- Otwórz w końcu te oczy! - odezwała się jego matka, a Szelest z tego zaskoczenia aż je rozwarł, światło jednak go poraziło, zamknął je więc znowu. Chwilę jednak później już zaciekawiony światem uchylił je. Wtedy jednak zobaczył wielki, brzydki pysk Ziewającej Łasicy, zamknął je więc pośpiesznie i postanowił już ich nie otwierać, choćby jego matka szturchała go i syczała mu nad głową przez resztę dnia.
* * *
Obudziły go małe łapki trącające go w bok i miauczące mu do ucha.- Szzzeeeleesst!
Kocurek otworzył najpierw jedno oko, później drugie. Nie bał się już patrzeć na świat, zrozumiał, że jest to konieczne i o wiele przyjemniejsze niż ciemność. Nad sobą ujrzał Wyderkę wpatrzoną w niego swymi zielonymi oczami.
- Bawisz się? - miauknęła pytająco, na co kocurek usiadł na tylnych łapkach i zerknął na matkę, która na szczęście spała, skoczył więc na równe łapy i kiwnął twierdząco głową.
Wyderka uśmiechnęła się chytrze i skoczyła na niego z krzykiem. Kocurek upadł na plecy pod jej ciężarem, z łatwością jednak przeturlał się, by odwrócić sytuację. Wyderka jednak nie chciała do tego dopuścić i pomimo silnego chwytu brata uderzyła go łapką w pyszczek i odskoczyła. Szelest od razu wstał i bez czekania skoczył ku siostrze, a ta zrobiła unik, wskakując jednocześnie na bok matki. Kocurek tym razem zawahał się nim skoczył. Bał się gniewu Ziewającej Łasicy, która gdyby ją obudzili z pewnością by ich skarciła.
- Poddajesz się?! - zapytała z uśmiechem Wyderka na co Szelest zmarszczył czoło i jednym susem wskoczył na matkę. Jednak w tym czasie koteczka odbiegła już i stanęła matce między uszami. Kocurek ostrożnie podbiegł do niej, nagle jednak podłoże pod nimi zadrżało i zaczęła coś mamrotać, a następnie poruszyło się tak silnie, że Wyderka z piskiem zsunęła się na ziemię. Szelest położył się i łapkami z wielkim skupieniem usiłował utrzymać się i nie spaść. Ziewająca Łasica przechyliła się jednak tak, że nawet najsilniejszy uchwyt nic by nie dał i kociak zsunął się i uderzył o twardą ziemię.
- Szelest! Wydera! - wrzasnęła królowa. - Mówiłam wam, że macie mnie nie budzić, gdy śpię!
Kątem oka Szelest spostrzegł, że Wyderka nadęła policzki niezadowolona i zaszurała łapką po ziemi. On zmrużył oczy i położył nisko ogonek, przypominając sobie, jak to widział jak Świetlikowa Ścieżka, inna królowa bawi się z radością ze swoimi kociętami. Burzyła się w nim zazdrość. Też by chciał, by Ziewająca Łasica okazywała im coś innego niż surowość i gniew.
- I jeszcze mnie ubrudziliście! - warknęła kotka i od razu zaczęła wygładzać swe futro. Po chwili jednak spojrzała na kocięta. - Przeproście.
Przez chwilę kociaki nie odpowiadały, powtórzyła więc rozkaz. Wtedy Wyderka, choć wielce niezadowolona, przeprosiła, nie widziała bowiem innego wyjścia. Szelest też bał się gniewu matki, chciał więc powiedzieć to samo, lecz w tej samej chwili obudził się w nim gniew, który stłumił strach przed nią.
- Jesteś okropna! - wrzasnął. - Nie lubię cię!
Pysk Ziewającej Łasicy momentalnie wykrzywił grymas gniewu, stanęła na równe łapy i choć do tego mogła nawet leżeć, spojrzała na kociaka z góry. Szelest skulił się i zatrząsł, rozumiejąc, że popełnił straszliwy błąd. Królowa trzepnęła go łapą, tak, że kociak upadł.
- Co za bezczelny, niewdzięczny gówniarz! Ja się tak staram, opiekuję wami, myję was, daję wam jeść, a wy co?!
Szelest usiadł i wbił wzrok w swoje białe łapki. Nie miał zamiaru odpowiadać.
- Teraz przemyśl swoje zachowanie, a jak wstanę to mnie ładnie przeprosisz. Ciesz się, że jestem dziś w dobrym humorze, bo już teraz miałbyś przechlapane. - miauknęła wysoko zadzierając łeb, po czym ziewnęła i zwinęła się w kłębek.
Wyderka, również przestraszona tak samo jak on, jedynie porozumiała się z nim wzrokiem i również położyła obok wciąż smacznie śpiącego Dęba. Szelest za to zmrużył ze smutkiem oczy i postanowił sobie, że już nigdy nie odezwie się do matki ani słowem.
Nagle do jego uszu dobiegł odgłos kroków. Odwrócił łepek w kierunku dźwięku, to jest wejścia do kociarni i ujrzał wielką, czarno-białą kotkę. Nie wiedział kim jest, jednak jej wygląd był znajomy, zupełnie jakby już kiedyś ją widział. Podeszła bliżej i spojrzała na kociaka złotymi oczami, Szelest jednak, choć ciekawy kim jest nie miał ochoty odzywać się też do niej ani słowem.
<Czarne Piórko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz