Czereśniowy Pocałunek krótko się zawahała, ale wzięła głęboki wdech, a następnie się odezwała:
— Tak, Czyhająca Murena jest moją partnerką — odpowiedziała nerwowo, odwracając wzrok. Uśmiech na pysku Zorzy jedynie się rozszerzył.
— Hah! Pasujecie do siebie. To oczywiste, że kotka o tak pięknych i barwnych oczach, wybierze kotkę o równie kolorowych oczach — wymruczała dymna.
— Przepraszam, że zapytam… Ale o co tobie chodzi z tymi oczami? — zapytała Czereśniowy Pocałunek niepewnie. Najwidoczniej nie wiedziała, czy był to delikatny temat dla samotniczki, jednak najpewniej jej wszelkie obawy zostały rozwiane, gdy Zorza podskoczyła energicznie z uśmiechem od ucha do ucha.
— Och, jak ja czekałam, aż ktoś mnie o to zapyta! Jesteś wspaniała! — pisnęła, ponownie naruszając przestrzeń osobistą wojowniczki. Tym razem Zorza sama siebie poprawiła, robiąc krok w tył, dając jej więcej miejsca. — Tak mało kotów ze mną rozmawia, że nie mam komu o tym mówić! Czasami robi się to nudne, ale och, nie masz pojęcia, jak bardzo chcę opowiedzieć komuś o oczach i co one znaczą! — zapiszczała, nie kryjąc swojego podekscytowania pytaniem wojowniczki. — Chociaż… Czy ty chcesz o tym słuchać? Nie chcę cię zanudzić przypadkiem! — powiedziała.
<Och, Czereśnio, czy mogę ci o tym powiedzieć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz