— Nawigacja w tunelach jest bardzo ważna. Powinnaś wiedzieć, jak się po nich poruszać, dlatego dzisiaj cię tego nauczę. Muszę cię ostrzec, że może w nich być trochę duszno, więc jak źle się poczujesz, to daj mi znać. — Postrzępiony Mróz spojrzała czule na kotkę. Ta jednak po uśmiechnięciu się odwróciła się w stronę tunelu, a jej wyraz twarzy zmienił się nieznacznie. Postrzępiony Mróz weszła pierwsza do środka. Jej atutem krótkich łap było to, że mogła bardzo dobrze poruszać się po tunelach, gdyż była niższa i nie musiała się aż tak schylać. Wydawałoby się nawet, że jest ona w stanie kroczyć po tunelach bez schylania się! Astrowa Łapa natomiast uderzyła trochę głową w sufit, syknęła pod nosem i zniżyła się lekko. Dotarły do rozwidlenia, w którym było trochę więcej miejsca.
— Powiedz mi, czy czujesz tu coś? — spytała wojowniczka.
— Ziemię. I chyba granicę..? — odpowiedziała, może i lekko niepewna co do zadania? Widać było, że tunele nie wyglądały dla niej na przytulne, ale wojowniczka rozumiała ją w pełni. Szylkretka uśmiechnęła się słabo.
— Tak, tak… Granica, tam zmierzamy. Który to tunel?
— Ten. — Uczennica wskazała na prawe przejście. Jej mentorka skinęła z aprobatą.
— Bardzo dobrze! — Jej pochwała spotkała się z lekkim uśmiechem ze strony kotki. Wojowniczka zdecydowała się ruszyć na przód. Przy kilku innych rozwidleniach również pytała o drogę lub o zapachy, jednak czuła się z Aster trochę niekomfortowo. Jakby ściany zaciskały się na nią i nie chciały jej wypuścić. Gdy wydostała się na powierzchnię, wzięła haust powietrza. Gdy jej uczennica posłała jej zdziwione, ale i lekko zmartwione spojrzenie jedynie odchrząknęła.
— Duszno się robiło. Cóż, może jeszcze zapolujemy..? — spytała młodszą. Ta skinęła lekko głową.
— Czemu nie. Skoro i tak już tu jesteśmy… — Astrowa Łapa może i chłonęła wiedzę, ale wydawała się być nieobecna. Na jej postawę czasami wojowniczce zdecydowanie odechciewało się treningów. Ona poświęca swój sen, aby trenować ją i utrzymywać relacje z innymi ważnymi dla niej kotami, a Astrowa Łapa tak po prostu bez powodu ma do niej jakieś uprzedzenie! Widać było, że stara się to chować, jednak futro na grzbiecie wojowniczki zjeżyło się lekko ze złości.
— Wybornie — wycedziła przez zęby i sztywno podążyła do lasu obok Klanu Wilka. Gdy dotarły, czując zapach granicy, o wiele bardziej uspokoiła się. Do jej nozdrzy dotarł zapach, który przypominał jej o Kosaćcowej Grzywie. Czasem sama musiała się opamiętywać w tym miejscu, bo…
— Postrzępiony Mrozie, zaraz wejdziesz- — Aster nie zdążyła w czas ostrzec mentorki i mogła tylko patrzeć, jak Postrzępiony Mróz wchodzi w drzewo. Wojowniczka potarła czoło łapą, czując lekki ból. Uczennica podeszła do niej, aby sprawdzić, czy wszystko z nią okej. Po drugiej stronie ich granicy dało się usłyszeć śmiech kota, w którego akurat zapatrzyła się, podczas gdy wdychała zapach jego klanu.
— Nie wiedziałem, że Klan Klifu ma tak niezdarnych wojowników! — Kosaćcowa Grzywa zaśmiał się. Akurat teraz musiał przechodzić ze swoim uczniem obok granicy? Postrzępiony Mróz prychnęła zawstydzona.
— Zdarza się najlepszym, jesteśmy w świetnej formie! — Astrowa Łapa obroniła mentorkę. Postrzępiony Mróz nie spodziewała się takiej odpowiedzi, ani tego, że to uczennica weźmie głos w dyskusji. W końcu, gdy sama była uczennicą, bałaby się odpyskowąć innemu wojownikowi, co dopiero z innego klanu! Uczennica zyskała w jej oczach taką postawą obrony innych.
— Cóż, wypuszczają wojowników o wielkości kociaków, czego się spodziewać! — odpowiedział wyższy.
— Przypominam, iż jestem starsza. — Wojowniczka dogryzła mu z zadziornym uśmiechem po tym, jak się podniosła. Wilczak przewrócił oczami, ale mogła u niego zauważyć delikatny uśmieszek. Wiedziała, jak lubił się przekomarzać. Nie często zdarzało się im spotkać na granicy w obecności innych kotów. Musieli wtedy udawać, że wcale nie spotykają się nocami.
— Ale niższa. Cóż, nieważne. Po prostu zacznijcie uważać na swoich wojowników, z kim będziemy walczyć, jak powybijacie się w taki sposób! — odpowiedział z przekąsem, jednak dla Postrzępionego Mrozu było to jak jego wyraz lekkiego zmartwienia. Może i był w sobie zadufany, ale czasami pokazywał to, że zależy mu na innych.
— Zapamiętamy. Miłego treningu. — Szylkretka skinęła w stronę kocura głową.
— Również życzę. — Kosaćcowa Grzywa lekko się ukłonił, po czym zabrał swojego ucznia. Postrzępiony Mróz odwróciła się do uczennicy.
— To bardzo miłe, że stanęłaś po mojej stronie — podziękowała uczennicy.
— Jesteś z mojego klanu, czemu miałabym tego nie zrobić? Zresztą, mogłabyś czasem postawić się innym. — Po tych słowach uczennica zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała. Może i nie miała złych intencji, widać było, że nie lubi, gdy starszej są rzucane niemiłe komentarze. Postrzępiony Mróz jednak położyła po sobie uszy, a gdzieś w krzakach po drugiej stronie terytorium można było usłyszeć, jak Kosaćcowa Grzywa zatrzymuje się. A przynajmniej taką miała nadzieję. Czy słyszał słowa jej uczennicy..? Czy też zawahał się, nie wiedząc, jak je odebrać? — Jejku, nie chciałam, aby tak to zabrzmiało, po prostu nie chcę, aby cię tak traktowano… — zaczęła przepraszać młodsza, tłumacząc się.
— Nie, spokojnie, nic się nie stało… — odpowiedziała kotka i skierowała się w stronę obozu. — Po prostu… wracajmy.
— Powiedz mi, czy czujesz tu coś? — spytała wojowniczka.
— Ziemię. I chyba granicę..? — odpowiedziała, może i lekko niepewna co do zadania? Widać było, że tunele nie wyglądały dla niej na przytulne, ale wojowniczka rozumiała ją w pełni. Szylkretka uśmiechnęła się słabo.
— Tak, tak… Granica, tam zmierzamy. Który to tunel?
— Ten. — Uczennica wskazała na prawe przejście. Jej mentorka skinęła z aprobatą.
— Bardzo dobrze! — Jej pochwała spotkała się z lekkim uśmiechem ze strony kotki. Wojowniczka zdecydowała się ruszyć na przód. Przy kilku innych rozwidleniach również pytała o drogę lub o zapachy, jednak czuła się z Aster trochę niekomfortowo. Jakby ściany zaciskały się na nią i nie chciały jej wypuścić. Gdy wydostała się na powierzchnię, wzięła haust powietrza. Gdy jej uczennica posłała jej zdziwione, ale i lekko zmartwione spojrzenie jedynie odchrząknęła.
— Duszno się robiło. Cóż, może jeszcze zapolujemy..? — spytała młodszą. Ta skinęła lekko głową.
— Czemu nie. Skoro i tak już tu jesteśmy… — Astrowa Łapa może i chłonęła wiedzę, ale wydawała się być nieobecna. Na jej postawę czasami wojowniczce zdecydowanie odechciewało się treningów. Ona poświęca swój sen, aby trenować ją i utrzymywać relacje z innymi ważnymi dla niej kotami, a Astrowa Łapa tak po prostu bez powodu ma do niej jakieś uprzedzenie! Widać było, że stara się to chować, jednak futro na grzbiecie wojowniczki zjeżyło się lekko ze złości.
— Wybornie — wycedziła przez zęby i sztywno podążyła do lasu obok Klanu Wilka. Gdy dotarły, czując zapach granicy, o wiele bardziej uspokoiła się. Do jej nozdrzy dotarł zapach, który przypominał jej o Kosaćcowej Grzywie. Czasem sama musiała się opamiętywać w tym miejscu, bo…
— Postrzępiony Mrozie, zaraz wejdziesz- — Aster nie zdążyła w czas ostrzec mentorki i mogła tylko patrzeć, jak Postrzępiony Mróz wchodzi w drzewo. Wojowniczka potarła czoło łapą, czując lekki ból. Uczennica podeszła do niej, aby sprawdzić, czy wszystko z nią okej. Po drugiej stronie ich granicy dało się usłyszeć śmiech kota, w którego akurat zapatrzyła się, podczas gdy wdychała zapach jego klanu.
— Nie wiedziałem, że Klan Klifu ma tak niezdarnych wojowników! — Kosaćcowa Grzywa zaśmiał się. Akurat teraz musiał przechodzić ze swoim uczniem obok granicy? Postrzępiony Mróz prychnęła zawstydzona.
— Zdarza się najlepszym, jesteśmy w świetnej formie! — Astrowa Łapa obroniła mentorkę. Postrzępiony Mróz nie spodziewała się takiej odpowiedzi, ani tego, że to uczennica weźmie głos w dyskusji. W końcu, gdy sama była uczennicą, bałaby się odpyskowąć innemu wojownikowi, co dopiero z innego klanu! Uczennica zyskała w jej oczach taką postawą obrony innych.
— Cóż, wypuszczają wojowników o wielkości kociaków, czego się spodziewać! — odpowiedział wyższy.
— Przypominam, iż jestem starsza. — Wojowniczka dogryzła mu z zadziornym uśmiechem po tym, jak się podniosła. Wilczak przewrócił oczami, ale mogła u niego zauważyć delikatny uśmieszek. Wiedziała, jak lubił się przekomarzać. Nie często zdarzało się im spotkać na granicy w obecności innych kotów. Musieli wtedy udawać, że wcale nie spotykają się nocami.
— Ale niższa. Cóż, nieważne. Po prostu zacznijcie uważać na swoich wojowników, z kim będziemy walczyć, jak powybijacie się w taki sposób! — odpowiedział z przekąsem, jednak dla Postrzępionego Mrozu było to jak jego wyraz lekkiego zmartwienia. Może i był w sobie zadufany, ale czasami pokazywał to, że zależy mu na innych.
— Zapamiętamy. Miłego treningu. — Szylkretka skinęła w stronę kocura głową.
— Również życzę. — Kosaćcowa Grzywa lekko się ukłonił, po czym zabrał swojego ucznia. Postrzępiony Mróz odwróciła się do uczennicy.
— To bardzo miłe, że stanęłaś po mojej stronie — podziękowała uczennicy.
— Jesteś z mojego klanu, czemu miałabym tego nie zrobić? Zresztą, mogłabyś czasem postawić się innym. — Po tych słowach uczennica zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała. Może i nie miała złych intencji, widać było, że nie lubi, gdy starszej są rzucane niemiłe komentarze. Postrzępiony Mróz jednak położyła po sobie uszy, a gdzieś w krzakach po drugiej stronie terytorium można było usłyszeć, jak Kosaćcowa Grzywa zatrzymuje się. A przynajmniej taką miała nadzieję. Czy słyszał słowa jej uczennicy..? Czy też zawahał się, nie wiedząc, jak je odebrać? — Jejku, nie chciałam, aby tak to zabrzmiało, po prostu nie chcę, aby cię tak traktowano… — zaczęła przepraszać młodsza, tłumacząc się.
— Nie, spokojnie, nic się nie stało… — odpowiedziała kotka i skierowała się w stronę obozu. — Po prostu… wracajmy.
[814 słowa + nawigacja w tunelach]
[przyznano 8% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz