"Bez urazy bracie" — pomyślał zielonooki, z samego rana, gdy analizował ostatnie dni. Pomagało mu to znaleźć mankamenty w sobie, które musi poprawić, by spełnić swój cel. Ktoś z boku, by stwierdził, że nie ma co zbytnio poprawiać, patrząc na to, że kocur jest dopiero uczniem, jednak on miał zupełnie inne zdanie. Dawno wykreował przyszłego siebie i od tamtego momentu starał się urzeczywistnić to wyobrażenie w każdy możliwy sposób. Było to niezdrowe podejście, jednak on nie słuchał głosu rozsądku, a głosu własnej ambicji oraz samokrytyki.
Właśnie zmierzała w jego kierunku Mroczna Wizja, która zaczęła zauważać zmiany w jego zachowaniu. Nigdy na niego nie naciskała i wspierała go na każdym kroku, przypominając, że wszystko przyjdzie z czasem. Kocur jednak jakby nie był wzruszony jej słowami i pomimo tego, że zawsze mówiła to samo na początku dnia, treningu czy pod jego koniec to Pustułkowa Łapa i tak brał dużo na swoje barki. Kotka obawiała się dnia, gdy jej syn po prostu nie da rady, coś w nim pęknie i wpadnie na jakiś idiotyczny pomysł lub, co gorsza zrealizuje go. Ten czarny scenariusz wisiał nad kocurem niczym wyrok, który nieubłaganie zbliżał się dużymi krokami. Pustułka jednak tego nie dostrzegał i brnął dalej w swoich chorych ambicjach, poświęcając przy tym swoje własne zdrowie, głównie te psychiczne.
— Gotowy na dzisiejszy trening? — spytała kotka, patrząc z troską na syna. Ten jednak zamiast troski widział oceniający wzrok matki i mentorki, która nie była dumna ze swego ucznia.
— Jak zawsze — odpowiedział i nie czekając na Mroczną Wizję, ruszył ku wyjściu z obozu. Wojowniczka z bólem ruszyła za nim, by poprowadzić go do miejsca dzisiejszego treningu. Pustułka jest dzieckiem kultu i został urodzony, by służyć Mrocznej Puszczy, podobnie jak jego bracie, jednak instynkt macierzyński był silniejszy od tego. Od małego był słabszy od Kruczej i Warczącej Łapy, jednak jego wola walki była niezwykła i pomimo bycia na przegranej pozycji parł do przodu z dumnie uniesioną głową, co mu w sumie zostało. Od czasów żłobka wyrósł, przybrał bardziej zbudowaną sylwetkę, a jego krok był dumny, ruchy przemyślane i oczywiście wysoko uniesiona głowa, czasem wręcz z wrażeniem wyższości nad innymi.
Dzisiejszym tematem treningu była nawigacja w tunelach, które znajdowały się przy granicy z Klanem Klifu. Na ich terenie także znajdowały się tunele i dla ucznia było bardzo prawdopodobne, że niektóre z nich się zapewne łączą, tworząc razem sieć korytarzy pod granicą. Mroczna Wizja jednak wybrała tunele ciut oddalone od sekretnego przejścia pod ziemią. Na tych uczniowie z ich klanu uczyli się nawigacji, zdobywając jedną z ważniejszych umiejętności, oprócz wspinaczki po drzewach oraz pojedynków z rówieśnikami.
Kotka na spokojnie, nie spiesząc się, objaśniła wszystko, by kocur nie zgubił się w plątaninie tuneli oraz był w stanie znaleźć drogę powrotną na powierzchnię. Na początek trochę teorii, a potem już sama praktyka. Wojowniczka przy tej części była przygotowana na wejście w czarną otchłań i odnalezienie syna, który zabłądzi. Tak się na szczęście nie stało, Pustułka na treningach był w pełni skupiony i chłonął wiedzę niczym mech wodę, dlatego tak dobrze mu poszło z nawigacją w tunelach.
Po wyjściu na światło dzienne chyba pierwszy raz faktycznie ujrzał prawdziwą dumę w oczach matki. Obraz w żaden sposób nie był zniekształcony przez ambicje lub samokrytykę, co podniosło na duchu kocura, czując, jak w końcu powoli zaczyna się zbliżać do swojego życiowego celu.
— Doskonale! Poćwiczymy jeszcze trochę i następnie udamy się wzdłuż granicy odnowić znaczniki zapachowe — oznajmiła kotka, na co Pustułkowa Łapa skinął głową i wrócił do tuneli.
Wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że wcześniej czekoladowy panikował, gdy nie mógł od razu znaleźć wyjścia spod ziemi. Głos z tyłu głowy ciągle mu szeptał, że w takim tempie to nie zostanie mianowany na wojownika i po upływie 25 księżyców zostanie wygnany z klanu. Na samą myśl ponownie poczuł to, co na patrolu, gdy dołączył do nich Blade Lico z własnym uczniem. Te palące spojrzenia na sobie, zawód Mrocznej Wizji i Makowego Nowiu, wstyd, żal ściskający gardło. Z tego stanu wyrwały go dawne słowa czarnej kotki, które były w ostatnich czasach dla niego czymś, co pozwalało się utrzymać w morzu ambicji, samokrytyki i idealnej wizji siebie jako wojownika. Nic innego nie było tak skuteczne, jak Mroczna Wizja zachęcająca go do walki o swoje i zostaniu kiedyś potężnym wojownikiem, a może nawet kimś więcej.
Zaraz po zakończonym pomyślnie treningu, ruszyli wzdłuż granicy z Klanem Klifu, odnawiając co jakiś czas znaczniki zapachowe, wyznaczające tereny obu klanów. Oczywiście, gdy nadarzyła się okazja, to dwójka złapała to, co wpadło im w łapy. Zwierzyna także korzystała z lepszej pogody, żerując i ryzykując swój żywot, co dla niektórych skończyło się w pyskach Pustułkowej Łapy lub Mrocznej Wizji. Łowy były pomyślne i stos zwierzyny w obozie wypełnił się świeżym mięsem.
Kolejnym punktem tego dnia było zaniesienie czegoś ze stosu królową w żłobku, ostatnio Srebrzysta Łuna opuściła owe legowisko i niedługo później oszalała, gdy jedno z jej dzieci nie wróciło z lasu. Rzuciła się na Nikłą Gwiazdę, by finalnie skończyć w odosobnieniu, z dala od innych członków klanu. Była jeszcze Lodowa Sałata z Koniczynkiem i Niezapominajką, a od niedawna także Brukselkowa Zadra, która opiekowała się trójką znajdek. Te powoli się oswajały z klanem, części kotów nie spoglądała przychylnie na nich, co raczej nie ułatwiało kociakom przyzwyczajenie się do ich społeczności. To jednak nie interes kocura, sam nie miał łatwo przy silniejszych i większych braciach.
Wkroczył do żłobka z nornicą w pysku, którą położył przed Lodową Sałatą. Kotka od razu zaczęła konsumować przyniesiony posiłek, a Pustułka skierował się w stronę kociąt, które radośnie się bawiły. Z daleka można było rozpoznać, które z kociąt jest znajdką, a które królowej, te pierwsze miały krótki ogon jak Wrotyczowa Szrama, Topielcowy Lament, Lamentująca Toń czy Miodowa Kora. Z tego, co kojarzył, to Lamentująca jest córką Topielcowego; są do siebie podobni i widać, że to rodzina.
Brukselkowej Zadry nie było w żłobku, zapewne wybyła na trening z Wilczą Łapą, zostawiając opiekę nad trójką radosnego rodzeństwa Sałacie. Cóż, ta była obecnie zajęta posiłkiem, także teraz to kocur odgrywał rolę niańki dla piątki kociąt. Choć z tej piątki Sen i Horyzont nie byli zbytnio przekonani do zabaw z nim. Pustułkowa Łapa zauważył, że czarny kocur ogólnie nie jest tak żywy, jak siostry, natomiast Horyzont miała chyba coś do niego, ponieważ, tylko gdy się pojawiał w żłobku, to kotka wolała dotrzymać bratu towarzystwa. Natomiast kiedy tylko opuszczał legowisko, to ta bawiła się w najlepsze z Gwiazdnicą, czasem wciągając Sen w psoty. Ta ruda cętkowana kulka futra zdecydowanie musiała mieć do jego persony, by tak skrajnie się zachowywać w zależności czy kocur był w pobliżu lub nie.
Ten jednak nie wnikał w zachowanie młodszej kotki, dobrze wiedział, jak inne koty go widzą, szczególnie po tym, jak Szczawiowa Łapa zachowywał się przy nim w dniu, kiedy został mianowany na ucznia i od razu rozpoczął swoją przygodę na drodze do zostania wojownikiem.
— Gotowy na dzisiejszy trening? — spytała kotka, patrząc z troską na syna. Ten jednak zamiast troski widział oceniający wzrok matki i mentorki, która nie była dumna ze swego ucznia.
— Jak zawsze — odpowiedział i nie czekając na Mroczną Wizję, ruszył ku wyjściu z obozu. Wojowniczka z bólem ruszyła za nim, by poprowadzić go do miejsca dzisiejszego treningu. Pustułka jest dzieckiem kultu i został urodzony, by służyć Mrocznej Puszczy, podobnie jak jego bracie, jednak instynkt macierzyński był silniejszy od tego. Od małego był słabszy od Kruczej i Warczącej Łapy, jednak jego wola walki była niezwykła i pomimo bycia na przegranej pozycji parł do przodu z dumnie uniesioną głową, co mu w sumie zostało. Od czasów żłobka wyrósł, przybrał bardziej zbudowaną sylwetkę, a jego krok był dumny, ruchy przemyślane i oczywiście wysoko uniesiona głowa, czasem wręcz z wrażeniem wyższości nad innymi.
Dzisiejszym tematem treningu była nawigacja w tunelach, które znajdowały się przy granicy z Klanem Klifu. Na ich terenie także znajdowały się tunele i dla ucznia było bardzo prawdopodobne, że niektóre z nich się zapewne łączą, tworząc razem sieć korytarzy pod granicą. Mroczna Wizja jednak wybrała tunele ciut oddalone od sekretnego przejścia pod ziemią. Na tych uczniowie z ich klanu uczyli się nawigacji, zdobywając jedną z ważniejszych umiejętności, oprócz wspinaczki po drzewach oraz pojedynków z rówieśnikami.
Kotka na spokojnie, nie spiesząc się, objaśniła wszystko, by kocur nie zgubił się w plątaninie tuneli oraz był w stanie znaleźć drogę powrotną na powierzchnię. Na początek trochę teorii, a potem już sama praktyka. Wojowniczka przy tej części była przygotowana na wejście w czarną otchłań i odnalezienie syna, który zabłądzi. Tak się na szczęście nie stało, Pustułka na treningach był w pełni skupiony i chłonął wiedzę niczym mech wodę, dlatego tak dobrze mu poszło z nawigacją w tunelach.
Po wyjściu na światło dzienne chyba pierwszy raz faktycznie ujrzał prawdziwą dumę w oczach matki. Obraz w żaden sposób nie był zniekształcony przez ambicje lub samokrytykę, co podniosło na duchu kocura, czując, jak w końcu powoli zaczyna się zbliżać do swojego życiowego celu.
— Doskonale! Poćwiczymy jeszcze trochę i następnie udamy się wzdłuż granicy odnowić znaczniki zapachowe — oznajmiła kotka, na co Pustułkowa Łapa skinął głową i wrócił do tuneli.
Wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że wcześniej czekoladowy panikował, gdy nie mógł od razu znaleźć wyjścia spod ziemi. Głos z tyłu głowy ciągle mu szeptał, że w takim tempie to nie zostanie mianowany na wojownika i po upływie 25 księżyców zostanie wygnany z klanu. Na samą myśl ponownie poczuł to, co na patrolu, gdy dołączył do nich Blade Lico z własnym uczniem. Te palące spojrzenia na sobie, zawód Mrocznej Wizji i Makowego Nowiu, wstyd, żal ściskający gardło. Z tego stanu wyrwały go dawne słowa czarnej kotki, które były w ostatnich czasach dla niego czymś, co pozwalało się utrzymać w morzu ambicji, samokrytyki i idealnej wizji siebie jako wojownika. Nic innego nie było tak skuteczne, jak Mroczna Wizja zachęcająca go do walki o swoje i zostaniu kiedyś potężnym wojownikiem, a może nawet kimś więcej.
* * *
Kolejnym punktem tego dnia było zaniesienie czegoś ze stosu królową w żłobku, ostatnio Srebrzysta Łuna opuściła owe legowisko i niedługo później oszalała, gdy jedno z jej dzieci nie wróciło z lasu. Rzuciła się na Nikłą Gwiazdę, by finalnie skończyć w odosobnieniu, z dala od innych członków klanu. Była jeszcze Lodowa Sałata z Koniczynkiem i Niezapominajką, a od niedawna także Brukselkowa Zadra, która opiekowała się trójką znajdek. Te powoli się oswajały z klanem, części kotów nie spoglądała przychylnie na nich, co raczej nie ułatwiało kociakom przyzwyczajenie się do ich społeczności. To jednak nie interes kocura, sam nie miał łatwo przy silniejszych i większych braciach.
Wkroczył do żłobka z nornicą w pysku, którą położył przed Lodową Sałatą. Kotka od razu zaczęła konsumować przyniesiony posiłek, a Pustułka skierował się w stronę kociąt, które radośnie się bawiły. Z daleka można było rozpoznać, które z kociąt jest znajdką, a które królowej, te pierwsze miały krótki ogon jak Wrotyczowa Szrama, Topielcowy Lament, Lamentująca Toń czy Miodowa Kora. Z tego, co kojarzył, to Lamentująca jest córką Topielcowego; są do siebie podobni i widać, że to rodzina.
Brukselkowej Zadry nie było w żłobku, zapewne wybyła na trening z Wilczą Łapą, zostawiając opiekę nad trójką radosnego rodzeństwa Sałacie. Cóż, ta była obecnie zajęta posiłkiem, także teraz to kocur odgrywał rolę niańki dla piątki kociąt. Choć z tej piątki Sen i Horyzont nie byli zbytnio przekonani do zabaw z nim. Pustułkowa Łapa zauważył, że czarny kocur ogólnie nie jest tak żywy, jak siostry, natomiast Horyzont miała chyba coś do niego, ponieważ, tylko gdy się pojawiał w żłobku, to kotka wolała dotrzymać bratu towarzystwa. Natomiast kiedy tylko opuszczał legowisko, to ta bawiła się w najlepsze z Gwiazdnicą, czasem wciągając Sen w psoty. Ta ruda cętkowana kulka futra zdecydowanie musiała mieć do jego persony, by tak skrajnie się zachowywać w zależności czy kocur był w pobliżu lub nie.
Ten jednak nie wnikał w zachowanie młodszej kotki, dobrze wiedział, jak inne koty go widzą, szczególnie po tym, jak Szczawiowa Łapa zachowywał się przy nim w dniu, kiedy został mianowany na ucznia i od razu rozpoczął swoją przygodę na drodze do zostania wojownikiem.
[1217 słów + nawigacja w tunelach]
[przyznano 24% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz