Cedrowa Łapa siedziała sobie spokojnie przed legowiskiem uczniów, wybierając patyki z ogona. Zakończyła już trening z Frezjowym Płatkiem na tamten dzień i odpoczywała sobie, pielęgnując swoją puchatą sierść. Była z niej szczególnie dumna, choć jej jasne kolory nie za bardzo wtapiały się w krajobraz lasu. Według opowieści Rzeki, koty z rodu, z którego pochodził miały podobne do niej umaszczenia, przypominające kolorami taflę wody. Niebieska wielokrotnie zastanawiała się, czy kolor sierści rzeczywiście mógłby decydować o kociej przynależności... W jej rodzie nie można byłoby tego zastosować, gdyż były tam koty różnych odmian i barw.
Młoda kotka często tęskniła za swoim rodem; podczas swojego 6-ksiezycowego życia tam zdążyła nawiązać pozytywne stosunki z paroma jego członkami.
Powoli podniosła wzrok na ciemniejące niebo. Szczerze zastanawiała się, czy jej święci przodkowie za nią podążyli. Przecież te koty wierzą w jakiś tam 'klan gwiazdy', czy nieba nad tymi terenami nie są już zajęte? A może ani klan gwiazdy, ani święty las wcale nie przebywały w niebiosach? Nie miała zielonego pojęcia.
- Hej, mała sadzonko! - usłyszała Cedrowa Łapa, oglądając się za siebie. Koło niej przysiadł Rzeka - Nad czym tak rozmyślasz?
Kotka usadowiła się wygodniej, owijając ogon wokół łap.
- Sama nie wiem, w co mam wierzyć. Czy moi przodkowie w ogóle pofatygowali się, aby tu za nami przyjść? A może mam przyjąć wiarę tutejszych kotów? - zalewała pytaniami starszego kocura.
Rzeka spojrzał na nią z uwagą.
- Na te pytania niestety nie mogę ci odpowiedzieć moja droga, nad moim rodem święte lasy nie czuwały - miauknął spokojnie - Ale wiem jedno. Nie powinnaś porzucać swojej wiary tylko dlatego, że odróżnia się od innych. Pamiętaj, aby być sobą.
I z tymi słowami kocur odszedł, zostawiając Cedrową Łapę.
- No dobra, ale może poznałabym ich wiarę? Żeby w razie czego nie wypaść na głupka... - mruknęła do siebie.
Rozejrzała się po obozie w poszukiwaniu kogoś przyjaznego, kto byłby chętny coś jej opowiedzieć.
Jej spojrzenie padło na burej kotce, która podobnież nazywała się... Chyba Kunia... Norka? Chyba tak. I była niby medyczka, więc chyba ochrzanu od niej spodziewać się nie powinna?
W końcu niebieska podniosła się z ziemi i wolno podeszła do drugiej kotki.
- Emm cześć, przepraszam że tak nagle - zaczęła bez przekonania - Zastanawiałam się, czy mogłabyś mi może... Opowiedzieć o klanie gwiazdy..?
<Kuna?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz