przed śmiercią Kruczego Tańca, bliżej nieokreślona przeszłość
Razem z Kruczym Tańcem, Szakłakową Łapą, Strzępotkową Łapą, Słodką Dziewanną oraz Poczciwym Dziwaczkiem udali się w okolice Upadłego Potwora, aby ćwiczyć biegi długodystansowe. Świeżo mianowani wojownicy mieli nadzorować trening uczniów i dzielić się uwagami z doświadczonym wojownikiem.
Starszy z kuzynów instruował młodzików, dzieląc się z nimi wiedzą, którą zdobył od starszych wojowników i swojego mentora. Słoneczna Łapa brał sobie do serca jego uwagi. Bo w końcu chciał się stać najszybszym wojownikiem wszechczasów! A w tym oprócz odpowiedniej budowy ciała, którą jak na Burzaka przystało posiadał, potrzebna była również wiedza oraz ćwiczenia. Nawet ta przekazana od nierudego krewniaka.
Po pewnym czasie trening przerodził się w swego rodzaju zawody między kuzynami, gdy w trakcie przekomarzania z kremowym, Kruczy Taniec z uśmiechem na pysku i zadziornym tonem zasugerował rozstrzygnięciem tego, która strona ich rodziny ma lepiej wytrenowane koty.
Odpowiedź była oczywiście jasna, jak słońce! W przeciwieństwie do Kruczego Tańca i kuzyna kuzyna, Słoneczna Łapa miał przychylność Klanu Gwiazdy i przodków.
– Będę cię musiał rozczarować Kruku. To oczywiste, że mój tata był lepszym wojownikiem niż twój jest! – Przemknął przed kocurem, dobiegając do umownego miejsca startu. – Może i stracił wzrok, ale kiedy był sprawny nie było drugiego kota, który dorównywałby mu szybkością! Do czasu, aż w Klanie Burzy nie pojawiłem się ja!
– Śmiałe słowa, jak na kogoś kto przyniósł do obozu trujące zioła. – Policzki Słonecznej Łapy przybrały lekki kolor czerwieni, a starszy się zaśmiał. – Ktoś ci nagadał głupot. Każdy w klanie wie, że Nagietkowy Wschód był wolny jak ślimak. Dopiero co mianowani uczniowie byli w stanie go prześcignąć! Nawet moja mama, a szkoliła się początkowo na medyka, była i jest od niego szybsza!
– Pewnie po prostu dawał jej fory, aby się dodatkowo nie ośmieszyła przed rodziną! – Rzucił bez pomyślunku, aby dogryźć Kruczemu Tańcu, co spotkało się z rzuceniem nieprzychylnego spojrzenia przez czarnego w kierunku ucznia. Słońce nie przepadał, gdy ktoś wypowiadał się źle lub prześmiewczo o jego ojcu. Wychodziło na to, że Kruk również nie lubił, gdy ktoś przesadzał i obrażał nawet w formie żartów jego rodziców. – Może ja też powinienem ci ją dać?
Strzępotkowa Łapa, który miał sędziować, głośno westchnął, przysłuchując się wymiane zdań pomiędzy kocurami, za to Poczciwy Dziwaczek wyrażał ogromne zainteresowanie rywalizacją pomiędzy młodszym i starszym kocurem.
– Stawiam dwie ryjówki na Kruka! – miauknęła Marzanna zajmując miejsce na jednej ze skał, z której miała doskonały widok na tor wokół Upadłego Potwora
Szakłakowa Łapa, Poczciwy Dziwaczek, a nawet Jarowit zdecydowali się postawić zwierzynę na starszego kocura. Słoneczna Łapa nadymał policzki, czując się zdradzony przez kolegów. Jednak na ich miejscu również oddałby głos na starszego i bardziej doświadczonego kocura.
– Trzy kółka wokół Upadłego Potwora i powrót do nas. – miauknął czekoladowy kocur. – Na miejsca... Gotowi... Start!
Oba kocury ruszyły naprzód, wzbijając w powietrze chmurę kurzu i ziemi. Kruczy Taniec miał przewagę o połowy długości ogona.
– No nieźle kuzynie! – zawołał Kruk, zakrecając przy wraku samolotu
Jedno kółko. Drugie. Słoneczna Łapa powoli opadał z sił. Jeszcze tylko trzecie i powrót na linię startu.
– Kruczy Tańcu! Słoneczna Łapo! – Z daleka rozbrzmiał głos Koziego Przemsyku, który w towarzystwie Dzwonkowego Świstu oraz Leszczynowej Wiązki podbiegli w kierunku rywalizujących ze sobą kotów. Oboje zwolnili tempa, aż w końcu zatrzymali się i wymienili ze sobą spojrzenia. Kruczy Taniec kiwnął do reszty kotów nakazując podejście do nich.
– No nie, przerwaliście nam wyścig... Prawie wygrałem... – burknął Słoneczna Łapa. Został uderzony w bark ogonem przez czarnego kocura.
– Coś się stało? Wyglądacie na przejętych. – podjął starszy, wymieniając spojrzenia z nowo przybyłymi
– Na obrzeżach granicy z Owocowym Lasem zauważyliśmy dwunożnego przy potworze w towarzystwie trzech psów, które...– Urwał wojownika, spoglądając na członków patrolu.
– ... nie miały przyjaznego nastawienia do lisa, który wybiegł im naprzeciw. Rzuciły się w pościg za nim. – wtrąciła Leszczyna, wychodząc naprzód. – Szybko wracajmy do obozu, póki są zajete lisem. Te bestie są nieobliczalne i lepiej, aby nie zwęszyły naszego zapachu.
– A nie lepiej skryć się w jednej z dziur, bądź tuneli. – zaproponował kremowy. – Jeśli nas wywęszą, zaprowadzimy je prosto do kociąt i chorych...
– Dobrze mówi. Poczekajmy, aż odejdą, ale niech jeden z nas, najszybszy, uda się ostrzec resztę, aby nie wychodzili chwilowo z obozu. Reszta uda się okrężną drogą poprzez wrzosowisko, które częściowo zamaskuje nasz zapach... [...]
Razem z Kruczym Tańcem, Szakłakową Łapą, Strzępotkową Łapą, Słodką Dziewanną oraz Poczciwym Dziwaczkiem udali się w okolice Upadłego Potwora, aby ćwiczyć biegi długodystansowe. Świeżo mianowani wojownicy mieli nadzorować trening uczniów i dzielić się uwagami z doświadczonym wojownikiem.
Starszy z kuzynów instruował młodzików, dzieląc się z nimi wiedzą, którą zdobył od starszych wojowników i swojego mentora. Słoneczna Łapa brał sobie do serca jego uwagi. Bo w końcu chciał się stać najszybszym wojownikiem wszechczasów! A w tym oprócz odpowiedniej budowy ciała, którą jak na Burzaka przystało posiadał, potrzebna była również wiedza oraz ćwiczenia. Nawet ta przekazana od nierudego krewniaka.
Po pewnym czasie trening przerodził się w swego rodzaju zawody między kuzynami, gdy w trakcie przekomarzania z kremowym, Kruczy Taniec z uśmiechem na pysku i zadziornym tonem zasugerował rozstrzygnięciem tego, która strona ich rodziny ma lepiej wytrenowane koty.
Odpowiedź była oczywiście jasna, jak słońce! W przeciwieństwie do Kruczego Tańca i kuzyna kuzyna, Słoneczna Łapa miał przychylność Klanu Gwiazdy i przodków.
– Będę cię musiał rozczarować Kruku. To oczywiste, że mój tata był lepszym wojownikiem niż twój jest! – Przemknął przed kocurem, dobiegając do umownego miejsca startu. – Może i stracił wzrok, ale kiedy był sprawny nie było drugiego kota, który dorównywałby mu szybkością! Do czasu, aż w Klanie Burzy nie pojawiłem się ja!
– Śmiałe słowa, jak na kogoś kto przyniósł do obozu trujące zioła. – Policzki Słonecznej Łapy przybrały lekki kolor czerwieni, a starszy się zaśmiał. – Ktoś ci nagadał głupot. Każdy w klanie wie, że Nagietkowy Wschód był wolny jak ślimak. Dopiero co mianowani uczniowie byli w stanie go prześcignąć! Nawet moja mama, a szkoliła się początkowo na medyka, była i jest od niego szybsza!
– Pewnie po prostu dawał jej fory, aby się dodatkowo nie ośmieszyła przed rodziną! – Rzucił bez pomyślunku, aby dogryźć Kruczemu Tańcu, co spotkało się z rzuceniem nieprzychylnego spojrzenia przez czarnego w kierunku ucznia. Słońce nie przepadał, gdy ktoś wypowiadał się źle lub prześmiewczo o jego ojcu. Wychodziło na to, że Kruk również nie lubił, gdy ktoś przesadzał i obrażał nawet w formie żartów jego rodziców. – Może ja też powinienem ci ją dać?
Strzępotkowa Łapa, który miał sędziować, głośno westchnął, przysłuchując się wymiane zdań pomiędzy kocurami, za to Poczciwy Dziwaczek wyrażał ogromne zainteresowanie rywalizacją pomiędzy młodszym i starszym kocurem.
– Stawiam dwie ryjówki na Kruka! – miauknęła Marzanna zajmując miejsce na jednej ze skał, z której miała doskonały widok na tor wokół Upadłego Potwora
Szakłakowa Łapa, Poczciwy Dziwaczek, a nawet Jarowit zdecydowali się postawić zwierzynę na starszego kocura. Słoneczna Łapa nadymał policzki, czując się zdradzony przez kolegów. Jednak na ich miejscu również oddałby głos na starszego i bardziej doświadczonego kocura.
– Trzy kółka wokół Upadłego Potwora i powrót do nas. – miauknął czekoladowy kocur. – Na miejsca... Gotowi... Start!
Oba kocury ruszyły naprzód, wzbijając w powietrze chmurę kurzu i ziemi. Kruczy Taniec miał przewagę o połowy długości ogona.
– No nieźle kuzynie! – zawołał Kruk, zakrecając przy wraku samolotu
Jedno kółko. Drugie. Słoneczna Łapa powoli opadał z sił. Jeszcze tylko trzecie i powrót na linię startu.
– Kruczy Tańcu! Słoneczna Łapo! – Z daleka rozbrzmiał głos Koziego Przemsyku, który w towarzystwie Dzwonkowego Świstu oraz Leszczynowej Wiązki podbiegli w kierunku rywalizujących ze sobą kotów. Oboje zwolnili tempa, aż w końcu zatrzymali się i wymienili ze sobą spojrzenia. Kruczy Taniec kiwnął do reszty kotów nakazując podejście do nich.
– No nie, przerwaliście nam wyścig... Prawie wygrałem... – burknął Słoneczna Łapa. Został uderzony w bark ogonem przez czarnego kocura.
– Coś się stało? Wyglądacie na przejętych. – podjął starszy, wymieniając spojrzenia z nowo przybyłymi
– Na obrzeżach granicy z Owocowym Lasem zauważyliśmy dwunożnego przy potworze w towarzystwie trzech psów, które...– Urwał wojownika, spoglądając na członków patrolu.
– ... nie miały przyjaznego nastawienia do lisa, który wybiegł im naprzeciw. Rzuciły się w pościg za nim. – wtrąciła Leszczyna, wychodząc naprzód. – Szybko wracajmy do obozu, póki są zajete lisem. Te bestie są nieobliczalne i lepiej, aby nie zwęszyły naszego zapachu.
– A nie lepiej skryć się w jednej z dziur, bądź tuneli. – zaproponował kremowy. – Jeśli nas wywęszą, zaprowadzimy je prosto do kociąt i chorych...
– Dobrze mówi. Poczekajmy, aż odejdą, ale niech jeden z nas, najszybszy, uda się ostrzec resztę, aby nie wychodzili chwilowo z obozu. Reszta uda się okrężną drogą poprzez wrzosowisko, które częściowo zamaskuje nasz zapach... [...]
[Trening 680 słów + biegi długodystansowe]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz