Jej maleństwa tak szybko dorastały. To było dla niej wręcz niepojęte. Nie przypominały już tych ślepych, zagubionych kulek, które uratowała przed wyziębieniem. Były większe, ich futerko lśniło zdrowym blaskiem, a charakter kształtował się dość prędko. Nic nie dało się ukryć przed jej czujnym spojrzeniem. Czasami Jad nękała Kukułkę, ale szybko odpuszczała, gdy jej wzrok na niej spoczął. Ile to razy miała z czarną rozmów na temat szanowania swojego rodzeństwa. Zielonooka była jednak dość krnąbrna, lecz potrafiła odpuścić i posłuchać się jej słów. Najbardziej jednak te dwa małe szkraby lubiły jej opowieści o Mrocznej Puszczy. Cieszyła się widząc, że wchłaniały wiedzę o przodkach, wręcz wykazując chęć, by kultywować dalej tą wiarę. To był kolejny znak na to, że były darem od przodków. Praktycznie powtarzała im to zawsze, gdy modliły się do złych duchów. Pochodziły od nich, a więc musiały wiele jeszcze nad sobą popracować, by nie przynieść im zawodu czy też hańby. Właśnie z tego powodu, chroniła je przed kotami z zewnątrz, nie pozwalając na zbytnie spoufalanie. Nie dotyczyło to oczywiście kotów z kultu. Jej matka, a ich babcia, odwiedzała ich często, tak samo jak Irgowy Nektar. Widziała, że były dumne z tego na kogo wyrosła i jak z wielką chęcią przyjęła nadaną przez kult role. Czuła się wspaniale. Tak spełniona. Na pewno Jastrzębia Gwiazda był z niej dumny. Wierzyła w to bardzo mocno.
Obserwując zabawę córek, które walczyły ze zdradzieckim Klanem Gwiazdy, do środka nagle weszła Szakali Szał. Widziała jej mianowanie z oddali, ponieważ musiała pilnować dzieci, ale słyszała co wojowniczka zrobiła. Szkoda jej było Płonącej Łapy, która dostawała manto praktycznie od każdego, ale taka była cena bycia Wilczakiem. Ich klan musiał pozbywać się słabych jednostek.
— Nieźle już wyrosły. — złota wymruczała do siebie, w nadziei na jakąś odpowiedź. — Mogę wejść? Nie będę przeszkadzać?
— Jasne, zapraszam. Wiesz, że jesteś u mnie zawsze mile widziana. — Uśmiechnęła się do przyjaciółki, zgarniając Kukułkę i poprawiając jej zabłąkany kosmyk sierści, który zaczął dziwnie odstawać po zabawie.
— Mamo, mamo! To ciocia? — Jad spojrzała z ciekawością na wojowniczkę, przekręcając swój łebek.
— To jest Szakali Szał. Moja przyjaciółka, wnuczka Irgowego Nektaru, naszej zastępczyni — wytłumaczyła maluchom.
— O rany! To mogę mówić o przodkach? — Zielonooka skupiła na niej spojrzenie, na co pokiwała głową.
— Oczywiście, skarbie. Szakali Szał zna naszych przodków i jest jedną z nas — miauknęła do córek, co spotkało się z okrzykiem radości czarnawej, która już podleciała szybko do wojowniczki, by móc pochwalić się jej, że była wybrana przez samą Mroczną Puszczę, a jej dziadkiem był Mroczna Gwiazda.
Widziała jak złota stoi zaskoczona, nie wiedząc zapewne co zrobić ma z tym gadającym brzdącem.
Bielicze Pióro zaśmiała się cicho pod nosem, przywołując Szakal ogonem.
— Chodź, usiądź sobie — zaproponowała, robiąc jej miejsce.
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz