eksperyment opkowy, jednorazowy chyba
Biały kocur na mchu zasnął spokojnej nocy
Nieświadomie pragnąć gwiezdnej pomocy
Z burą partnerką ostatnio mu się nie układa
A pewność siebie gwałtownie spada
Z gwiezdnego nieba weszła do snu dama
Cynamonka, Koniczynką kiedyś zwana
Miauknęła perliście do syna swego najmłodszego
"Narcyza poliż, nowego partnera, ukochanego"
Orlik własną śliną się udławił na te słowa
Szukał króliczej nory, by schować swoje ciało
"Mamo, chyba cię bardo boli głowa"
Zaczął słabo, jakby emocji w sobie nie miał za mało
Jąkał się burzak spokojny i powolny
"Mamo, on jest strasznie nieudolny!"
Cynamonka, z dawien dawna pieszczoszka pożądna
Uśmiechnęła się tylko, wplątując w futro żywego kwiat
Utkany z marzeń i gwiezdnych traw księżyca
"Żyjesz na tym świecie, malutki, już tyle lat
Wnuki moje każda nowa zmiana zachwyca
A z matką relacja powoli się sypie
Obawa z ich oczu przed snem łypie
Obserwuję was codziennie uważnie
I ową radę szepczę ci rozważnie
Z Cętkowanym Kwiatem minęła złota epoka
Pozwól sobie na prawdziwe szczęście
Z Narcyzem dokończ swoje życie
Może twoja dusza gejostwa nieżądna
Jednak moja pełna wymowności troska
Chce dla ciebie dobrze" dokończyła zmarła
Znikała powolutku, bo powieki syna powoli się otwierały
"Mamo, Narcyza nie widuję dzień cały!
A on wcale nie taki piękny i wspaniały!
Wróć, wracaj, mamo najdroższa, kotko ukochana!
Źle się zrozumieliśmy, myśl twoja zacofana!
Moje uczucia wewnętrznie podarła!"
Zniknął sen, rozpłynęła się kocura mowa
Może w nowym dniu czeka go emocji odnowa?
Orlikowy Szept się obudził, oddychając szybko. Rozejrzał się wokoło siebie, widząc tylko ciemność i błyszczące w ciemności oczy Narcyzowego Pyłu. Młodszy wojownik drgnął, wewnętrznie uginając się pod intensywną żółcią wymownego spojrzenia syna dawnej zastępczyni.
- Mówiłeś przez sen moje imię, kochany Orliczku - miauknął Narcyzowy Pył, poruszając zalotnie brwiami w górę i w dół. Orlikowy Szept drgnął. Nie, tylko nie to, nie, nie. Ten usmarowany zbytnią pewnością siebie debil za chwilę wygada się Cętkowanemu Kwiatowi! Bura go zabije! Serce białego drgnęło niespokojnie. Oddychał spokojnie, próbując się uspokoić i nie dawać po sobie lęku, który rozlewał się po każdej komórce jego ciała. - Ciii, spokojnie, nie powiem jej nic - dodał Narcyz, kładąc przednią łapę na pysku dawnego ucznia. - Pod moim ogonem zawsze będziesz bezpieczny, słoneczko - szepnął białemu do ucha, chwilę potem znikając w mrok.
Nieświadomie pragnąć gwiezdnej pomocy
Z burą partnerką ostatnio mu się nie układa
A pewność siebie gwałtownie spada
Z gwiezdnego nieba weszła do snu dama
Cynamonka, Koniczynką kiedyś zwana
Miauknęła perliście do syna swego najmłodszego
"Narcyza poliż, nowego partnera, ukochanego"
Orlik własną śliną się udławił na te słowa
Szukał króliczej nory, by schować swoje ciało
"Mamo, chyba cię bardo boli głowa"
Zaczął słabo, jakby emocji w sobie nie miał za mało
Jąkał się burzak spokojny i powolny
"Mamo, on jest strasznie nieudolny!"
Cynamonka, z dawien dawna pieszczoszka pożądna
Uśmiechnęła się tylko, wplątując w futro żywego kwiat
Utkany z marzeń i gwiezdnych traw księżyca
"Żyjesz na tym świecie, malutki, już tyle lat
Wnuki moje każda nowa zmiana zachwyca
A z matką relacja powoli się sypie
Obawa z ich oczu przed snem łypie
Obserwuję was codziennie uważnie
I ową radę szepczę ci rozważnie
Z Cętkowanym Kwiatem minęła złota epoka
Pozwól sobie na prawdziwe szczęście
Z Narcyzem dokończ swoje życie
Może twoja dusza gejostwa nieżądna
Jednak moja pełna wymowności troska
Chce dla ciebie dobrze" dokończyła zmarła
Znikała powolutku, bo powieki syna powoli się otwierały
"Mamo, Narcyza nie widuję dzień cały!
A on wcale nie taki piękny i wspaniały!
Wróć, wracaj, mamo najdroższa, kotko ukochana!
Źle się zrozumieliśmy, myśl twoja zacofana!
Moje uczucia wewnętrznie podarła!"
Zniknął sen, rozpłynęła się kocura mowa
Może w nowym dniu czeka go emocji odnowa?
Orlikowy Szept się obudził, oddychając szybko. Rozejrzał się wokoło siebie, widząc tylko ciemność i błyszczące w ciemności oczy Narcyzowego Pyłu. Młodszy wojownik drgnął, wewnętrznie uginając się pod intensywną żółcią wymownego spojrzenia syna dawnej zastępczyni.
- Mówiłeś przez sen moje imię, kochany Orliczku - miauknął Narcyzowy Pył, poruszając zalotnie brwiami w górę i w dół. Orlikowy Szept drgnął. Nie, tylko nie to, nie, nie. Ten usmarowany zbytnią pewnością siebie debil za chwilę wygada się Cętkowanemu Kwiatowi! Bura go zabije! Serce białego drgnęło niespokojnie. Oddychał spokojnie, próbując się uspokoić i nie dawać po sobie lęku, który rozlewał się po każdej komórce jego ciała. - Ciii, spokojnie, nie powiem jej nic - dodał Narcyz, kładąc przednią łapę na pysku dawnego ucznia. - Pod moim ogonem zawsze będziesz bezpieczny, słoneczko - szepnął białemu do ucha, chwilę potem znikając w mrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz