"Nic nowego… W końcu wstaję tutaj najwcześniej. W obozie o tej porze na łapach jest może kilka kotów" pomyślało. Umyło swoje futro, westchnęło cichutko i uśmiechnęło się łagodnie.
"Po co ta nienawiść? Potrzeba… zmian. Chcę zmian" spojrzało przed siebie, śmiejąc się cicho. Czy straciło zdrowe myślenie? Być może. Ale przynajmniej dogaduje się lepiej z innymi kotami! Co z tego, że straciło resztki zdrowego rozsądku? Czy może być gorzej? Zakręciło się wokół własnej osi, przystanęło, rozglądając się nieco dziko dookoła, a następnie trafiło do wyjścia z obozu. Spojrzało jeszcze za siebie, czy aby na pewno nikt jeno nie widział i wyszło, kierując się w stronę lasu. W ten sposób z niezdrowo wyglądającym, niewymytym futrem mogło wystraszyć na spokojnie całą zwierzynę z lasu. Przynajmniej jeszcze nie śmierdziało. A jeno futro było coraz bardziej bujne! Co nie było zbyt ogromną zaletą, biorąc pod uwagę, że nie miało siły się nim zajmować. Zaciągnęło się zapachem lasu i rozluźniło zrelaksowane. Mogłoby stąd… uciec. Z Klanu Wilka. To by było zbyt piękne. Jednak dopóki zajmuje się ziołami w rzeczywistości, nie ma po co. Częściowo… odpowiada jeno to, co jest. Nawet jeśli samo nie wie, czego oczekuje od życia… Po niedługim spacerze, na którym przy okazji znalazło trochę pokrzywy oraz pajęczyn było zmuszone wrócić do obozu. Nie dlatego, że miało obowiązki, lecz dlatego, że pogoda z przyjaznych, porannych promieni słońca zmieniła się na coraz to bardziej postępującą ulewę. W ten sposób z mokrym, przylegającym do skóry futrem wróciło do obozu z niewielką ilością zebranych ziół. Przed wejściem do legowiska otrzepało jeszcze trochę futro z wody i weszło do środka, aby ujrzeć obie medyczki już na nogach.
"Trzeba będzie i tak pójść jeszcze po zioła… Mam nadzieję, że przed tym się rozpogodzi" pomyślało i kiwnęło kotkom na przywitanie z lekkim uśmiechem na pyszczku, na co dostało tylko dziwne skrzywienie pysków.
"Pewnie myślą, że zwariowałom. Takie zachowanie jest dla mnie nienaturalne. Hej! Czy nie mają w jakiś sposób racji? Choć z drugiej strony czy kot nie może mieć po prostu lepszego dnia?" zachichotało w myślach i odłożyło zioła na ich miejsca, przy okazji poprawiając kilka z tych, które spadły na ziemię.
Trochę później
Zauważyło jakieś futro wchodzące do legowiska. Widząc, że jest przerażająco podobne do tego, które samo nosi, fuknęło pod nosem.
— Halo? Jest tu kto? — zawołała Brukselkowa Zadra, nieco dziwnym głosem. Jakby zaspanym? Nie wyspała się? Kot pokręciło głową.
"Na Klan Gwiazdy… Czemu ona?" prychnęło pod nosem i rozejrzało się dziko, rozglądając się za którąś z kotek, aby nie musiało leczyć siostry samo. Westchnęło tylko cierpiętniczo i prędko podeszło do siostry.
— W czym mogę ci pomóc? — zapytało, wbijając lekko pazury w ziemię.
— Ty w niczym — mruknęła opryskliwie, dalej rozglądając się po legowisku. — Gdzie Jarzębinowy Żar? Albo, chociaż Cisowe Tchnienie? — zapytała kotka, lekko chwiejąc się na nogach, a liliowy kot warknęło cicho pod nosem.
— Są na zbiorze ziół. Cisowe Tchnienie stwierdziła, że niektóre zioła mogą być bardziej widoczne po deszczu — odparło powoli. — Mogę wiedzieć, co ci jest? — zapytało, unosząc lekko brwi.
— Nie mogę spać — burknęła w końcu niezadowolona, że to akurat Koper musiało ją wyleczyć. "Tak jakbym mogło wybrać, z kim się urodzę w miocie". Cętkowany prychnęło cicho na tę myśl.
— Halucynacji nie masz, prawda? — zapytało dla pewności, gdyż nie było pewne, ile powinno podać jej ziaren maku.
— Nie — miauknęła krótko, a Roztargniony Koperek wzięło odrobinę ziaren maku i podało kotce.
— A teraz szoruj do legowiska i wyśpij się porządnie — burknęło jakby nieco troskliwie? Może jeszcze jest czas na to, aby stało się lepszym kotem… A może już nie i dorwie jeno Miejsce, Gdzie Brak Gwiazd? Długo myśleć nad tym i tak by nie mogło, gdyż już po chwili do legowiska weszła niewielka kotka. Uczennica? Starsze kocię? Nie było pewne, ale na pewno coś było nie tak.
— Coś się stało… Kocanko? — zapytało, robiąc przy tym krótką przerwę, aby przypomnieć sobie imię kotki.
— Strasznie mi słabo… Mama mówiła, że za mało piję — mruknęła niewyraźnie, jakby zmęczona.
— Hmm... Jasne. Myślę, że trochę wody na mchu co jakiś czas dla nawodnienia organizmu powinno załatwić sprawę — miauknęło do siebie i wyszło, zostawiając kotkę na moment samą. Wróciło już z namoczonym mchem i podało go kotce. — Napij się — rzuciło, a kotka wykonała polecenie. — Musisz co jakiś czas wychodzić ze żłobka i napić się wody lub poprosić o to mamę, dobrze? To źle wpływa na tak młody organizm — miauknęło, a gdy tylko kotka wyszła, położyło się zmęczone w swoim legowisku, aby uciąć sobie drzemkę.
Wyleczeni: Brukselkowa Zadra, Kocanka
Trochę później
Zauważyło jakieś futro wchodzące do legowiska. Widząc, że jest przerażająco podobne do tego, które samo nosi, fuknęło pod nosem.
— Halo? Jest tu kto? — zawołała Brukselkowa Zadra, nieco dziwnym głosem. Jakby zaspanym? Nie wyspała się? Kot pokręciło głową.
"Na Klan Gwiazdy… Czemu ona?" prychnęło pod nosem i rozejrzało się dziko, rozglądając się za którąś z kotek, aby nie musiało leczyć siostry samo. Westchnęło tylko cierpiętniczo i prędko podeszło do siostry.
— W czym mogę ci pomóc? — zapytało, wbijając lekko pazury w ziemię.
— Ty w niczym — mruknęła opryskliwie, dalej rozglądając się po legowisku. — Gdzie Jarzębinowy Żar? Albo, chociaż Cisowe Tchnienie? — zapytała kotka, lekko chwiejąc się na nogach, a liliowy kot warknęło cicho pod nosem.
— Są na zbiorze ziół. Cisowe Tchnienie stwierdziła, że niektóre zioła mogą być bardziej widoczne po deszczu — odparło powoli. — Mogę wiedzieć, co ci jest? — zapytało, unosząc lekko brwi.
— Nie mogę spać — burknęła w końcu niezadowolona, że to akurat Koper musiało ją wyleczyć. "Tak jakbym mogło wybrać, z kim się urodzę w miocie". Cętkowany prychnęło cicho na tę myśl.
— Halucynacji nie masz, prawda? — zapytało dla pewności, gdyż nie było pewne, ile powinno podać jej ziaren maku.
— Nie — miauknęła krótko, a Roztargniony Koperek wzięło odrobinę ziaren maku i podało kotce.
— A teraz szoruj do legowiska i wyśpij się porządnie — burknęło jakby nieco troskliwie? Może jeszcze jest czas na to, aby stało się lepszym kotem… A może już nie i dorwie jeno Miejsce, Gdzie Brak Gwiazd? Długo myśleć nad tym i tak by nie mogło, gdyż już po chwili do legowiska weszła niewielka kotka. Uczennica? Starsze kocię? Nie było pewne, ale na pewno coś było nie tak.
— Coś się stało… Kocanko? — zapytało, robiąc przy tym krótką przerwę, aby przypomnieć sobie imię kotki.
— Strasznie mi słabo… Mama mówiła, że za mało piję — mruknęła niewyraźnie, jakby zmęczona.
— Hmm... Jasne. Myślę, że trochę wody na mchu co jakiś czas dla nawodnienia organizmu powinno załatwić sprawę — miauknęło do siebie i wyszło, zostawiając kotkę na moment samą. Wróciło już z namoczonym mchem i podało go kotce. — Napij się — rzuciło, a kotka wykonała polecenie. — Musisz co jakiś czas wychodzić ze żłobka i napić się wody lub poprosić o to mamę, dobrze? To źle wpływa na tak młody organizm — miauknęło, a gdy tylko kotka wyszła, położyło się zmęczone w swoim legowisku, aby uciąć sobie drzemkę.
Wyleczeni: Brukselkowa Zadra, Kocanka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz