Daleka przeszłość, za czasów życia z dwunożnymi
— Złaź ze mnie! — syknął dymny, strosząc futro na grzbiecie. Pieszczoch się rzucał na boki, starając się zrzucić rodzeństwo z grzbietu.
— Nie! Pobaw się ze mną, proszę! Bardzo się nudzę, nie mam co robić! Chciałabym się czymś zająć, ale nie wiem czym! — odpowiedziała piskliwym głosikiem, gdy poczuła, jak powoli ześlizguje się z płowego futra rodzeństwa.
— Imai, jestem zajęty. Pobaw się z Gammą albo mamą, one pewnie się zabawią. Albo jak tak bardzo się nudzisz, to ogarnij to gniazdo na twojej głowie! Jestem pewien, że nie jedna mysz dałaby się zabić za to, aby mogła tam zamieszkać i założyć rodzinę — prychnął kocur.
Młodsza dramatycznie spadła z kocura, biorąc wdech i kładąc łapę na swoją pierś.
— Jak mogłeś tak powiedzieć… Mama mówi, że mój grzywa jest piękna, nie to, co twój krzywy pysk! — powiedziała urażona słowami swojego brata. Jak ten mógł odważyć się obrazić ją! Księżniczkę Imai? Najpiękniejszą koteczkę z jej całego rodzeństwa? Wstydziłby się!
— Ty mała… Ty… Ty! — syknął kocur, podnosząc się i stając nad nią, wpychając ją w kąt. Imai w taki sposób zrozumiała, że wpadła w kłopoty, ale czy warto było się wycofywać z tego?
— Co, moja piękność mowę ci odebrała, paskudo? — Tymi słowami pieszczoszka dumnie zakończyła swoją wypowiedź, wytykając mu język. Och, nie powinna tego robić. Epsilon jedynie na nią spojrzał z mordem w oczach, będąc chyba krok od wyrwania jej czterech łap, ogona, uszu i języka.
— Wredna żmija! — syknął kocur o brązowych oczach, podnosząc łapę, a następnie brutalnie uderzając ją w głowę kilkakrotnie. Imai jedynie zamknęła oczy, starając się zakryć głowę przed następnym ciosem. — Jeszcze raz tak się odezwiesz, a ci jęzor wyrwę! — zagroził. Młodsza siostra kocura jedynie pisnęła, uciekając z płaczem.
— Tato! Ten głupek znowu mnie uderzył! — zapłakała, uciekając do ojca. Epsilon jedynie przewrócił oczami, wracając do swojej pielęgnacji futra, która została mu przerwana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz