Przyniósł Wrzosowej Polanie posiłek. Tak jakoś stwierdził, że trzeba odwiedzić ją i jej potomstwo. W końcu niedługo te małe kulki będą silnymi wojownikami, którzy będą przyszłością klanu.
— Śnieżna Chmura zabrał Kurkę i Orzeszkę do Kasztanowego Dołu. Choć Kurka nie za chętnie chciał wyjść. — mruknęła zmartwiona. — A tam jest Niezapominajek.
Od razu skierował wzrok na kociaka, który do nich podbiegł. Kolorystycznie przypominał mu Aroniową Gwiazdę, jednak ten malec miał więcej bieli niż czarnych plam. No i był mały, bez żadnych blizn, które opowiadałyby różne historie.
— Ogienek jest pana zastępcą? — zapytał czekoladowego. — Bo ciągle powtarza, że zostanie niedługo liderem, a nie ma jeszcze żadnej blizny!
Zdziwił się pytaniem kociaka. Ten wypłosz jego zastępcą? Dobre sobie! Prędzej go utopi w rzece niż pozwoli, aby ten doradzał mu w trudnych chwilach.
- Nie. Nie jest i nigdy nie będzie liderem ani zastępcą; bynajmniej nie moim. Gada głupoty. Nie słuchaj go. To pieszczoch.
- Pieszczoch? Co to pieszczoch? - dopytywał.
- To taki kot, który żyje z Dwunożnymi. - wytłumaczył.
- A co to Dwunożni?
- To takie istoty poruszające się na dwóch łapach. Nie mają włosów na ciele, zamiast tego dziwne warstwy skóry, a sierść mają tylko na czubku głowy. - miauknął do kociaka.
- Widział pan takiego? Walczył? Stąd ma pan te blizny? - Jak to kociak, rozgadał się całkowicie, wlepiając w niego swój zaciekawiony wzrok.
- Tak. Widziałem Dwunożnych. Nie walczyłem jednak z nimi. Wątpię, że kot by sobie poradził. Mojego ucznia kiedyś porwało to stworzenie, ale wypuściło. A blizny? Nie... Te mam z walk. Na przykład ta - Wskazał na swój pyszczek. - Ją zdobyłem, kiedy byłem w wieku pięciu księżyców. Zaatakował nas Klan Klifu. Weszli do żłobka i zaczęli porywać kociaki. Walczyłem i dostałem tą bliznę. A te - Wskazał kolejne na grzbiecie. - Te są po walce z Klanem Lisa i Klanem Klifu.
Kociakowi chyba spodobała się opowieść, bo wpatrywał się w czekoladowego jak w wielkiego wojownika z pradawnych opowieści. Poruszył z rozbawieniem wibrysami. Zapomniał już jakie kocięta były ciekawskie i rządne przygód!
- Będzie pan liderem? - po chwili znów zadał pytanie.
- Tak. Teraz jestem zastępcą aktualnego lidera, Aroniowej Gwiazdy. Kiedy opuści ten świat, ja go zastąpię. - Wizja była nieco straszna. Bo on? Liderem? Pamiętał, że kiedyś była to głupia zabawa, a teraz? Teraz jego kocięce marzenie spełnia się i jest coraz bliżej. W końcu Aronia stracił już wszystkie swoje życia. Zostało mu jedno. Martwił się z tego powodu o zdrowie kocura i skakał nad nim, nieco za bardzo, aby ten przypadkiem sobie czegoś nie zrobił.
- Masz jakieś jeszcze pytania? - zwrócił się do kociaka.
<Niezapominajku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz