! Nudy, po prostu nudy… – westchnął cicho, wyobrażając sobie swoją idealną partnerkę. Taką dużą i silną, o jakimś fajnym imieniu i najlepiej żeby była kocurem.
<Traszka?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz