*Trochę temu*
Zaczęłam szukać. Wsadzałam swój nos wszędzie tak jak zazwyczaj tylko gdzie indziej. Tym razem moimi ofiarami były mysie nory oraz kielichy kwiatów i takie tam... Zobaczyłam na horyzoncie czerwonego kwiatka, który aż prosił się o to, by sprawdzić, czy nie ma w nim robaków. Tak też postanowiłam to sprawdzić. Pobiegłam do niego na moich niezwykle krótkich łapkach. Wsadziłam do niego moje nozdrza, nie wiedziałam jednak, że ktoś tam siedział, nie robak, a owad! Osa! Chuda jak nie wiem co, do tego w żółto-czarne paski, które nie były najpiękniejszym widokiem dla moich niebieskich ślepi. Weszła na mój nosek, a ja zdezorientowana postanowiłam się nie ruszać. Naglę, wbiła we mnie swój wielki kolec. Pisnęłam z bólu, od razu poczułam, jak mój nos pulsuję.- Aaaaa! - wrzasnęłam przerażona. Tak bardzo się bałam, a co jeśli umrę? Moje ciemne myśli jeszcze bardziej mnie zabolały i przestraszyły niż ukąszenie owada. - Miamusu! Tiatusiu!
Po kilku uderzeniach serca pojawili się koło mnie moi rodzice, przestraszeni mym krzykiem. Złapałam się za nos, za nic nie chciałam go puścić.
- Co się stało?! - miauknęła, kotka patrząc się na mnie z rodzącą się paniką w brązowych oczach.
- Osia! U-użądliła mnie!
Tata posłał rodzicielce niemrawe spojrzenie, po czym poprosił mnie o to, bym zabrała łapki. Zrobiłam to, ale czyżby mi nie wierzyli?
- Rzeczywiście! - odrzekł, Orlik łapiąc mnie za kark i gdzieś zanosząc.
***
Zabrali mnie do legowiska medyka, gdzie medycy uśmierzyli mój ból, a bąbel prawie zniknął z mojego noska. Byłam zadowolona. Usłyszałam czyjeś kroki. Ciche. Nastawiłam lewe ucho z zaciekawieniem. Kto to może być? Naprawdę się zdziwiłam, widząc białą sierść mojego braciszka.
- Hej... - szepnął, wchodząc do legowiska medyka. - Postanowilem cię odwiedzic, ale cicho, bio nie mogię tu być, mamusia powiedziala mi, zebym nie wchodził tiu bez pozwolenia, alie zlobilem tio.
Wydałam z siebie ciche ''wow''. Szczerze mówiąc, nigdy nie spodziewałam się tego po Świerszczyku, zwykle był grzeczny, a teraz... Zrobił to co zakazali mu rodzice. Czułam jak w moim serduszku rozgrzewają się płomienie dumy z brązookiego.
- Tak trzymać, bracie. Brawio...! - miauknęłam, a później zniżyłam ton, bo inni mogli nas usłyszeć, albo pomyśleć, że jestem wariatką i gadam do siebie. - U-umieriam z nudiów... A ty? Jak się tam trzymasz bezemnie?
<Świerszczyku? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz