- Nie - Wymruczała cicho i spojrzała na żółtawego listka, który wyleciał ze żłóbka razem z wiatrem, który pojawił się wraz z Porą Opadających Liści - moi blacia chcą być najlepsymi wojownikami, a ja będę... najlepsym clonkiem.
Usłyszała parsknięcie śmiechu, dlatego odwróciła się i zobaczyła braciszka, który skakał dokładnie w jej stronę i nim zdążyła zrobić unik on już przygniótł ją do ziemi. Zmarszczyła nosek, co musiało wyglądać śmiesznie, a później pacnęła brata łapą, gdyż to niespodziewane wyzwanie do walki strasznie ją przestraszyło przez co bez opamiętania zaczęła klepać swojego braciszka - nie zdążyła nawet zorientować się, który to brat, gdyż już po chwili jeszcze bardziej ją przydusił i odrzucił w kąt.
- Hej, nie ma tyle dobrego, Sztormiku!
Usłyszała głos Złotej Melodii i zamrugała kilka razy ślepiami, żeby wszystko lepiej widzieć. Bolała ją głowa po tym co zrobił Sztormik i miała mu to trochę za złe, bo nie była workiem treningowym, ale nie miała zamiaru mu tego wytknąć czy coś. Westchnęła i spróbowała się podnieść, a gdy wreszcie stanęła na chwiejnych łapkach powoli i niepewnie podeszła do mamy.
- Boli mnie glowa - Pisnęła cicho i wtuliła łepek w futerko królowej. Ta polizała ją i stwierdziła, że mogą udać się po mak do Gradowej Mordki.
~*~
Od tamtego czasu raz po raz przychodziła do szaro-białego kocura. Z początku nie czuła się zbyt dobrze w towarzystwie medyków, ale w końcu stwierdziła, że da się z nimi wytrzymać, a może to chęć zdobywania wiedzy na temat ziół wygrała. Właściwie to nie przychodziła zbyt często, ale za każdym razem chłonęła wiedzę jak gąbeczka. Pewnego bladego ranka przybyła do legowiska medyka, gdzie zastała jedynie Kwiecisty Wiatr.
- Po co tu przyszłaś? Jesteś chora czy chcesz nam przeszkadzać? - Spytała segregując zioła. Brzoskwinka wiedziała, że jednym z nich był mak, ale reszty nie znała. Właściwie to znała tylko podstawy, a może i o wiele, wiele mniej. Milczała, nie odpowiadając na słowa medyczki.
<Grad?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz