Daleka przeszłość, za czasów życia z dwunożnym
— Och, oglądam te ptaki! Takie ładne, takie soczyste… — Rozmarzyła się cynamonowa, a jej srebrne pręgowane futerko zabłysnęło w promieniach słońca. Imai jedynie się skrzywiła.
— Ale mówisz o ptakach? Te, co tam latają? Jesteś obrzydliwa, dlaczego chciałabyś zjeść ptaka! — pisnęła młodsza, wytykając język i ściskając oczka. Nie ukrywała swojego obrzydzenia. — To, co dają nam oni ci nie wystarcza? — zapytała dymna koteczka, zerkając na pręgowaną. Wzrokiem cały czas przeskakiwała na ptaki, które skakały w ich ogródku.
— No… Wystarcza, ale nie wyglądają one twoim zdaniem smacznie? — zapytała Gamma. Imai jednie pacnęła ją w bark łapą.
— Fuj, fuj, i jeszcze raz fuj! Jest to obrzydliwe, nigdy w życiu! Wolę zjeść swój własny język, niż to coś! — zapiszczała brązowooka, strzepując swoim uchem. Nie czuła obrzydzenia w swoim głosie.
— Oj tam, nie mów tak. Nigdy nie wiesz, czy nie będziesz zmuszona do zjedzenia tego… — prychnęła cynamonowa.
—W życiu bym tego nie włożyła do pyska! Nie ma opcji, że będę kiedyś żyć tam na zewnątrz — powiedziała pieszczoszka z ogromną pewnością w głosie, wskazując na świat po drugiej stronie lustra. Była pewna, że jej to nie grozi. Jej siostra jedynie przewróciła oczami, odchodząc od młodszej. Gdyby wiedziała, że taki los ją właśnie czekał…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz