— Powinnaś od razu do nas przyjść. — Zaćmienie pokiwała łebkiem ze zrezygnowaniem. Asystentka krzątała się w oddali, szukając ususzonego maku. Delikatnie ruszała ususzonym "koszyczkiem", nasłuchując, szacując to, ile jest w nim ziarenek. Wzięła najmniejszy.
— Proszę — rzuciła jedynie, nie chcąc wchodzić w drogę siostrze. Dziwnie się ostatnio czuła. Chłód zdawał się towarzyszyć jej bez przerwy; nawet kiedy panował całkowity skwar, a koty obawiały się udarów. Coś ciążyło w obozie, wylewało się i poza jego cień, spływało z wodospadu... Niepokój przebijał się do krwiobiegu, osiadał na sierści, przedostawał się do środka z każdym oddechem. To było wszędzie. Nie wiedziała, czy wszyscy to czuli. Oczywiście, sytuacja w klanie, na jego terenach, była niesamowicie napięta... Chociaż, to nawet za mało powiedziane. Z każdym wschodem słońca coś się działo, przychodziło kolejne nieszczęście... Najgorsze było to, że... Nie słyszała głosów Przodków. Zamilkli. Tęskniła za dreszczem, który przebiegał jej po karku, kiedy słyszała ich ciche wołania, ich wskazówki i zagadki. Teraz panowała pusta cisza. Piszczała w uszach, doprowadzała do bólu głowy. Nie wiedziała, jak ma sobie z tym poradzić; to była tortura. Czy została opuszczona? Czy nawet ona zawiodła Klan Gwiazdy? Czy Morskie Oko już nad nią nie czuwa? Czarne myśli zasnuły jej umysł; dopiero po chwili znów potrafiła skupić się na rozmowie matki z Wiecznym Zaćmieniem.
— Och... No już nie patrz tak na mnie... — miauknęła Zielone Wzgórze słabo, niczym staruszka, uśmiechając się do starszej córki. — Macie tyle pracy... Zwłaszcza teraz, kiedy nie ma już z wami Czereśniowej Gałązki czy Liściastego Futra. Jak mogłabym jeszcze się wam narzucać.
— To nasza praca — mruknęła pod nosem Ćma, nie odwracając się do wojowniczki.
— Bez snu tracisz rozum... To już ciężko naprawić — zganiła ją szylkretka.
— Wszyscy go tracą... — Srebrna medyczka okręciła się i złapała w pysk resztki pozostawionych ziół. Irytowało ją wszystko. Ona też nie sypiała dobrze. Czekała na znak; na cokolwiek, co mogłoby rozjaśnić sytuację, która panuję aktualnie w Klanie Klifu. Nic jednak nie nadchodziło, nic się do niej nie zwracało, wszystko było coraz trudniejsze. Nie wiedziała już, co ma myśleć, nie wiedziała komu ufać, a od kogo stronić. Wszystko było... takie niepotrzebnie skomplikowane. Tak dramatycznie przesycone...
— Ćmo... — szepnęła Wieczne Zaćmienie. Ona najbardziej dostrzegała zmiany, które zachodzą w siostrze. Ona zawsze była najbliżej. Była oparciem, po prostu była. — Przepraszamy. Sytuacja jest ciężka... Sama wiesz, jak jest.
— W-wiem — rzuciła pośpiesznie czarna kotka. Zapadło ciężkie milczenie, które przerywane było jedynie przytłumionymi krokami najmłodszej, która zajęła się przekładaniem ziół.
— Ale wszystko się ułoży. Na pewno... — zapewniła medyczka, uśmiechając się do mamy; wojowniczka niepewnie odwzajemniła gest. Jaskrawe ślepia zwróciły się w kierunku składziku. — Ciemko! Czy mamy więcej maku?
— Niewiele — odpowiedziała krótko. Zaćmienie westchnęła.
— Tyle kotów przychodzi z zaleceniami od protektorów. Pietruszkowa Błyskawica została z nami kilka nocy po śmierci Melodyjnego Trelu, a o Pokrzywowych Zaroślach szkoda więcej mówić... Tragedia za tragedią.
— Jeszcze... Jeszcze będzie pięknie. Dopóki mam was, waszą mamę, Szary Klif... — miauknęła cicho Zielone Wzgórze; nie brzmiała, jakby chciała pocieszyć córki, a raczej samą siebie. Szylkretka polizała ją po czole z czułością.
— Jeśli dalej będziesz się źle czuła, to tym razem podejdź od razu, dobrze? — zapytała z wymuszonym rozbawieniem i pobłażliwością.
— Obiecuje kochanie — zapewniła zielonooka, wstając powoli. — Dziękuje wam jeszcze raz. Do zobaczenia, skarby.
Wojowniczka oddaliła się powoli, od razu skręcając w stronę legowiska. Potrzebowała odpoczynku. Wszyscy potrzebowali, lecz nie każdy czuł, że może sobie na niego pozwolić, że zasługiwał. Klekotanie suchych ziarenek było kuszące. Otępiające działanie wołało asystentkę; już wielokrotnie używała wspaniałych, kojących sił maku, aby uciec od zmartwień, które kotłowały jej się w głowie, które krzyczały, wprawiały serce w galopujący, nieregularny rytm. Była gotowa zrzucić na poduszeczkę jedno, może dwa... Ale nagle usłyszała głos Źródlanej Łuny. Nadstawiła ucho, ale nie wyszła ze składziku. Usłyszy, a dopiero wtedy, niosąc już odpowiednie zioło, wyłoni się z bezpiecznego mroku.
— Dzień dobry Wieczne Zaćmienie, czy nie przeszkadzamy? — odezwała się niebieska wojowniczka.
— O! Nie, nie, skądże. Czy coś się stało? — zapytała medyczka, nagle jednak od razu sobie odpowiadając: — Oh... Twoja łapa, coś źle wygląda, to rana od ugryzienia?
— Chcieliśmy iść na patrol w okolicę szopy, ale dopadło nas tam jakieś ogromne szczurzysko — rozbrzmiał głos Pochmurnego Płomienia.
— Od razu wróciliśmy — dodała córka Judaszowca.
— Bardzo mądrze, mogło dojść do infekcji — powiedziała szylkretka. Wzdrygnęła się, kiedy nagle przy jej boku pojawiła się Ćma, trzymająca już w pysku kiść liści dzikiego czosnku; ostry zapach wypełnił całą lecznicę, a gryzący smak sprawił, że strużka śliny skapywała asystentce z pyska.
— Najpierw wytrzyj — poleciła młodsza i podsunęła wilgotny kawałek mchu. Źródlana Łuna zrobiła to bardzo dokładnie. Trzymając łapę w powietrzu, wpatrywała się wyczekująco to w jeden, to w drugi pysk. Ćmi Księżyc jednak nie powiedziała nic, jedynie w ciszy odnalazła mech i wyniosła go na zewnątrz. Resztę poinstruowała Zaćmienie.
Srebrna musiała wyjść. Czuła ten... okropny niepokój, to uczucie niepewności, które nasilało się i nasilało. Pod pretekstem wyrzucenia zabrudzonego skrawka, wyszła z obozu. Powinna wrócić, powinna zostawić go przy wodospadzie, aby ktoś inny zajął się resztą. Zwłaszcza że niebo było już krwiście czerwone, a księżyc pokazywał swój widoczny obrys. Bladooka mimo wszystko poszła w kierunku znanym jedynie sobie.
Wyleczeni: Źródlana Łuna, Zielone Wzgórze
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot samotników!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
14 lipca 2025
Od Ćmiego Księżyca
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz