— Jasne, opowiadaj — odparła wojowniczka krótko, siadając na miękkim piasku. Ogonem otuliła łapy, gotowa słuchać. Coś podpowiadało jej, że ta opowieść może trochę potrwać, więc lepiej było się rozgościć niż stać.
Zorza, usłyszawszy zgodę, podskoczyła jak młode kocię. W jej oczach błysnęła iskra ekscytacji, zupełnie, jakby miała właśnie opowiedzieć najważniejszą historię świata. Usiadła nieco niezgrabnie, wzbijając przy tym drobny obłok piasku. Czereśnia strzepnęła ziarenka z grzbietu lekkim potrząśnięciem ogona i nastawiła uszy.
— A więc… kolor oczu ma bardzo duże znaczenie! — zaczęła z zapałem Zorza. — Barwy oczu mówią wiele o moralności i wartościach danego kota. Dają też znać, czy ktoś jest wolny od złych czynów. Jeśli ktoś ma oczy jasne, jaskrawe i piękne – jak ty – to dla mnie oznacza, że jego dusza jest czysta. Że jest szlachetny i lojalny. Takim kotom można ufać bez zawahania.
Zatrzymała się na chwilę, najwidoczniej po to, aby dać rozmówczyni czas na przyswojenie tej, jak najwidoczniej sądziła, niezwykle ważnej informacji. Czereśniowy Pocałunek zmarszczyła lekko nos. Nigdy nie wierzyła w tego typu teorie. Ledwo dopuszczała do siebie myśl, że Klan Gwiazdy rzeczywiście zsyła przepowiednie i obdarza liderów dziewięcioma życiami. Owszem, czciła przodków – modliła się do nich każdego ranka i wieczora, a także w chwilach zagrożenia – ale robiła to w sposób raczej symboliczny. Ostatecznie i tak ufała bardziej swoim pazurom niż duchom. Zorza chyba zauważyła grymas na jej pyszczku, bo przechyliła głowę z zaniepokojeniem.
— Coś nie tak? — zapytała, po czym posmutniała. — Ja... ja wiem, że mam ciemne oczy! Ale naprawdę jestem dobrym kotem! — dodała z przejęciem, próbując się bronić.
Czereśnia otworzyła szerzej oczy. Jej ogon lekko uderzył w ziemię.
— Czyli uważasz, że skoro masz ciemne oczy, to jesteś kimś gorszym? — zapytała wprost, unosząc brwi. — To znaczy, że siebie nienawidzisz?
Machnęła ogonem, niezadowolona. Cała ta teoria o oczach przypominała jej niepokojąco bzdury wygłaszane w Klanie Nocy o kolorze futra. Dzielili koty na lepsze i gorsze ze względu na wygląd. A teraz Zorza próbowała robić to samo – tylko na podstawie koloru oczu. Cisza zawisła między nimi na kilka uderzeń serca, a wiatr poruszył trawami rosnącymi nieopodal. Piasek zaszeleścił cicho, a morze, które otaczało wyspę, szumiało łagodnie, jakby starało się złagodzić emocje, które nagle rozgrzały powietrze między dwiema kotkami.
<Zorzo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz