No i Wieczór została Wieczorną Łapą. Czy zmądrzała? Pewnie okaże się dopiero wraz z czasem. Widział mimo wszystko, że nieco się uspokoiła. Nie cieszył się jednak z tego tak szybko. Mogły to być wszak pozory. Miał jednak nadzieję, a wręcz błagał Mroczną Puszczę o to, by jednak to nie był tylko jakiś krótki epizod w jej życiu. Nie cierpiał tej jej... wrednej wersji, która szeptała mu na ucho jakim był złym ojcem i jak bardzo chciała go zabić. Kto w ogóle ją tak wychował? Odpowiedź nasuwała mu się sama, ale wątpił, by to była wina Frezjowego Płatku. Ona raczej wmawiałaby dzieciom, że ich kochał całym sercem czy coś...
Usiadł ciężko na ziemi, kładąc się zmęczony, gdy ujrzał zbliżającą się córkę. Pewnie była już po treningu. Zmusił się, by nie usnąć przed uczennicą, podwijając pod siebie łapy. Szkolenia wojowników dawały mu w kość i odbijały powoli na nim swoje piętno. Był w końcu jedynym mistrzem w klanie. Nie wyrabiał. Czasami marzyło mu się wolne. Pospanie nieco dłużej, a nie zrywanie się skoro świt.
— I co? Usatysfakcjonowana z treningów? — zwrócił się do młodej, by sprawiać pozory, że się interesował. No w zasadzie tak było. Chciał wiedzieć jak się jego krew spisywała w terenie i czy coś po nim odziedziczyli.
Nie odpowiedziała mu na to, tylko usiadła obok, a on spostrzegł, że nie zdawała się zadowolona.
— Czemu Mysikrólik tak sra tęczą? — zapytała zamiast tego, a on zaśmiał się na to, ponieważ te słowa brzmiały tak zabawnie, zwłaszcza że padały z jej pyska.
— Ponieważ nie jest taki jak my... Chociaż to dziwne, bo jego matką jest Sosnowa Igła — wymruczał do córki.
Mysikróliczy Ślad może i był jej synem, lecz całkowicie nie wdał się w kocicę. Możliwe, że odziedziczył charakter po swoim ojcu, co było dla Klanu Wilka dość radosną nowiną, bo wątpił, by udało im się przeżyć wściekłego klona burej. Mroczna Gwiazda pewnie by się cieszył, bo mógłby zrekrutować kolejnego kultystę, ale... Tak... Dzieci Sosnowej Igły całkowicie się nie udały.
— Ale on jest tragiczny! Czemu nie mogłam dostać kogoś lepszego? Koszmar dostał Błękitny Ogień, a ja przesłodzonego imbecyla! — warknęła cicho córka, kładąc zrezygnowana łeb na łapy. — Dziadek aż tak mnie nienawidzi?
Strzepnął na to uchem. Lider był... specyficzny. Dalej pamiętał te jego okazywanie troski, a raczej irytacji względem niego. Musiał przyznać, że van nie zmienił się od tamtej pory ani trochę. Wciąż dało się zaobserwować w nim tą jego omenowość, jak od niedawna zaczął nazywać całokształt ojca, bo inaczej nie potrafił nazwać tego, jak ktoś mógł mieć tak wielkie ego i przy tym nie stracić głowy.
— Dałaś mu podobno w kość, więc się nie dziw. Trzeba było być posłuszną, a nie grozić mu emeryturą — O tak, słyszał o tym, w końcu ojciec się z nim tym podzielił, tym swoim przesiąkniętym cynizmem głosem, dodając coś o tym, że pięknie wychowuje swoje dzieci.
Wieczorna Łapa jęknęła cicho.
— Wiem, że to było głupie, ale teraz jestem bardziej dojrzała! Poprawiłam się, a muszę teraz całe dnie spędzać z takim idiotą!
— Jeżeli chcesz być silnym wojownikiem, to wytrzymasz tą niedogodność. Ważne, że cię uczy. Nie zawsze dostajemy to co chcemy — ziewnął, wylizując swoje łapy.
Tak. Coś o tym wiedział. Go życie poprowadziło tak a nie inaczej, chociaż marzyło mu się inne życie. Gdyby ojciec go nie porwał, być może dalej byłby klifiakiem i miał całkiem innego partnera. A tak? Im jego córka nauczy się jak działa świat, tym lepiej. Niestety... nie było w nim sprawiedliwości i miał w nosie kocie pragnienia.
— Uh... Nie możesz poprosić dziadka by mi go zmienił? On mnie niczego dobrze nie nauczy! — powiedziała, a on spojrzał na córkę, jak gdyby się przesłyszał.
— Co ja słyszę. A z jakiej racji miałbym to zrobić? Myślisz, że tak łatwo przyjdzie wyrzucić mi z głowy twoje słowa o tym, że powinienem zdechnąć? Skoro dojrzałaś, udowodnij to. Inaczej nie licz na moją pomoc — odpowiedział, nie zamierzając tak łatwo dać się jej ugiąć. Nie zamierzał rozpieszczać swoich dzieci, a tym bardziej im pomagać w takich sprawach. Skoro chciała zmiany, mogła sama jak dorosła pójść do dziadka i go o to poprosić.
<Wieczór?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz