— Nazywam się Wężynowa Łapa, a ty too? — Kotka podniosła się do pozycji siedzącej, przy okazji zgarniając łapą niewidzialny kurz z ramienia.
— Śnieżna Łapa — wypluła z siebie z nutką irytacji w głosie.
Wężynka przyglądała się uważnie na przemian swoim pazurom a pysku kotki przed nią. Niebieskie oczy natomiast spoczęły w bezruchu na pyszczku szylkretki.
— Ty chyba nie masz w klanie nikogo, w takim razie możemy się poznać. Nie mogę pozwolić na to, aby jakiś kot cierpiał z samotności — Zielonooka starała się zawrzeć w swoim głosie tyle troski i współczucie ile tylko potrafiła — Co ty na to?
Srebrna wzdrygnęła się, najwidoczniej słowa Wężyny w jakiś sposób ją dotknęły, wbiła wzrok w jakiś punkt i zapatrzyła się na chwilę, jednak przerwała ten trans, potrząsając głową.
— Jasne? — Jej dotychczas matowe oczy rozbłysły, chociaż jej głos nadal nie był pełny energii — A tak odbijając od tematu, dlaczego siedzisz tu, a nie ze swoim rodzeństwem?
Srebrna machnęła łapą gdzieś w stronę kotów zebranych na polanie, nie odwracając przy tym wzroku od swojej rozmówczyni, można było wyczuć nieco zdziwienia w tonie jej głosu. Juniorka, zanim odpowiedziała, zdążyła jeszcze odkaszlnąć, czas odegrać ładny teatrzyk! Uczennica westchnęła dramatycznie, jedną łapą przykrywając swoje czoło. Przymknęła powieki i zaczęła swój monolog:
— Widzisz, bo… Spieniona Gwiazda najwidoczniej nie szanuje kotów urodzonych poza klanem. Moja historia jest tragiczna! Straciłam ojca! Poza tym moja matka jest najmądrzejszą kocicą w klanie i moim skromnym zdaniem liderka jej zazdrości, dlatego też, aby się zemścić, mianowała mnie na uczennice najbardziej ślamazarnego wojownika klanu… Dryfująca Bulwa! Niby taki wielki, silny! A jednak nie wykorzystuje tego, co dostał w spadku po rodzicach. I czego niby ON ma MNIE nauczyć? Jak ładnie poprosić rybę, żeby wskoczyła mi do pyska? No chyba nie… — Wężynowa Łapa zrobiła w tym miejscu pauzę, zastanawiając się, czy jej słowa w jakikolwiek sposób są odpowiedzią na pytanie Śnieżnej Łapy — Mam naprawdę duży potencjał, który przez tego kocura nie zostanie wykorzystany więc boję się przebywać przy nim na forum całego klanu, nie wiem, co oni mogą sobie pomyśleć.
Juniorka położyła się, zakrywając oczy łapami, chciała dawać wrażenie zrozpaczonej, robiła tak zawsze w żłobku!
— Oooh… Przykro mi — niebieskooka położyła ogon na barku starszej, to chyba w założeniu miało dodać jej otuchy — spokojnie, może jednak Dryfująca Bulwa nie jest aż taki okropny, jak uważasz? Jednak ma dużą wiedzę więc, na pewno czegoś cię nauczy, czegoś przydatnego oczywiście.
Szylkretka nie spodziewała się takiej reakcji, co to oznacza, że może jednak jej nauczyciel jest dobrym wojownikiem? To chyba logiczne, że nie jest! Wężynowa Łapa powoli wróciła do pozycji siedzącej, musiała przemyśleć, co chce powiedzieć.
— Dziękuję za te słowa, to wiele dla nie znaczy — Przecież każdy lubi jak się go chwali — jednak chyba nie masz racji. Zresztą? Teraz i tak nie mogę nic zrobić!
Na koniec westchnęła dramatycznie, Śnieżna Łapa patrzyła się na nią ze zmieszaniem na pysku, najwidoczniej ta gra nie przypadła jej do gustu. Zielonooka zaczęła powoli panikować, bo kotka zdawała się być dobrym materiałem na przyjaźń.
— Eeh… No dobra, po prostu boję się, wiesz? — Może powinna postawić na szczerość? — Co, jeśli inni będą mnie oceniać po tym, jakiego mam mentora?
Próbowała ominąć wzrokiem pręgowaną, nieco zawstydzona nagła zmiana charakteru. Śnieżynka jednak podniosła się i usadowiła tuż obok Juniorki, zatopiła pysk gdzieś w grzywie kotki, po czym się odezwała:
— Nie musisz się niczego obawiać naprawdę! Spieniona Gwiazda wyznaczyła akurat tego kocura na twojego nauczyciela nie bez powodu, musisz tylko jej zaufać — Jej głos swoim ciepłem ogrzewał ciało Wężynki, ciężko tylko stwierdzić czy to przez ciepły oddech na jej skórze, czy miłe słowa?
Obie kotki podniosły głowy, Juniorka uśmiechnęła się subtelnie, co powinno być czymś w rodzaju „dziękuję”. Nastała między nimi niezręczna cisza, o co może ją zapytać..? Zielonooka lubiła rozmawiać o innych, kocha się w plotkowaniu, więc może drugą uczennicę też to interesuje! Ostatnio podsłuchała jakiejś rozmowy między Porywistym Sztormem i Baśniową Stokrotką
— A wiesz co? Porywisty Sztorm i Rysi Bór mają brać niedługo ślub, prawda? Kiedy rano się obudziłam i wyszłam na polankę, usłyszałam, jak Baśniowa Stokrotka rozmawia z właśnie Porywistym Sztormem, mówiły coś o tym, że ten ślub to wcale nie jest dobry pomysł. Jeszcze kilka wschodów słońca temu nasza parka ostro się o coś wykłócała, ale nie wiem, o co dokładnie. Coś mi się wydaje, że do tego całego ślubu to nie dojdzie!
Śnieżna Łapa miała oczy szeroko otwarte. — Najwidoczniej zdziwiły ją słowa rówieśniczki! Jeszcze przez kilka poruszeń trzcin przez wiatr kotka analizowała to, czego właśnie się dowiedziała od szylkretki.
— Ale jak to? Przecież oni mają dzieci! Jeśli się nie kochają, nie powinni się ze sobą wiązać, a już szczególnie mieć potomstwo, ich kocięta będą się okropnie czuć, kiedy stracą rodziców — wypluła uczennica, jej sierść na grzbiecie podniosła się razem z końcówką ogona — Dlaczego decydują się na tak ważną ceremonię, skoro nie chcą nawet razem przebywać?
Niebieskooka strzepnęła ogonem, przejęła się widocznie zaistniałą sytuacją! Wężynka trochę tego nie rozumiała, chciała się pośmiać z pary:
— Nawet życie miłosne Lulka jest lepsze niż Porywistego Sztormu i Rysiego Boru, on ma te wszystkie robaczki i inne ohydztwa! — Wężynowa Łapa wybuchła głośnym śmiechem w trakcie, kiedy jej towarzyszka jedynie cicho zachichotała.
Zanim Juniorka zdążyła rozwinąć swoją myśl, do legowiska wtargnął rudzielec, promieniejący optymizmem odtąd aż po sam klan gwiazdy na niebie.
— Wężynko! — Tojadowa Łapa skoczył do boku siostry — ale fajnie! Moim mentorem jest Rysi Bór, widziałaś?! On ma takie wielkie mięśnie i jest taki suuuper!
Szylkretka skrzywiła się tylko oraz tylną łapą odepchnęła brata. Musiała rzucić jeszcze okiem na swój bok, czy Tojad przypadkiem jej nie ubrudził?
— Rysi Bór, co? O wilku mowa! — Obie uczennice cicho zachichotały.
Zaraz po Tojadzie wszedł jakiś kremowy kocur, nie rozglądał się po nowych pyskach, jedynie rzucił na swoje posłanie. To już chyba nie jest dobre miejsce na kolejne plotki?
— Ciekawe jak to jest kogoś kochać tak bardzo, żeby jednocześnie go nienawidzić? — zastanawiała się na głos Śnieżna Łapa — Nie wyobrażam sobie tego!
— Tak to muusi być dziwne… Pewnie dla Rysiego Boru nie ma ładniejszej kotki w klanie, więc przez to nie ma wyjścia, albo Porywisty Sztorm, albo nikt!
Serce Wężynowej Łapy Junior zabiło kilkukrotnie, zanim Śnieżynka odpowiedziała, jej zmarszczone brwi mogły świadczyć o tym, że nie zrozumiała bądź nie zgadza się z zielonooką.
— Co masz na myśli, mówiąc, że nie ma ładniejszej kotki w klanie?
— Przecież miłość jest wtedy, kiedy, coś się komuś podoba, prawda? — To było raczej pytanie retoryczne — Więc oni muszą naprawdę być zdesperowani.
Srebrna już tego nie skomentowała, jedynie skinęła głową, jakby właśnie się czegoś nowego nauczyła. Przełknęła jeszcze głośno ślinę, zanim się podniosła.
— Ja już będę iść! Do mojej nauczycielki.
— Oh, a kto jest twoim mentorem? — Wężynka podniosła się, chcąc jeszcze chwilę porozmawiać z nową przyjaciółką.
— Porywisty Sztorm, właśnie! — wrzuciła, opuszczając legowisko.
Westchnienie Juniorki było na tyle głośne, że nawet kremowy kocur podniósł głowę, aby zobaczyć, co się dzieje. Pomiędzy trzcinami zrobiło się już dosyć duszno i gorąco więc młoda bez zastanowienia opuściła to miejsce. Obóz znów wyglądał normalnie, nie wydawało się, aby jakikolwiek kot jeszcze był przejęty mianowaniem, które odbyło się z resztą dopiero niedawno! Śnieżynka stała u boku kotki o, której, jeszcze w legowisku, rozmawiały. Wężynce nie zostało więc nic innego jak tylko czekać na powrót nowej znajomej.
* * *
Kotka odruchowo chciała schować się u boku matki jednak kiedy wyciągając łapki, nie znalazła miękkiego futra Wężyny, przypomniała sobie, iż już nie jest w żłobku. Otworzyła zielone ślepia i z niemałym niezadowoleniem spojrzała na swojego "oprawcę". To był Dryfująca Bulwa! Kocur z rozbawieniem w oku machnął głową na znak, aby szylkretka się podniosła. Ta rozejrzała się po całym legowisku i ze zdziwieniem odnotowała, że każdy kot (oprócz niej samej) spał! Zanim zdarzyła wyjść z posłania, dostała jeszcze jednego kopa w brzuch od mentora. Syknęła cicho i nie zastanawiając się więcej, wyszła z ciepłego mchu. Nie próbowała przy tym nawet przez moment ukrywać swojego niezadowolenia, wręcz przeciwnie! Emanowała nim wszędzie dookoła.
— Musisz nauczyć się wcześniej wstawać! — wytknął jej starszy — No ale cóż, czas na nasz pierwszy trening.
W odpowiedzi kotka jedynie głośno ziewnęła. W jej brzuchu zaburczało z głodu, wczoraj nie jadła za dużo, była zbyt podekscytowana wszystkim, co się wtedy stało, a później zbyt rozczarowana! Z nadzieją spojrzała na stertę zdobyczy, jednak jedyne co na niej było to dwie małe ryby i przemoknięta mysz. Na pyszczku młodej pojawił się grymas rozczarowania.
— Dzisiaj po raz pierwszy opuścisz obóz, a co za tym idzie, musimy nauczyć cię pływać — instruował kocur — dobrze, abyś miała dużo siły, zjedz coś jeszcze przed wyjściem.
Wężyna Junior miała już ochotę wytknąć mu, że nie ma za dużo wyboru odnośnie do śniadania a przez to, że jeszcze niczego jej nie nauczył, nie mogła sama sobie czegoś upolować!
— Nie ma nic do jedzenia — warknęła, ograniczając się jedynie do tych słów.
— Jeśli wolisz być głodna, no to chodźmy — Dryfująca Bulwa najprawdopodobniej zdawał sobie sprawę z tego, że jego podopieczna jednak wolałaby coś zjeść, ponieważ zamiast ruszyć w stronę wyjścia z obozu, po prostu usiadł.
Kotka przewróciła oczyma, ale nie kłóciła się już dłużej i podeszła do sterty w poszukiwaniu czegoś w miarę zjadliwego. Łapą oddzieliła od siebie zdobycze, może oprócz dwóch marnych ryb i starej myszy jest tu coś jeszcze? Jednak nie. Nic więcej nie ma. Uh! Nie do pomyślenia, że już pierwszego dnia będzie głodować! Wzięła większą z ryb i usiadła obok swojego nauczyciela. Bez słowa zatopiła kły w ciele swojego śniadania.
— Niedługo nauczę cię jak taką złapać — dumnie oznajmił jej ciemny wojownik.
— Złapać coś takiego to wcale nie żaden wyczyn — fuknęła pod nosem, co miało nie dotrzeć do uszu starszego, wyszło jednak nieco inaczej.
— Czyżby? Ile ryb w życiu złapałaś Wężyno?
— To chyba logiczne, że zero, bo to twoim zadaniem jest mnie tego nauczyć!
Po tych słowach nastała między nimi nieprzyjemna cisza. Atmosfera była taka gęsta, że bez problemu można by pociąć ją pazurami. W kilku następnych gryzach kotka skończyła swój posiłek i podniosła się, czekając na następne polecenia mentora. Ten jednak jedynie podniósł się na nogi oraz szybkim krokiem ruszył do wyjścia z obozu.
— Powinnaś bardziej uważać na słowa — wytknął jej — mimo wszystko jestem już starszym wojownikiem i nie wypada, abyś zwracała się do mnie w taki sposób!
Uczennica odpowiedziała jedynie czymś w rodzaju "Mhm", a już chwilkę później stała nad brzegiem rzeki. Dryfująca Bulwa wszedł już do wody po kolana i odwrócił się w stronę swojej podopiecznej. Wężynka skrzywiła się, nie lubiła wody! Rujnowała całą jej grzywę, która później paskudnie długo schła! A zanim kotka doprowadziła ją do pożądanego stanu, mijały wieki. Już dziś rano nie miała czasu się wypięknić, więc teraz wyglądem bliżej jej było to jakiegoś owłosionego potwora niżeli kota. Kocur machnął ogonem, co miało ewidentnie być zaproszeniem zielonookiej do rzeki.
— Nie lubię wody! — warknęła, odsuwając się o krok do tyłu.
— To trochę słabo, bo jesteś uczennicą wojownika klanu nocy, który słynie głównie z właśnie wody. Nawet jeśli chciałabyś stąd uciec, musisz przekroczyć najpierw rzekę, więc o ile ci to pomoże, to wyobraź sobie, że właśnie uczysz się, aby w przyszłości móc stąd zwiać!
Kotka przewróciła teatralnie oczyma, najgorsze w tym było to, że wojownik miał rację. Nie zostało jej więc nic innego jak po prostu wykonać rozkazy Dryfującej Bulwy. Powoli przybliżyła się do tafli wody, próbując przy tym, jak najbardziej tylko potrafiła, pokazać swoje niezadowolenie. Kiedy woda obmyła stopy Wężynowej Łapy, przez jej kręgosłup przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ależ ona nie lubiła wody!! Jej mentor stanął obok szylkretki, tak aby prąd wody spychał ją na niego i położył swój ogon na grzbiecie kotki. Zimna woda z końcówki jego ogona pozostawiła plamę na grzbiecie zielonookiej. Ciche syknięcie Wężyny Junior wypełniło ciszę panującą dookoła. Oba koty ramię w ramię, powoli schodziły niżej do rzeki, aż przystanęły, kiedy lodowata ciecz obmyła brzuch młodej.
— Okej i co teraz? — Uczennica zaczęła powoli panikować.
Sytuacja, w której się znalazła była dla niej skrajnie nieprzyjemna! Była zanurzona w wodzie, nie miała pojęcia co robić oraz musiała przy tym wszystkim zaufać Dryfującej Bulwie, którego nawet nie lubiła! Ów kocur przywarł do boku Juniorki i delikatnie poprowadził ją jeszcze nieco głębiej.
— Musimy zejść jeszcze troszkę niżej. Niczego się nie bój, jestem tutaj, mam całkiem sporo siły więc w razie potrzeby bez problemu cię wyłowię!
Te słowa nie były potrzebne koteczce, wiedziała, że nic jej się nie stanie po prostu nie chciała wyjść na jakąś dziwną, że nie potrafi pływać! No i logiczne nie chciała moczyć już więcej sierści.
— Teraz oderwij łapy od dna, zacznij od przednich. Woda już sama cię uniesie.
Instrukcje wojownika wydawały się być zupełnie pozbawione sensu, jednak chyba koteczka nie miała innego wyboru niż zrobić to, co jej kazano. Dlatego też powoli balansując na tylnych nogach, uniosła te przednie, ogon pomógł jej utrzymać równowagę. Czuła jak spokojny nurt rzeki spycha ją w lewo, jednak stający tam kocur zdawaj się być dobrym oparciem dla szylkretki. Gdy już nabrała nieco więcej pewności siebie, podniosła najpierw prawdą, a potem lewą łapę, odpychając się od dna w przód.
— Trzymaj pysk nad taflą! Woda to nie twój wróg nie musisz z nią walczyć tylko współpracować, daj jej poprowadzić siebie. — Dryfująca Bulwa ani o krok nie odsunął się od boku swojej uczennicy, ciągle stanowiąc dla niej wsparcie.
Wężynowa Łapa pokiwała delikatnie łbem, wiele razy widziała, jak wojownicy pływają! Próbowała odtworzyć ten widok w głowie i się do niego dostosować, powoli, choć mocno uderzała łapami w ciecz, robiła to rytmicznie zgodnie z uderzeniami własnego serca. Mokre futro było paskudnie ciężkie i ciągnęło ją głębiej w dół, a walczenie z tym było jeszcze bardziej męczące. Brązowooki delikatnie zaczął się oddalać.
— Bardzo dobrze! — pochwalił ją ciemny kocur — Używaj trochę mniej siły, szybko się zmęczysz, a teraz dalej popłyń sama, będę tuż obok ciebie w razie czego.
Zielonooka zastosowała się do instrukcji nauczyciela, w tym samym czasie skupiała się na wielu rzeczach: począwszy od trzymania głowy nad powierzchnią wody, przez utrzymywanie równowagi ogonem, aż po powolne i rytmiczne ruchy łap. Odczuła brak silniejszego wojownika po swojej lewej, teraz nurt zdawał się być jeszcze mocniejszy, a koteczka jakkolwiek starała się z nim zwyciężyć. Nie pomagał fakt, że futro z każdą chwilą coraz to bardziej jej ciążyło! Szylkretka wpadła w trans, przecinając taflę rzeki do momentu, kiedy jej łapy poczuły grunt. Juniorka szybciutko wyszła z cieczy i bez dłuższego zastanowienia wytrzepała się z wody. Stworzyła się pod nią nie mała kałuża, a Dryfująca Bulwa tylko z rozbawieniem migoczącym w oczach przyglądał się koteczce.
— Muszę ci przyznać, że pływasz znakomicie! Szczególnie jak na to, iż był to twój pierwszy raz w wodzie.
— Oh, dziękuję? — Jej zmarznięte ciałko rozgrzały ciepłe słowa starszego wojownika.
Kocur podszedł do uczennicy i szturchnął ją w bark, otworzył już pysk, aby coś powiedzieć, lecz wyprzedziła go zielonooka:
— Wyglądam paskudnie!
— Wyglądasz jak mokry kot, jedz więcej ryb, a może się w nie zamienisz i już nie będzie problemu z mokrym futrem. — W tonie jego głosu mieszało się rozbawienie i duma — Tymczasem oprowadzę cię po terytorium klanu nocy!
Wężynowa Łapa przewróciła oczami na uwagę nauczyciela, jednak w swoim wnętrzu ciągle czuła ciepło słów wojownika. Może Śnieżna Łapa miała rację i Dryfująca Bulwa nie jest najgorszym z wojowników klanu? Hmm… Nie, raczej jest jednym z gorszych wojowników, ale za to jego największy minus powoli staje się plusem? Też nie. Po prostu czasem palnie coś miłego. Prawda? Wędrowała tuż obok ciemnego kocura, poznawała nowe dla siebie i nieznane tereny a wraz z nimi, słuchała historii wojownika z dawnych lat i przygód z innymi kotami. Tutaj trzeba się było wspiąć pod górę, tu przedrzeć przez wysoką trawę, tu przebrnąć przez płytką rzeczkę. Obserwowała nowe miejsca z zapałem i podziwem — nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jak pięknie może być poza ścianami obozu! W końcu jednak jej młode łapy zaczęły się męczyć, a siła ulotniła się z nich z każdym krokiem głębiej w terytorium klanu.
— Daleko jeszcze? — sapnęła w końcu przekonana, iż w odpowiedzi usłyszy jakąś kolejną historię…
— W zasadzie to już jesteśmy w obozie! — Brązowooki wskazał łapą rzekę, za którą zobaczyć można było obóz klanu — No i znów do wody.
Wężynka zamarła. Dopiero co cieszyła się, że jej futro wyschło, a już musi znów pływać? Jeszcze kilka takich spacerów i naprawdę zamieni się w rybę! Ale tym razem wiedziała, że nie ma wyjścia, skomentowała zaistniałą sytuację pod nosem, po czym szybko wślizgnęła się do wody. Odtwarzając w głowie naukę pływania sprzed paru godzin, przebrnęła przez rzekę. Zmęczone nogi Wężynowej Łapy mocno utrudniały jej zadanie, a dodatkowo znów mokre futro chyba gorzej działało na jej psychikę niż komfort pływania. W końcu doczołgała się na drugi brzeg i kiedy tylko poczuła ziemię pod łapami, potrzebowała paru chwil na wyrównanie oddechu.
— Idzie ci całkiem dobrze — pochwalił ją Dryfująca Bulwa — Teraz dam ci już spokój do końca dnia, jutro sobie pośpisz nieco dłużej, żebyś się zregenerowała.
[3045 słów + nauka pływania!]
[przyznano 61% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz